Raed Fares, który należał do najbardziej znanych krytyków brutalnego reżimu Baszara Assada, został zamordowany 23 listopada 2018 r. (Zdjęcie: Oslo Freedom Forum/Reka Nyari/Wikimedia Commons) |
Podczas gdy zamordowanie 2 października saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego nadal omawia się na całym świecie, zamordowanie 23 listopada syryjskiego dziennikarza, Raeda Faresa i jego wiernego przyjaciela i kamerzysty, Hammouda al-Dżneida, zastrzelonych we wsi rodzinnej Faresa Kafrandel w Syrii, nie wzbudziło większego zainteresowania.
Warto to zaniedbanie zauważyć: Fares należał do najbardziej znanych krytyków brutalnego reżimu syryjskiego prezydenta Baszara Assada. Według CBS News:
W 2013 r. Fares zamieścił satyryczne wideo na YouTube pokazujące ludzi w jaskini, zabijanych raz za razem przez ludzi reprezentujących syryjski rząd, podczas gdy ludzie przystrojeni we flagi Ameryki i Unii Europejskiej przyglądają się bezczynnie. "Tak społeczność międzynarodowa zareagowała na ludobójstwo popełnione przez Assada na narodzie syryjskim" – pisał Fares.
Fares był także ważnym głosem "Wiosny Arabskiej" i codziennie stawiał wyzwania Assadowi, jak również organizacjom terrorystycznym działającym w Syrii, takim jak irańska marionetka, Hezbollah. Według "New Yorker":
Dokładnie trzy lata przed zamordowaniem, Fares zamieścił na Facebooku zdjęcie transparentu kpiącego z faktu, że inne kraje walczą w "wojnach przez zastępców" w Syrii: "SPECJALNA OFERTA NA CZARNY PIĄTEK, KIMKOLWIEK I GDZIEKOLWIEK JESTEŚ, PRZYPROWADŹ SWOJEGO WROGA I CHODŹ WALCZYĆ W SYRII ZA DARMO (DARMOWA ZIEMIA & NIEBO) OFERTA OGRANICZONA W CZASIE".
"Pod nieobecność pokojowych, demokratycznych głosów politycznych - pisał Fares w artykule dla"Washington Post" – terrorystom udało się przekonać podatną młodzież syryjską, że przemoc i zniszczenie w jakiś sposób utorują drogę do stabilności". Można zobaczyć jego przemówienie do Oslo Freedom Forum tutaj. W wywiadzie dla NPR, Fares powiedział:
"...Dżabhat al-Nusra próbowała wysadzić mój samochód. Byłem w środku, ale przeżyłem. W grudniu 2014 roku członkowie Dżabhat al-Nusra porwali mnie z punktu kontrolnego i trzymali przez trzy dni w swoim więzieniu. Na sześć godzin podwiesili mnie pod sufitem. Ale aktywista w Stambule przyszedł, rozmawiał z nimi i przekonał ich, by mnie uwolnili. A w tym roku zaatakowali moje Radio Fresh i zaatakowali Ośrodek Kobiet, który należy do nas".
W 2013 roku Fares założył Radio Fresh, gdzie odważnie nadawał audycje z poparciem dla syryjskiej populacji cywilnej, bez względu na ich wyznanie. W 2014 r. wymknął się przed zamordowaniem przez ISIS.
Od tego czasu był celem zarówno reżimu Assada, jak islamistycznych milicji, które nieustannie krytykował i wyśmiewał za ich łamanie praw człowieka i totalitaryzm.
Departament Stanu USA, brytyjskie Foreign Office i syryjskie grupy praw człowieka wyrazili przerażenie i żal z powodu zamordowania Faresa, co zdarzyło się podczas zawieszenia ognia.
Chociaż wiele mediów głównego nurtu informowało o zamordowaniu go, jak dotąd nagłośnienie jest znacznie mniejsze niż w sprawie Chaszodżdżiego, wyznawcy teorii spiskowej w sprawie 9/11 z więzami z Bractwem Muzułmańskim.
Jaka jest różnica między tymi dwiema sprawami, które obie dotyczą zabicia arabskiego dziennikarza z udziałem państwa arabskiego?
Jedną prawdopodobną przyczyną jest to, że Chaszodżdżi nie tylko pisał dla "Washington Post", ale podobno został zabity na rozkaz – a co najmniej z wiedzą – saudyjskiego następcy tronu, księcia Mohammeda bin Salmana, Arabia Saudyjska zaś jest sojuszniczką Stanów Zjednoczonych. Opowiadanie o szczegółach zamordowania Chaszodżdżiego w saudyjskim konsulacie w Stambule było jeszcze jedną okazją do krytykowania administracji Trumpa, bardziej niż troską o saudyjskiego dziennikarza.
Jak na ironię, ci sami członkowie mediów, którzy obsesyjnie zajmują się Chaszodżdżim i sojuszem saudyjsko-amerykańskim, poświęcili niewiele miejsca rzeczywistości, w której rząd tureckiego prezydenta, Recepa Tayyip Erdogana już od lat zamyka w więzieniach, torturuje i zabija dziennikarzy.
Media głównego nurtu nie poświęciły dużo miejsca zamachowi bombowemu w październiku 2017 roku, który zabił Daphne Caruana Galizia, maltańską dziennikarkę, która prowadziła dochodzenie w sprawie korupcji swojego rządu związanej z "Panama Papers" – rządu państwa członkowskiego Unii Europejskiej.
Dlaczego zamordowanie Faresa, al-Dżneida i Galizia nie zasługiwały na taką uwagę mediów, jak zamordowanie Chaszodżdżiego? Widocznie, pociąganie do odpowiedzialności takich krajów jak Malta i Syria wydaje się zachodnim dziennikarzom mniej ważne niż atakowanie administracji Trumpa.