Dwudziestego drugiego marca, kiedy Khalid Masood staranował swoim samochodem pieszych na Westminster Bridge w Londynie, zanim próbował nożem utorować sobie drogę do budynku Parlamentu, miało się wrażenie, że serce i dusza demokracji brytyjskiej były atakowane.
Aczkolwiek ten zamach terrorystyczny był przerażający – czworo zamordowanych niewinnych ludzi i dziesiątki rannych – dawał mylne wyobrażenie o rozmiarach znacznie większego problemu, który nęka Europę i wpełza poza nią. Dżihadyści popełniający morderstwa w imię islamu pozostawili krwawy szlak w Ameryce Północnej, na Bliskim Wschodzie, w Australii, na subkontynencie indyjskim, w Azji Południowo-Wschodniej, w Afryce i w Europie.
Policjanci stoją na straży londyńskiego Westminster Bridge on 29 marca 2017 r., tydzień po tym, jak Khalid Masood rozpoczął morderczy atak samochodowy i nożowniczy w tym miejscu. (Zdjęcie: Dan Kitwood/Getty Images) |
W listopadzie 2015 r., szaleństwo ludzkich bomb i strzelaniny pozostawiło w Paryżu 130 ludzi martwych i setki rannych; w marcu 2016 r. w trzech skoordynowanych zamachach samobójczych, skierowanych przeciw podróżnym w Brukseli, zginęło 32 ludzi a setki zostały ranne; w grudniu ubiegłego roku ciężarówka staranowała targ bożonarodzeniowy, zabijając 12 ludzi i raniąc 56.
To tylko garść zamachów, których dokonano; znacznie liczniejsze były te, którym udało się przeszkodzić.
Premier Francji powiedział we wrześniu ubiegłego roku, że władze "codziennie" udaremniają spiski i monitorują około 15 tysięcy ludzi "w trakcie radykalizacji". W zeszłym roku brytyjskie służby bezpieczeństwa udaremniły nie mniej niż 12 zamachów.
Przeciętny Europejczyk zna teraz nazwiska Masooda i innych terrorystów. Niewielu jednak na Zachodzie zna ludzi, którzy kierują terrorystów na tę drogę przez prowadzenie ich po szczeblach drabiny radykalizacji.
Jeśli spędzisz godziny na wysłuchanie przemówień i kazań – i przeczytasz niezliczone artykuły lokalnych, "szanowanych" imamów, przywódców społeczności i uczonych islamskich – zobaczysz wyłaniający się wzór. Odkryjesz, że za każdym dżihadystą, który zazwyczaj zaczyna jako młody, często gniewny muzułmanin, szukający celu, kryje się ideolog z meczetu, obiecujący nagrody i grożący karami, zarówno na ziemi, jak w życiu następnym.
Poniżej jest opis drabiny radykalizacji w oparciu o materiał z 45 szczegółowych badań przypadku, obejmujący okres 2012-2015, zestawiony przez autora z źródeł rządowych Wielkiej Brytanii:
Radykalny kaznodzieja powszechnie stosuje teologiczne "marchewki i kije", by pobudzić do działania. Próbuje terroryzować słuchaczy fragmentami literatury religijnej o horrorach piekła. Zawstydza tych, których piętnuje jako zadowolonych z siebie lub niechętnych do podjęcia dżihadu, i wpaja w nich poczucie panującego kryzysu. Robi to, powtarzając równocześnie o pojęciu wyższości muzułmańskiej i dostarczając wyidealizowanego obrazu historii, który podkreśla "wspaniałe podboje islamskie".
Kaznodzieja cytuje urywki z Koranu i hadisów [powiedzenia i czyny Mahometa], stopniowo wzmacniając retorykę, aż do otwartego wzywania do odtworzenia kalifatu przez globalny dżihad. Kaznodzieja ustala, kiedy dżihad jest dobry w danym czasie – czy też należy go odroczyć – zależnie od siły społeczności muzułmańskiej w kraju lub kulturze gospodarzy. Innymi słowy, on decyduje, czy "ogłosić dżihad" w oparciu o to, co ocenia za możliwe w danym czasie dla muzułmańskiej ummah [społeczności]. Dżihad może został odroczony nie ze względu na swoje ofiary, ale raczej dlatego, że może dać negatywne rezultaty dla społeczności muzułmańskiej. Ten pogląd często brany jest mylnie za "umiarkowanie".
Kaznodzieja przedstawia jasne, proste wybory, zmuszając słuchaczy do zaakceptowania jego interpretacji islamu i nie pozostawiając żadnej opcji poza dżihadem. Robi to przez używanie języka, który wywołuje instynktowne reakcje emocjonalne. Przedstawia Koran, hadisy i historię islamu w sposób, o którym wie, że jego słuchacze nie potrafią zakwestionować. Przedstawia wydarzenia z życia Mahometa, żeby wyjaśnić nowoczesną geopolitykę – jak na przykład, konflikt arabsko-izraelski – a to wskazuje na konkretny kierunek działania. Albo używa islamskich podbojów sprzed wieków jako inspirującego modelu obecnych zamachów dżihadystycznych przeciwko Zachodowi.
U podstaw takiego nauczania leży światopogląd totalitarny. Według tego światopoglądu nie ma różnicy między wolnością prywatną a dobrem publicznym. Przeszłość i teraźniejszość są na jednym kontinuum. Sprawy świeckie są ściśle "kierowane" przez sądy duchownych. Państwo narodowe ustąpi miejsca kalifatowi. Podkreśla się moralność, ale wyrażoną bardziej jako zewnętrzne pozory (jak skromne ubranie) niż jako wewnętrzny cel duchowy. I podkreśla się, że celem publicznych modlitw jest skonsolidowanie al-mumineen (wiernych) w jednolity blok w sprawie dżihadu – co w ostatecznym rachunku wymaga prowadzenia wojny. Podstawowym wątkiem jest to, że wszyscy "niewierni" będą uważani za wiecznych wrogów aż, jak napisano w Koranie: "Słowo Allaha będzie rządziło niepodzielnie".
Jeden z powodów, że ten proces radykalizacji przechodzi niezauważony na Zachodzie, ma związek z językiem. Imamowie i intelektualiści islamistyczni używają terminologii, która wydaje się identyczna z używaną w kulturze judeochrześcijańskiej lub świecko-liberalnej, ale która ma zupełnie inne konotacje w arabskim.
Salaam, "pokój", oznacza pokój, który zapanuje dopiero po tym, jak cały świat zaakceptuje rządy islamu.
Szihada, na przykład, często tłumaczona jako "męczeństwo", zazwyczaj odnosi się do czynów tych, którzy zabijają lub zostają zabici w bitwie o sankcjonowaną religijnie sprawę. Nie jest to świadectwo wiary, kiedy poświęca się własne życie zamiast wyrzec się wiary pod presją.
Iman, tłumaczone jako "wiara", jest dowodem całkowitego poddania się Allahowi, jego Posłańcowi, Mahometowi, oraz edyktom szariatu głoszonego przez przywódcę. Jest wielką "wiarą" nie zachwiać się w bitwie przeciwko wrogom Allaha.
Qassas, błędnie tłumaczone jako "sprawiedliwość", często wiąże się z poczuciem mściwości i odwetu "oko za oko". Jest także ograniczone przez islamskie prawo szariatu" cokolwiek jest w szariacie, jest sprawiedliwe; cokolwiek jest poza szariatem, nie jest sprawiedliwe.
Zwalczajcie ich! Allah będzie dręczył [nie "ukarze", jak w wielu obecnych tłumaczeniach] ich waszymi rękoma... i dopomoże wam zwyciężyć ich i zaspokoi piersi (da wielkie poczucie satysfakcji, ulgi) ludziom wierzącym. - Koran, 9:14, za Sahih International
Władza jest wynoszona jako dane od Allaha prawo wiernych, podczas gdy gardzi się pokorą jako oznaką słabości. Celem, ku któremu masz dążyć, nie jest równość, ale wywyższenie.
Jest kwestią ihssan czyli "szczodrości" muzułmanów, że tolerują życie i ostro ograniczone "swobody" dhimmi (ujarzmionych nie-muzułmanów), jak długo ci ostatni płacą podatek "za ochronę", dżizja, i przestrzegają paktu o własnej niższości, "czując się poniżonymi". W państwie rządzonym przez szariat równość obywatelska między muzułmanami a nie-muzułmanami jest nie do pomyślenia.
Kwestionowanie autorytetu islamu, charakteru jego proroka lub przekazanej tradycji, albo też krytykowanie religii jest uważane za ihanah, czyli "obrazę"; sabb-e-Rasul, "lekceważenie Proroka" jest przestępstwem wartym kary śmierci. Odmowa zaakceptowania islamu także uważana jest za "obrazę", która usprawiedliwia atak:
Tych, którzy nie uwierzyli, ukarzę karą straszną na tym świecie i w życiu ostatecznym; i oni nie będą mieli pomocników. - Koran (3:56)
Przeciwdziałanie radykalizacji narażonych na nią muzułmanów wymaga wielostronnego wysiłku ze strony rządów, instytucji akademickich i przywódców społeczności. Oto kilka zaleceń:
Zniechęcanie dobrowolnej izolacji społeczności muzułmańskich. Rozpoczęcie inicjatyw, które wprowadzają autentyczną wielokulturowość do klas szkolnych, dzielnic mieszkalnych i ośrodków społecznych. Jest to jedyny sposób doprowadzenia do debat i otwartego kwestionowania idei ekstremistycznych przez zarówno muzułmanów, jak nie-muzułmanów.
Uniemożliwienie fundamentalistycznym muzułmańskim przywódcom społeczności chowania się za fasadą "umiarkowania" lub "głównego nurtu". Pociąganie do odpowiedzialności kaznodziejów za treść ich kazań i zapewnienie, że to, co propagują po arabsku, jest tym samym, co publicznie wyrażają po angielsku.
Poddanie historii wczesnego islamu – podboju Persji, Imperium Bizantyjskiego, Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej, Grecji, Hiszpanii i większości Europy Wschodniej – badaniom o tym samym rygorze akademickim, jakim poddawana jest historia Zachodu. Niepozwalanie na to, by romantyczny pogląd na ten okres jako "wybitny" model pozostawał niekwestionowany. Badanie bez żadnych wahań podobieństw między obecnym dżihadyzmem a tym sprzed stuleci. To samo dotyczy tekstów religijnych i ich obecnej interpretacji.
Używanie prasy i mediów społecznościowych, by przedstawić młodym muzułmanom fakty inne niż te, którymi karmią ich w meczetach i podręcznikach ich krajów pochodzenia, włącznie z humanistycznymi wartościami Zachodu, takimi jak wolność słowa i prasy; równość przed prawem – szczególnie, właściwa procedura prawna i założenie niewinności; rozdział religii i państwa; niezależne sądownictwo; niezależny system edukacyjny i wolność wyznania oraz wolność od religii – to na początek.
Ci, którzy nauczają nienawiści, po prostu budują ahistoryczne, niekwestionowane narracje, by szerzyć przesłania, które zainspirowały terrorystów z Manchesteru, Londynu, Paryża, Brukseli i Berlina i które hodują terrorystów jutra. Kiedy wreszcie zacznie się korygowanie błędy i kiedy zajmiemy się tym, co leży u samych podstaw problemu? Czas to zacząć.
Saher Fares: Arabista i badacz problemów Bliskiego Wschodu.