2 kwietnia przywódca Hamasu, Jahja Sinwar (po prawej) groził: "Jeśli nie zostaną dostarczone [przez Izrael] do Gazy respiratory, weźmiemy je siłą od Izraela i zatrzymamy oddychanie sześciu milionów osadników". (Zdjęcie: Said Khatib/AFP via Getty Images) |
Przywódcy Hamasu, palestyńskiej grupy islamistycznej, która rządzi Gazą od 2007 roku, mówią, że niepokoją się brakiem medycznych respiratorów podczas wybuchu pandemii koronawirusa.
Ci przywódcy Hamasu, którzy nie zrobili absolutnie niczego, by zabezpieczyć podstawową opiekę zdrowotną w Strefie Gazy, próbują teraz zrzucić odpowiedzialność na Izrael za niewystarczającą liczbę respiratorów w palestyńskich szpitalach.
Przywódcy Hamasu grożą terroryzmem, by zmusić Izrael do zaopatrzenia Strefy Gazy w respiratory.
To są ci sami przywódcy, którzy do niedawna autoryzowali ataki rakietowe ze Strefy Gazy na społeczności Izraela. To są ci sami przywódcy, którzy nigdy nie pomijają okazji, by przypomnieć wszystkim o swoim pragnieniu zniszczenia Izraela. To są także ci sami przywódcy, którzy nigdy nie akceptują odpowiedzialności za dobrostan swojej ludności i nieustannie szukają sposobów, by obwiniać Izrael za wszystkie udręki Palestyńczyków.
Przywódcy Hamasu, którzy teraz skarżą się na brak respiratorów w ich szpitalach, są tymi samymi, którzy inwestowali dziesiątki milionów dolarów w produkcję i szmuglowanie broni, włącznie z rakietami, by atakować Izrael.
Od 2014 roku Hamas zainwestował około 120 milionów dolarów w tunele terroru. Według różnych oszacowań, tunel terroru kosztuje od 3 do 10 milionów dolarów – zależnie od jego długości i głębokości.
Gdyby Hamas zainwestował małą część tej sumy na zakup wyposażenia medycznego, sytuacja w szpitalach w Strefie Gazy byłaby dzisiaj zupełnie inna. Opieka zdrowotna jednak ma ewidentnie niski priorytet wśród przywódców Hamasu.
Zamiast oferować współpracę z Izraelem w bitwie przeciwko koronawirusowi, Hamas stara się teraz odwrócić uwagę od swojej nieudolnej polityki przez grożenie zabijaniem Żydów za nie pomaganie Palestyńczykom w Strefie Gazy. Zamiast poprosić Izrael o pomoc, przywódcy Hamasu poinformowali państwo Izrael: "Pomóżcie nam, albo zabijemy sześć milionów Żydów".
Oto co przywódca Hamasu, Jahja Sinwar powiedział w wywiadzie z 2 kwietnia dla związanej z Hamasem stacji telewizyjnej: "Jeśli nie zostaną dostarczone [przez Izrael] do Gazy respiratory - ostrzegł - weźmiemy je siłą od Izraela i zatrzymamy oddychanie sześciu milionów osadników".
Sinwar nie wspomniał, że w minionym tygodniu Izrael dostarczył setki zestawów do testowania koronawirusa personelowi medycznemu w Strefie Gazy.
Zapomniał także powiedzieć, że to izraelscy lekarze uratowali mu życie, kiedy neurochirurg usunął mu guz mózgu w czasie, kiedy odsiadywał karę więzienia w Izraelu za zamordowanie kilku Palestyńczyków, podejrzanych o współpracę z Izraelem.
Operacja mózgu i czas spędzony w izraelskim więzieniu nauczyły Sinwara, że Izrael ma jeden z najlepszych systemów opieki medycznej na Bliskim Wschodzie. Prawdopodobnie dlatego chce teraz, by Izrael pomógł Palestyńczykom w Strefie Gazy zapobiec szerzeniu się pandemii koronawirusa.
Można zapytać: co zrobił Sinwar i inni przywódcy Hamasu przez ostatnie 12 lat, by pomóc swoim szpitalom i swojej ludności?
Hamas jest de facto rządem w Strefie Gazy od kiedy przejął tę nadbrzeżną enklawę w krwawym przewrocie w 2007 roku. Jako taki, Hamas jest odpowiedzialny za zarządzanie sprawami dwóch milionów Palestyńczyków, którzy żyją pod jego rządami, w tym jest odpowiedzialny za opiekę medyczną.
Sinwar i jego przyjaciele w kierownictwie Hamasu najwyraźniej mają pilniejsze sprawy niż zajmowanie się opieką zdrowotną w Strefie Gazy.
Ewidentnie nie mieli czasu na zajmowanie się takimi sprawami. Byli zajęci kopaniem tuneli wzdłuż granicy z Izraelem, żeby umożliwić Hamasowi infiltrację terenu Izraela i zabijanie Izraelczyków. Nie mieli czasu na zajmowanie się potrzebami szpitali w Strefie Gazy: produkowali rakiety, moździerze i drony. Byli także zajęci szmuglowaniem broni przez granicę z Egiptem, której później używali do atakowania Izraela.
Przez ostatnie dwa lata Sinwar i jego przyjaciele w kierownictwie Hamasu byli także zajęci wysyłaniem tysięcy Palestyńczyków, by ścierali się z izraelskimi żołnierzami na granicy Gaza-Izrael w ramach sponsorowanego przez Hamas, tak zwanego Wielkiego Marszu Powrotu.
Dla przywódców Hamasu cotygodniowe starcia wzdłuż granicy Gaza-Izrael były widocznie ważniejsze niż kupno respiratorów i innego wyposażenia medycznego dla szpitali w Strefie Gazy.
Według różnych raportów, Hamas płacił protestującym 100 dolarów na osobę, by brali udział w demonstracjach w pobliżu granicy z Izraelem. Dodatkowo, Hamas wynajmował autobusy i ciężarówki, by transportować Palestyńczyków do miejsc starć.
Hamas wydał także miliony dolarów, by płacić rodzinom, których członkowie zostali zabici lub ranni podczas starć z izraelskimi żołnierzami.
21 kwietnia 2019 roku Ahmed al-Kurd, członek "Biura Politycznego" Hamasu, ocenił, że tylko w minionym roku dostarczono usług i leczenia ponad 10 tysiącom rannych Palestyńczyków całkowitym kosztem 5 milionów dolarów. Dodatkowo Hamas pokrywał koszty leczenia rannych Palestyńczyków wysyłanych do zagranicznych szpitali, głównie do Turcji i Egiptu.
Kilka miesięcy wcześniej owego roku al-Kurd oznajmił o rozdzielaniu pomocy finansowej od 100 do 150 dolarów dla czterech tysięcy rodzin Palestyńczyków, którzy byli poważnie zranieni podczas tych cotygodniowych demonstracji.
Sinwar nie obarczał żadnego arabskiego ani islamskiego rzadu odpowiedzialnością za możliwe szerzenie się wirusa w Strefie Gazy.
A co z odpowiedzialnością rządu Autonomii Palestyńskiej za bezpieczeństwo i zdrowie Palestyńczyków w Strefie Gazy? Co z moralną odpowiedzialnością krajów arabskich i islamskich za ich palestyńskich braci?
W ostatnich dniach funkcjonariusze i rzecznicy Hamasu nasilili groźby wobec Izraela, twierdząc, że Izrael będzie ponosił pełną odpowiedzialność za szerzenie się koronawirusa w Strefie Gazy.
Przywódcy Hamasu dodali kolejną groźbę: Izrael musi zwolnić z więzień palestyńskich więźniów, włącznie z więźniami skazanymi za zamordowanie Żydów, bo mogliby oni zarazić się wirusem.
Hamas chce, by świat wierzył, że tylko Izrael, który całkowicie wycofał się ze Strefy Gazy w 2005 roku, jest odpowiedzialny za problemy dręczące tam Palestyńczyków.
Najnowsze groźby Hamasu mają na celu utorowanie drogi do wznowienia ataków terrorystycznych na Izrael – tym razem pod pretekstem, że Izrael nie zaopatruje Strefy Gazy w respiratory ani nie zwalnia więźniów. To jest klasyczne posunięcie Hamasu: odmowa przyjęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo własnej ludności i skierowanie ognia na Izrael.
Może pandemia koronawirusa wreszcie skłoni międzynarodową społeczność do pociągnięcia władców Strefy Gazy z Hamasu do odpowiedzialności za miliony dolarów, które poświęcili na budowanie – nie szpitali i ośrodków zdrowia – ale tuneli terroru i fabryk broni.