W zeszłym miesiącu w Belgii rozpoczął się proces Assadolaha Assadiego i trzech innych Irańczyków oskarżonych o planowanie zamachu bombowego na wiec "Free Iran" w Paryżu w czerwcu 2018 roku. W wiecu uczestniczyło 80 tysięcy ludzi, włącznie z byłym premierem Kanady, Stephenem Harperem, prawnikiem prezydenta Trumpa, Rudym Giulianim i kilkoma członkami brytyjskiego i europejskiego parlamentu. Nieudany zamach miał, według informacji, odbyć się na rozkaz irańskiego prezydenta, Hassana Rouhaniego za aprobatą najwyższego przywódcy Alego Chameneiego. (Zdjęcie: Zakaria Abdelkafi/AFP via Getty Images) |
W zeszłym miesiącu w Belgii rozpoczął się proces Assadolaha Assadiego i trzech innych Irańczyków oskarżonych o planowanie zamachu bombowego na wiecu w Paryżu w 2018 roku. Od 2015 roku Assadi był najwyższym rangą funkcjonariuszem ministerstwa wywiadu i bezpieczeństwa Iranu w Europie, działającym wówczas pod przykrywką irańskiej ambasady w Wiedniu. Jest pierwszym rządowym pracownikiem Iranu sądzonym w kraju Unii Europejskiej za przestępstwa terrorystyczne, mimo licznych prób zamachów na terenie Europy, które Teheran organizował.
Wspierany przez państwo terroryzm jest, poza samym czynem, także instrumentem narodowej polityki i przymusu. Te spiski były złowrogim przesłaniem i wyraźnym zagrożeniem dla Europy. Przesłaniem, które niestety nie dotarło do władz Londynu, Berlina, Paryża i Brukseli.
Nieudany zamach Assadiego miał, według informacji, odbyć się na rozkaz irańskiego prezydenta, Hassana Rouhaniego za aprobatą najwyższego przywódcy Alego Chameneiego. Jego celem był wiec Narodowej Rady Oporu Iranu, z 80 tysiącami ludzi biorących w nim udział, włącznie z byłym premierem Kanady, Stephenem Harperem, prawnikiem prezydenta Trumpa, Rudym Giulianim i kilkoma członkami brytyjskiego i europejskiego parlamentu. Materiałem wybuchowym, podobno przywiezionym do Europy z Iranu przez Assadiego pasażerskim samolotem, był TATP. Tego samego rodzaju materiału wybuchowego użyto do zabicia 22 i zranienia 800 osób w dżihadystycznym ataku na Manchester Arena w Wielkiej Brytanii w 2017 roku i w zamachach bombowych w Londynie, 7 lipca 2005 roku, w których zginęły 52 osoby a 700 odniosło rany. Komunikat był jasny. W marcu Assadi, który odmówił uczestniczenia we własnym procesie, powołując się na immunitet dyplomatyczny, groził odwetem, jeśli zostanie skazany. Także irański rząd groził "proporcjonalną reakcją" wobec rządów krajów zaangażowanych w tym procesie.
Zamachowi Assadiego zapobiegły europejskie siły bezpieczeństwa w oparciu o materiały wywiadowcze, jakie otrzymały z Izraela. Mosad wcześniej przekazał brytyjskiej agencji MI5 informację, która umożliwiła jej zapobieżenie innemu irańskiemu zamachowi bombowemu w 2015 roku. Terroryści związani z irańską marionetką, Hezbollahem, zmagazynowali trzy tony azotanu amonu w północnym Londynie – tego samego materiału wybuchowego, który kilka miesięcy temu spowodował tak wielkie zniszczenia w Bejrucie. Ilość zmagazynowana w Londynie, była większa niż ilość azotanu amonu, który zabił 168 ludzi, zranił 680 i uszkodził setki budynków w zamachu bombowym w Oklahoma City w 1995 roku.
W tym samym roku, w którym była wykryta w porę próba zamachu w Londynie, inne przygotowania Hezbollahu do zamachu bombowego odkryto na Cyprze, także członku UE, tym razem było tam 8,2 ton azotanu amonu i także tym razem informacje władzom cypryjskim dostarczył Mosad. Była także podobna próba zamachu w Tajlandii w 2012 roku oraz, dwa lata po odkryciu spisku w Londynie, ujawniono przygotowania do podobnej akcji w Nowym Jorku. W 2012 roku Hezbollah zamordował pięciu izraelskich turystów i kierowcę, kiedy dokonał zamachu bombowego na autobus w Burgas w Bułgarii, kolejnym państwie UE.
Plany organizowanych przez Iran zamachów bombowych odkryto w Niemczech w 2017 roku i w Danii w 2018, a oba te państwa są członkami UE, a także w 2018 roku w Albanii, formalnie kandydującej do przystąpienia do UE. Dwóch holenderskich obywateli irańskiego pochodzenia zabito na rozkaz z Teheranu w Holandii, kolejnym państwie UE, w 2015 i 2017 roku.
Zamachy w krajach UE od 2015 roku miały miejsce w czasie, kiedy Wielka Brytania, Francja, Niemcy i UE byli aktywnie zaangażowani w JCPOA, irańską umowę nuklearną z P5+1. Jak można się było spodziewać, europejskie reakcje były stonowane, a wielu podejrzewało, że ta słaba reakcja na irański terroryzm była spowodowana pragnieniem uniknięcia narażenia JCPOA. Do ujawnienia w 2019 roku przez "Daily Telegraph" dochodzenia w sprawie terrorystycznej działalności Hezbollahu w Europie brytyjskie władze utrzymywały spisek bombowy z 2015 roku w Londynie w tajemnicy (podobno pod naciskiem ze strony administracji Obamy), by uniknąć zagrożenia dla umowy nuklearnej.
Mimo – a może z powodu – takich terrorystycznych skandalicznych posunięć przeciwko nim państwa UE nadal szły na rękę Iranowi i odmawiały dołączenia do USA w odrzuceniu umowy nuklearnej częściowo w odpowiedzi na irańską regionalną agresję i międzynarodowy terroryzm. Zamiast dołączyć do "maksymalnych nacisków" prezydenta Trumpa, by zmienić zachowanie Iranu, Europejczycy popierali Teheran i podważali politykę USA, wręcz starając się obejść amerykańskie sankcje przez ustanowienie finansowego instrument, INSTEX, który pozwala na dalszy handel z Iranem. Europejskie rządy nie sprzeciwiły się także w tym roku zniesieniu sankcji ONZ na Iran obejmujących broń konwencjonalną i odmówiły poparcia USA w sprawie natychmiastowego przywrócenia sankcji po tym, jak Iran jawnie łamał umowę nuklearną.
W zeszłym roku UE niechętnie narzuciła symboliczne sankcje na część irańskiego Ministerstwa Wywiadu i Bezpieczeństwa i na dwóch funkcjonariuszy po spiskach terrorystycznych w Paryżu i Danii w 2018 roku. Podważając własne działania i bijąc pokłony przed Teheranem nawet w momencie ogłaszania tych ograniczonych kroków, przedstawiciele UE podkreślali swoje trwałe poparcie dla JCPOA i zamiary dalszego handlu z Iranem. Od tego czasu przywódcy UE hałaśliwie protestowali przeciwko wyeliminowaniu Kasema Solejmaniego, organizatora terrorystycznych działań Iranu skierowanych przeciwko nim, jak też Mohsena Fachrizadeha, nuklearnego naukowca i kolejnego obok Solejmaniego generała Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, terrorystycznej organizacji odpowiedzialnej za organizowanie zamachów w Europie.
Wielka Brytania, Niemcy i szczególnie Francja miały poważne zastrzeżenia wobec JCPOA podczas negocjacji z Iranem, zwłaszcza wobec klauzuli zamknięcia (tzw. "zachodu słońca") która pozwala na wygaśnięcie warunków ograniczających dostęp Teheranu do nuklearnego materiału i nowoczesnej technologii i w rzeczywistości toruje drogę do broni nuklearnej. Do zaakceptowania złej umowy zmusiła ich jednak determinacja prezydenta Obamy, by zabezpieczyć swoje dziedzictwo mimo nieprzejednania Iranu. Nie dołączyli do wycofania się Waszyngtonu z umowy z powodu irracjonalnej lojalności wobec Obamy, pogardy wobec prezydenta Trumpa i pragnienia ugłaskania Iranu, nie zaś z powodu autentycznych rozważań strategicznych.
Teraz znaleźli się w pułapce, wiedząc, że ta umowa jest fałszywym i bardzo niebezpiecznym porozumieniem nuklearnym, które po prostu przerzuca konfrontację z uzbrojonym w broń jądrową Iranem na przyszłe pokolenia. Prezydent-elekt, Biden i jego przyszła administracja jasno przedstawili swój zamiar powrotu do umowy, a Iran rozpaczliwie pragnie, by to zrobili i złagodzili egzystencjalny nacisk na jego gospodarkę spowodowany obecnymi amerykańskimi sankcjami, jak też, by usunęli przeszkody na dotarcie do punktu, za którym będą mogli otwarcie zacząć produkcję broni jądrowej. Oczywiście, entuzjazm Teheranu do wskrzeszenia umowy będzie starannie ukryty za żądaniami jeszcze korzystniejszych warunków niż poprzednim razem.
Europejskie rządy, uwolnione od niszczącej dla nich samych pogardy dla Trumpa, wkrótce będą miały okazję, by wreszcie działać w imię własnych interesów i interesów ich dzieci, przez przekonanie Bidena, by zaakceptował tylko taką umowę z Teheranem, która rzeczywiście ogranicza nuklearne ambicje ajatollahów i hamuje ich regionalną agresję. Najpierw jednak muszą rozprawić się z własnymi lękami przed Iranem.
Iran organizował wiele potencjalnie dewastujących spisków terrorystycznych w Europie na krytycznym etapie umowy nuklearnej jako komunikaty skierowane do Londynu, Paryża, Berlina i Brukseli. Celem byli irańscy opozycjoniści na Zachodzie. Zamordowanie ich było wygodnym sposobem odstraszenia innych dysydentów i ostrzeżenia Europy przed dawaniem im schronienia lub wspieraniem ich. Władze Iranu nie zrobiłyby tego, gdyby istotnie obawiały się niszczącego odwetu.
Irańscy przywódcy wydali rozkaz dokonania tych zamachów, żeby pokazać swoją siłę i bezpośrednio ostrzec Europejczyków o niebezpieczeństwie sprzeciwu. Patrzą z pogardą na Europejczyków, jak też na Amerykanów, jako ludzi słabych i dekadenckich, którym brak odwagi lub determinacji, by bronić własnych interesów, jako ludzi, z którymi można igrać tak, jak to robili raz za razem w przeszłości. Prezydent Trump zmusił ich do zastanowienia się, szczególnie, kiedy rozkazał eliminację Kasema Solejmaniego, drugiego co do ważności po samym Najwyższym Przywódcy. Łączą teraz wielkie nadzieje z Bidenem, bo spodziewają się, że będzie bardziej tchórzliwy.
Możemy być pewni, że Najwyższy Przywódca był zadowolony z rezultatów swojego przesłania: skulenie się Europy ze strachu, z zaledwie symboliczne reakcje, którym towarzyszyły rozpaczliwe, błagalne zapewnienia, że obiekty jego agresji nadal są jego przyjaciółmi. Jeśli kiedykolwiek była jakaś pokazowa lekcja, że appeasement zawodzi, a siła odnosi sukces, to z pewnością było nią działanie Trumpa. Europejskie rządy muszą teraz pokazać własną siłę lub stanąć przed irańskim terrorystycznym szantażem, który będą obserwować wrogie reżimy na całym świecie, od Moskwy do Pekinu i Pyongyang, wyciągając oczywiste wnioski. Niezależnie od tego strategicznego imperatywu, pojawia się pytanie, czy Europejczyków rzeczywiście stać na pozwolenie tak jawnie wrogiemu i fanatycznemu reżimowi jak reżim w Teheranie na zdobycie broni jądrowej?