Czternaście miesięcy po tym, jak wspierana przez Iran organizacja terrorystyczna Hamas zaatakowała Izrael, mordując 1200 Izraelczyków i raniąc tysiące innych, Hamas w końcu przyznał, że wielu Arabów i muzułmanów go opuściło.
Kiedy Hamas 7 października 2023 r. rozpoczął atak na społeczności izraelskie w pobliżu granicy ze Strefą Gazy, jego przywódcy mieli nadzieję, że wielu Arabów i muzułmanów przyłączy się do walki, aby zamordować jak najwięcej Żydów i zlikwidować Izrael. Funkcjonariusze Hamasu wyrazili wówczas nadzieję, że okrucieństwa z 7 października doprowadzą do utworzenia dużego arabsko-islamskiego frontu walki przeciwko Izraelowi. Nadzieją było, że wspierana przez Iran organizacja Hezbollah w Libanie rozpocznie podobną inwazję na Izrael, że Iran wystrzeli tysiące pocisków balistycznych przeciwko Izraelowi i że dziesiątki tysięcy muzułmanów dokona inwazji na Izrael z Jordanii.
Jedynymi, którzy zdecydowali się dołączyć do wojny Hamasu z Izraelem, byli inni terroryści finansowani przez Iran: Hezbollah w Libanie, Huti w Jemenie i kilka szyickich grup zbrojnych w Iraku. Do dżihadu (świętej wojny) Hamasu przeciwko Izraelowi dołączyło również kilka wspieranych przez Iran grup zbrojnych, składających się głównie z palestyńskich członków Islamskiego Dżihadu na Zachodnim Brzegu, rozpętując falę ataków terrorystycznych na Izraelczyków.
Operacje armii i sił bezpieczeństwa Izraela w ciągu ostatniego roku przeciwko irańskim terrorystom w Libanie, Jemenie i na Zachodnim Brzegu były ostre. Polityczne przywództwo i infrastruktura wojskowa Hezbollahu zostały niemal całkowicie zniszczone, zmuszając go do zaakceptowania wynegocjowanego przez USA porozumienia o zawieszeniu broni z Izraelem. Hezbollah został również zmuszony do odłączenia się od wojny Hamasu przeciwko Izraelowi w Strefie Gazy. Kiedy Hezbollah przyłączył się do wojny przeciwko Izraelowi zaledwie dzień po ataku z 7 października, jego przywódcy podkreślili, że zaprzestaną wystrzeliwania rakiet, pocisków i dronów tylko wtedy, gdy Izrael zaprzestanie swojej "agresji" przeciwko rządzonej przez Hamas Strefie Gazy.
Huti w Jemenie byli również celem izraelskich sił powietrznych co najmniej dwa razy w ciągu ostatniego roku. Ataki powietrzne skupiły się na kluczowej infrastrukturze wojskowej w regionach Ras Issa i Hodeida w Jemenie, w tym na elektrowniach i porcie przez który importowano ropę naftową. Obiekty te były wykorzystywane przez Huti do przekazywania broni i zaopatrzenia wojskowego, w tym ropy naftowej, swoim siłom zbrojnym.
Wspierane przez Iran grupy terrorystyczne na Zachodnim Brzegu również poniosły straty w ciągu ostatniego roku. Setki palestyńskich terrorystów zostało zabitych, rannych lub aresztowanych przez izraelskie siły bezpieczeństwa, szczególnie w północnych miastach Dżanin, Nablus i Tulkarem.
Dla przywódców Hamasu, zaangażowanie innych pełnomocników Iranu w dżihad przeciwko Izraelowi było niewystarczające. Przywódcy Hamasu mieli nadzieję, że armie arabskie i muzułmańskie ruszą na Izrael i spełnią ich marzenie o zastąpieniu go dżihadystycznym państwem terrorystycznym.
Mieli również nadzieję, że masy arabskie i muzułmańskie zbuntują się przeciwko własnym rządom i zastąpią je reżimami, które popierają unicestwienie Izraela i posłużą jako marionetki w rękach mułłów z Teheranu. Jednak ku wielkiemu rozczarowaniu przywódców Hamasu te marzenia nie spełniły się.
"Naprawdę czujemy się zawiedzeni [islamskim] narodem w bezprecedensowy sposób" — powiedział wysoki rangą urzędnik Hamasu Chalil al-Hajja, wyrażając głębokie rozczarowanie Hamasu muzułmanami, którzy nie przyłączyli się do kierowanej przez Iran "Osi Oporu" przeciwko Izraelowi. Co więcej, oświadczenie al-Hajji odzwierciedla nastroje wielu Palestyńczyków w Strefie Gazy, którzy również narzekają, że ich arabscy i muzułmańscy bracia od początku wojny Hamasu z Izraelem w październiku 2023 r. postanowili tylko obserwować rozwój sytuacji. Wielu Palestyńczyków i Arabów brak interwencji Arabów w wojnie Izraela z Hamasem, otwarcie nazywa "zdradą" Arabów i muzułmanów.
Jemeńska politolożka, Wafaa al-Kabsi napisała:
"Wojna w Gazie nie tylko obnażyła porażkę reżimów arabskich i islamskich, ale także obnażyła porażkę ich milczącego ludu i ujawniła ich pogarszającą się rzeczywistość oraz słabe i haniebne stanowiska... Gdzie są Arabowie, którzy masowo wychodzą na festiwal muzyczny dla trywialnego piosenkarza? Gdzie są islamskie masy, które gromadzą się na najbardziej trywialnym meczu piłkarskim? Dlaczego naród [arabski i muzułmański] nie poparł narodu palestyńskiego, tylko zamyka oczy? Gdzie jest arabska i islamska godność, jeśli w ogóle mają jakąkolwiek godność?"
Odpowiedź na te pytania jest prosta. Wielu Arabów i muzułmanów zdaje sobie sprawę, że irańscy mułłowie chcą ich użyć do eksportu irańskiej "rewolucji islamskiej" do ich krajów. Są również świadomi, że Iran chce ich użyć do rozszerzenia swojej kontroli nad Bliskim Wschodem. Iran już okupuje trzy kraje arabskie – Irak, Liban i Jemen, a do zeszłego tygodnia także Syrię – i nie przyniósł tam ludziom niczego poza śmiercią i zniszczeniem.
W bardziej optymistycznym tonie, wydaje się, że duża liczba Arabów i muzułmanów jest zmęczona tym, że Hamas i inne palestyńskie organizacje terrorystyczne nieustannie wplątują Palestyńczyków w bezsensowne i śmiertelne konflikty z Izraelem. "Zdrada" Hamasu przez Arabów i muzułmanów jest znakiem, że ci ludzie są zdecydowani powstrzymać reżim irański przed wykorzystaniem ich jako marionetek w jego planie zniszczenia "tworu syjonistycznego" i przejęcia Bliskiego Wschodu.