Próby prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana, by odegrać kluczową rolę w tworzeniu "międzynarodowych sił bezpieczeństwa" dla Gazy, stanowią poważne zagrożenie dla wysiłków prezydenta USA Donalda J. Trumpa zmierzających do rozbrojenia terrorystów z Hamasu i nie wróżą dobrze jego staraniom o pokój na Bliskim Wschodzie.
Jednym z kluczowych postulatów 20-punktowego planu Trumpa na rzecz zakończenia konfliktu w Gazie jest rozbrojenie Hamasu i zakończenie jego szkodliwej kontroli nad Strefą Gazy. Dopiero po spełnieniu tych warunków miałyby się rozpocząć negocjacje na temat trwałego zawieszenia broni i odbudową enklawy w celu osiągnięcia trwałego pokoju po dwóch latach brutalnego konfliktu.
Trump wyraźnie zadeklarował swoje zobowiązanie do usunięcia Hamasu z Gazy, nawet jeśli – jak ma to obecnie miejsce – ta islamistyczna organizacja terrorystyczna nie wykazuje żadnej woli podporządkowania się jego planowi pokojowemu.
W wypowiedziach z początku obowiązywania pierwszego etapu sponsorowanego przez USA zawieszenia broni w Gazie, Trump zagroził przymusowym rozbrojeniem Hamasu, jeśli ten nie zastosuje się do jego warunków. "Jeśli Hamas nie rozbroi się w rozsądnym terminie, my ich rozbroimy" – ostrzegł prezydent.
Tymczasem Hamas, zamiast wykazywać jakąkolwiek gotowość do rezygnacji z władzy w Gazie, wykorzystał zawieszenie broni do ponownego umocnienia swojej kontroli nad częścią terytorium, rozmieszczając tysiące funkcjonariuszy "bezpieczeństwa" i dokonując publicznych egzekucji przeciwników politycznych.
W obliczu rosnących ambicji Turcji i Kataru, by odegrać znaczącą rolę w odbudowie Gazy, perspektywa rozbrojenia Hamasu i przekazania przez niego władzy staje się jeszcze mniej prawdopodobna.
W ramach prób zakończenia walk w Gazie, Trump planuje stworzenie wielonarodowych sił złożonych z krajów muzułmańskich, których zadaniem byłoby utrzymanie porządku na tym obszarze w trakcie negocjacji dotyczących jego przyszłości.
Choć szczegóły działania tych sił w Gazie pozostają niejasne, powszechnie zakłada się, że jednym z ich celów będzie rozbrojenie grup terrorystycznych, takich jak Hamas.
Wiceprezydent USA JD Vance, przemawiając w ubiegłym miesiącu w Izraelu, stwierdził, że to właśnie te siły "przejmą prowadzenie w rozbrajaniu Hamasu", choć przyznał, że będzie to "proces długotrwały i w dużym stopniu zależny od składu tych sił".
Król Abdullah II z Jordanii próbował ostrzec Trumpa pod koniec października:
"Mamy nadzieję, że będzie to misja pokojowa, bo jeśli będzie to narzucanie pokoju siłą, nikt nie będzie chciał się w to mieszać... Jeśli będziemy chodzić po Gazie z bronią, to nie jest sytuacja, w którą jakiekolwiek państwo chciałoby się angażować".
Zakończenie dwudziestoletnich rządów Hamasu nad Gazą uznawane jest za kluczowe dla zapewnienia trwałej stabilizacji regionu. Oprócz znacznego wzmocnienia bezpieczeństwa Izraela na jego południowej granicy, wyzwoliłoby to również palestyńskich cywilów spod opresyjnej władzy islamistycznej organizacji terrorystycznej.
Plan Trumpa może jednak zostać storpedowany przez państwa popierające Hamas, takie jak Turcja i Katar. Erdoğan już zapowiedział, że chce odegrać kluczową rolę w przyszłości Gazy, oferując wysłanie 2000 tureckich żołnierzy do proponowanych sił stabilizacyjnych Trumpa – propozycja ta została jednoznacznie odrzucona przez Izrael. Rzecznik premiera Benjamina Netanjahu oświadczył jasno: "Nie będzie tureckich żołnierzy w Gazie".
Izrael stanowczo sprzeciwia się obecności tureckich wojsk w Gazie, co jest skutkiem dramatycznego pogorszenia relacji między Jerozolimą a Ankarą po ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku. Erdoğan odpowiedział na te wydarzenia, wychwalając Hamas, zawieszając handel z Izraelem i zamykając turecką przestrzeń powietrzną dla izraelskich samolotów.
Erdoğan, który próbuje zastąpić Katar jako głównego pośrednika Hamasu w negocjacjach z USA, oskarżył Izrael o zbrodnie przeciwko ludzkości i niedawno wydał nakazy aresztowania 37 izraelskich urzędników – w tym Netanjahu – pod zarzutem "ludobójstwa" w Gazie.
Od dawna deklaruje również, że "Jerozolima to nasze miasto". Jeszcze w ubiegłym miesiącu Erdoğan rozmawiał ze swoimi doradcami o konieczności zaatakowania Izraela:
"Nikt już nie może go [Izraela] uratować..." – mówił 6 października.
"Trzeba go zdyscyplinować wojną... Wojna i siła powinny zmusić Izrael do klęknięcia... Choć brzmi to 'ekstremalnie', wojna turecko-izraelska jest nieunikniona... Czas Izraela dobiega końca... Jerozolima zostanie wyzwolona! Izrael nie będzie miał wyboru – będzie musiał uklęknąć przed Turcją. To jedyny sposób, by mógł przetrwać... W umyśle człowieka, który po 86 latach ponownie otworzył Hagia Sophię, jest jasno określony plan wyzwolenia Jerozolimy i rozliczenia roku 1917."
Pomimo gwałtownego sprzeciwu Izraela, Erdoğan liczy na to, że jego dobre relacje z Trumpem skłonią prezydenta USA do zignorowania izraelskich obaw i dopuszczenia Turcji do kluczowej roli w rozmowach o przyszłości Gazy.
Jeśli Trump na to pozwoli, jego próby rozbrojenia Hamasu i osiągnięcia pokoju mogą zostać podważone. Zamiast kończyć udział organizacji terrorystycznej w polityce Gazy, Ankara wzywa Hamas do współpracy z Autonomią Palestyńską w celu utworzenia nowej administracji dla tego terytorium.
Erdoğan stara się również o zakup myśliwców F-35 od USA. Do jakich celów mógłby je wykorzystać? Kongres słusznie zablokował tę transakcję, dopóki Turcja nie pozbędzie się rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-400.
Determinacja Erdoğana, by odgrywać czołową rolę w rozmowach o przyszłości Gazy – w tym w planie Trumpa dotyczącym powołania międzynarodowych sił stabilizacyjnych – była wyraźnie widoczna na szczycie liderów muzułmańskich, który odbył się w tym miesiącu w Stambule. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele Arabii Saudyjskiej, Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Jordanii, Pakistanu i Indonezji – krajów, które zadeklarowały gotowość wsparcia sił dla Gazy.
Po konferencji minister spraw zagranicznych Turcji Hakan Fidan powiedział dziennikarzom, że Turcja chce jak najszybszego "wewnętrznego palestyńskiego pojednania" między Hamasem a Autonomią Palestyńską (PA), kierowaną przez Mahmuda Abbasa. Fidan przekonywał, że takie pojednanie "wzmocniłoby reprezentację Palestyny w społeczności międzynarodowej".
Turecka propozycja pogodzenia Hamasu z PA stoi w jawnej sprzeczności z podstawowym założeniem planu pokojowego Trumpa, który wymaga, by organizacja terrorystyczna nie tylko się rozbroiła, ale i całkowicie wycofała z politycznego życia Gazy. Realizacja tureckich postulatów oznaczałaby dla Hamasu ocalenie i umożliwiła mu dalsze realizowanie swojej terrorystycznej agendy.
Administracja Trumpa może uznać tureckie zaangażowanie za niezbędne dla osiągnięcia porozumienia w Gazie. Musi jednak zrozumieć, że jeśli Bliski Wschód ma kiedykolwiek zaznać trwałego pokoju, udział Turcji całkowicie podważy cel Trumpa, jakim jest zmuszenie Hamasu do rozbrojenia.
Con Coughlin jest redaktorem ds. obrony i spraw zagranicznych w "The Telegraph" oraz członkiem zespołu Instytutu Gatestone.
