Praca antropologa w obozie nomadów, pasterzy z klanu Jarahmadzai na pustyni irańskiego Beludżystan pozwala dostrzec pewne kłopoty z zapewnieniem pokoju na Bliskim Wschodzie. To co widzimy, to silne, oparte na związkach pokrewieństwa grupy porządkujące system lojalności, obrony i bezpieczeństwa oraz polityczny opór wobec rodów dużych i małych.[1] ]
Pokój na Bliskim Wschodzie nie jest możliwy, ponieważ dla mieszkańców tego regionu inne wartości i cele są ważniejsze. Najważniejsza jest lojalność wobec krewnych, wobec klanu i kultu oraz honor, jaki zyskuje się okazując tę lojalność. To są kulturowe imperatywy, podstawowe wartości, podtrzymywane i celebrowane. Kiedy wyłania się konflikt, a strony dzielą się według tego, komu składaliśmy przysięgę wierności, sam konflikt traktowany jest jako uzasadniony i słuszny.
Efektem tego absolutnego przywiązania do związków rodzinnych i religijnych jest strukturalna opozycja wobec wszelkich innych grup, co jest widoczne na przestrzeni całej historii Bliskiego Wschodu, jak również we współcześnie szalejących konfliktach. Turcy, Arabowie i Irańczycy prowadzili militarne kampanie, by zdławić opór Kurdów. Równocześnie chrześcijanie, Jazydzi, Bahaiowie, Żydzi i inni zostali poddani etnicznej czystce. Arabowie i Persowie, sunnici i szyici, wszyscy próbują wzmocnić swoją pozycję, by zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Tu kryła się główna przyczyna wojny iracko-irańskiej, polityki Saddama Husajna i obecnej katastrofy w Syrii. Turcy najechali grecki Cypr w 1974 roku i okupują jego część do dzisiejszego dnia. Kraje muzułmańskie trzykrotnie atakowały maleńkie żydowskie państwo, Izrael, a Palestyńczycy radośnie świętują każdy mord popełniony na Żydach.
Niektórzy mieszkańcy Bliskiego Wschodu, jak również wielu ludzi na Zachodzie, wolą zwalać problemy Bliskiego Wschodu na czynniki zewnętrzne, takie jak zachodni imperializm, jednak dziwne są sugestie jakoby mieszkańcy tych ziem, nie mieli własnych celów ani poczucia odpowiedzialności za własne czyny w tym regionie nie tylko szalejących konfliktów i potwornych brutalności, ale również zacofania i niskich standardów humanitarnych w porównaniu z resztą świata.
Kiedy próbujesz zrozumieć tamtejsze konflikty przez pryzmat lokalnych warunków, musisz najpierw zrozumieć, że arabska kultura, na przestrzeni dziejów i w czasach współczesnych, wspiera sie na fundamencie beduińskiej kultury plemiennej. Większość ludności północnej Arabii w czasach wyłaniania się islamu stanowili Beduini i w okresie ekspansji islamu, arabska armia muzułmańska składała się z beduińskich oddziałów plemiennych. Beduińscy wędrowni pasterze byli podzieleni na plemiona, stanowiące grupy terytorialnej obrony i bezpieczeństwa.[2]
Beduińskie klany podzielone są na podstawowe grupy spokrewnionych po linii męskiej. Na konflikty między bliskimi krewnymi reaguje tylko mała grupa, na konflikty z odległymi krewnymi reagują duże grupy. Jeśli na przykład skłóceni są członkowie grupy twoich kuzynów, nikt z zewnątrz nie jest w to zaangażowany, ale jeśli część plemienia angażuje się w konflikt, to wszyscy kuzyni i większe grupy tej części plemienia połączą się w opozycji wobec reszty plemienia. Tak więc, decyzja członka plemienia o przyłączeniu się do jednej lub drugiej strony konfliktu zależy od tego, kim są członkowie stron.
Grupy mające różnych przodków są z definicji w opozycji względem siebie. Plemiona postrzegają się w opozycji do innych plemion. Główne strukturalne relacje między grupami na tym samym poziomie genealogicznym i demograficznym mogą być określone jako zrównoważona opozycja. Najsilniejszą plemienną normą jest lojalność i aktywne wsparcie własnej grupy krewniaczej, małej lub dużej. Jednostka musi zawsze popierać bliższego krewnego przeciw dalszemu krewnemu. Lojalność nagradzana jest honorem. Odmowa poparcia krewnego jest plamą na honorze. Systemowym efektem jest równowaga, ciągłe zagrożenie totalnym konfliktem z inną grupą mającą podobną wielkość i równie silną determinację, co odstrasza od lekkomyślnych awantur. Fakt, że nie było więcej wyniszczających konfliktów w ich plemiennej historii, jest efektem tego odstraszającego czynnika.
Do czasu powstania islamu nie było żadnej lojalności wykraczającej poza plemię lub związek plemion. Wraz z islamem pojawił się nowy poziom lojalności. Ludzkość została podzielona na muzułmanów i niewiernych, a świat podzielony na Dar al-Islam, ziemie wiernych i pokoju oraz Dar al-harb, ziemie niewiernych i wojny. Zgodnie z plemienną ideologią lojalności, muzułmanie powinni jednoczyć się przeciw niewiernym, zdobywając nie tylko honor, ale i niebiańskie nagrody.
Honor zyskuje się w zwycięstwie.[3] Poświęcenie na drodze do zwycięstwa jest opiewane, ale honor zyskuje się zwyciężając. Przegrana, bycie ofiarą, to nie jest szanowane w arabskim społeczeństwie. Przegrana w politycznej walce pociąga za sobą utratę honoru. Odczuwa się to jako sytuację, która musi zostać naprawiona. Przegrana jest postrzegana jako głęboko upokarzająca. Jedyną nadzieją jest perspektywa przyszłego zwycięstwa i odzyskania honoru. Przykładem jest tu konflikt izraelsko-arabski, w którym pogardzani Żydzi wielokrotnie pokonali armie krajów arabskich. Było to nie tylko fizyczną katastrofą dla Arabów, ale kulturową, utratą honoru. Jedyną możliwością odzyskania honoru jest pokonanie i zniszczenie Izraela – cel otwarcie głoszony przez Palestyńczyków: "od rzeki [Jordan] do morza [Śródziemnego]" Dlatego właśnie żadne porozumienie na temat terytoriów i granic nie przyniesie pokoju, bowiem pokój nie oddaje utraconego honoru.
Wiedzą o tym dobrze arabscy komentatorzy, którzy często odwołują się do plemiennej natury arabskiej kultury i arabskiego społeczeństwa. Oczywiście dziś niewielu mieszkańców Bliskiego Wschodu mieszka w namiotach i hoduje wielbłądy. Jednak mieszkańcy wsi i miast nadal podzielają plemienne obyczaje i wartości. Według tunezyjskiego badacza, Al-Afifa al-Akhdara, Arabowie kultywują swoją "głęboko zakorzenioną kulturę plemiennej zemsty" i zwiazaną z nią "obsesyjną mściwą mentalność". [4] Były prezydent Tunezji, Moncef Marzouki powiedział: "Potrzebujemy ideologicznej rewolucji, nasza plemienna mentalność zniszczyła nasze społeczeństwo."
Będący Druzem izraelski pisarz Salman Masalha (pisze zarówno po arabsku, jak i po hebrajsku), podkreślał:
"Plemienna natura arabskich społeczeństw jest głęboko zakorzeniona w przeszłości i sięga czasów sprzed islamu... Ponieważ arabskie społeczeństwa są plemienne z natury, różne formy monarchii i emiratów są naturalną kontynuacją utrwalonej struktury społecznej, w której plemienna lojalność jest przed wszystkim innym."
Mamoun Fandy, amerykański badacz pochodzenia egipskiego, pisał w saudyjskiej gazecie "Asharq Al-Awsat":
"Arabowie, również po nadejściu islamu, nie byli nigdy "ludźmi ideologii", którzy rozwijają jakieś intelektualne wyobrażenia na swój temat i na temat zewnętrznego świata. Jesteśmy raczej ludźmi rodziny i związków krwi, lub, jak to mówimy w Egipcie 'Szalal'... Mimo, iż islam był największą intelektualną rewolucją w naszej historii, my, jako Arabowie, zdołaliśmy zaadaptować islam, by służył plemieniu, rodzinie i klanowi. Islamska historia zaczęła się jako intelektualna rewolucja i jako historia idei krajów, jednak od początku ortodoksyjnego kalifatu, przemieniła się w jakiś sposób w państwo plemienne. Państwo islamskie stało się Państwem Umajjadów, a potem Abbasydów, a potem Fatymidów, i tak dalej i tak dalej. Oznacza to, że mamy historię plemion zamiast historii idei... Czy historia plemienna obok plemiennych i rodzinnych lojalności i nadrzędność związków krwi nad intelektualnymi związkami zniknęły po "Wiośnie Arabskiej"? Oczywiście, że nie, to co się stało, to rodziny i plemiona ubrały sie w płaszcz rewolucji w Jemenie i w Libii, i w Egipcie, gdzie opozycja reprezentuje plemiona, a nie idee".
Beduini w Abu Dhabi. (Zdjęcie: Dan Kitwood/Getty Images) |
Historia Bliskiego Wschodu, stulecia plemiennych walk, trwałe pęknięcia w społeczeństwach arabskich, to wszystko jest dowodem trwałości plemiennej kultury i opozycji wobec strukturalnych zmian. Były powody trwania przy plemiennej kulturze w czasach przednowoczesnych. Państwa i imperia były despotyczne, ciemiężące i wykorzystujące niewolniczą siłę roboczą i plemienne struktury dawały ludziom pewną szansę na zachowanie niezależności. W nowszych czasach, wraz z nowoczesnym modelem państwa, rządy na Bliskim Wschodzie próbowały stworzyć państwa, ale opierały te próby na plemiennych lojalnościach, których nie da się pogodzić z konstytucyjnym państwem. Władcy tego regionu, by utrzymać swoje pozycje, musieli odwoływać się do przemocy, przekształcając kraje zdominowane przez islam w region despotyzmu.
Wielu mieszkańców Bliskiego Wschodu dostrzega otaczające ich nieszczęścia i oskarża siły zewnętrzne: "To wina Żydów"; "Brytyjczycy nam to zrobili"; "Amerykanie są winni"[5] Wielu zachodnich badaczy i komentatorów mówi to samo, uszlachetniając te ahistoryczne teorie nalepką "postkolonializmu". Pamiętając jednak, że ta plemienna dynamika była dominująca w tym regionie na długo przed islamem, obarczanie sił zewnętrznych za tę dynamikę jest mało wiarogodne. Tym niemniej ci "postkolonialiści" będą twierdzili, że wskazywanie na regionalną kulturę jako źródło regionalnej dynamiki jest "obarczaniem winą ofiary". My, na Zachodzie, w odróżnieniu od mieszkańców Bliskiego Wschodu, kochamy "ofiary". A co, jeśli mieszkańcy Bliskiego Wschodu są ofiarami słabości i ograniczeń ich własnej kultury?
Philip Carl Salzman: Profesor Anthropologii na McGill University w Kanadzie.
[1] Philip Carl Salzman, Black Tents of Baluchistan, Washington, DC: Smithsonian Institution Press, 2000.
[2] Philip Carl Salzman, Culture and Conflict in the Middle East, Amherst, NY: Humanity Books, 2008.
[3] Frank Henderson Stewart, Honor, Chicago: University of Chicago Press, 1994.; Gideon M. Kressel, Ascendancy through Aggression, Wiesbaden: Harrassowitz, 1996.
[4] Quoted in Barry Rubin, The Long War for Freedom: The Arab Struggle for Democracy in the Middle East (Hoboken, NY: Wiley, 2006), 80-81.
[5] Ayaan Hirsi Ali, Infidel, NY: Free Press, 2007, p. 47.