Raport opublikowany 18 września ujawnił, że w ciągu ostatnich kilku lat 638 Palestyńczyków zostało zakatowanych na śmierć przez funkcjonariuszy syryjskiego wywiadu. Według raportu Grupy Działania na rzecz Palestyńczyków Syrii (AGPS), organizacji zajmującej się ochroną praw człowieka, która monitoruje sytuację uchodźców palestyńskich w rozdartej wojną Syrii, wśród ofiar jest 37 kobiet.
Grupa wezwała władze syryjskie do ujawnienia statusu setek Palestyńczyków przetrzymywanych w syryjskich więzieniach, których los pozostaje nieznany. "To, co robi się Palestyńczykom w syryjskich ośrodkach zatrzymań, jest według wszelkich standardów zbrodnią wojenną" – stwierdzono.
AGPS ujawnił również, że od początku wojny domowej w Syrii zginęło 4121 Palestyńczyków.
"Dane AGPS wskazują, że 79% Palestyńczyków zabitych od wybuchu konfliktu w Syrii to cywile.
21% zabitych to członkowie grup zbrojnych powiązanych z reżimem syryjskim lub siłami opozycji.
Przyczyny śmierci różnią się między ostrzałem, starciami, torturami w więzieniach rządowych, utonięciami, egzekucjami w terenie, blokadą [społeczności palestyńskich] i zaniedbaniami medycznymi".
Los 1797 więźniów palestyńskich, w tym 110 kobiet, pozostaje nieznany pomimo wielokrotnych apeli do władz syryjskich.
"Rzeczywista liczba zatrzymanych i ofiar tortur jest większa niż to, co zostało udokumentowane, z powodu odmowy ujawnienia przez reżim syryjski informacji o osobach przetrzymywanych w jego więzieniach - podaje AGPS. - Ponadto rodziny ofiar boją się ogłosić śmierć swoich synów podczas tortur z obawy przed ściganiem przez syryjski reżim".
Publikacja tych niepokojących danych zbiegła się w czasie z ogłoszeniem przez Hamas, wspieranej przez Iran palestyńskiej grupy terrorystycznej, decyzji o odnowieniu stosunków z Syrią. Jedni Palestyńczycy z zadowoleniem przyjęli posunięcie Hamasu, podczas gdy inni potępili to jako zdradę Palestyńczyków i innych Arabów.
Spiesząc w objęcia reżimu syryjskiego prezydenta Baszara Assada, Hamas, (którego przywódcy kontrolują Strefę Gazy ze swoich luksusowych willi, apartamentów hotelowych i kurortów w Katarze i Turcji), ponownie okazał pogardę dla Palestyńczyków i innych Arabów, którzy padli ofiarą okrucieństw popełnianych przez władze syryjskie, zwłaszcza w ciągu ostatniej dekady.
Przywódcy Hamasu łaszą się ponownie do reżimu Assada dziesięć lat po tym, jak zostali wydaleni z Syrii za odmowę poparcia brutalnego rozprawienia się przez armię syryjską z opozycją, która składała się z różnych grup świeckich i islamskich, w tym Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, Wolnej Armii Syryjskiej, Dżajisz al-Islam, Ahrar al-Szam i Frontu Południowego.
W Syrii Assada odmowa wsparcia zbrodni reżimu sama w sobie jest uważana za przestępstwo. Zbrodnia Hamasu, według reżimu Assada, polegała na tym, że nie stanął po stronie reżimu w wojnie domowej.
Assad ewidentnie miał nadzieję, że Hamas poprze jego reżim, a nawet weźmie udział w rozprawianiu się z opozycją, tak jak zrobiły to niektóre pro-Assadowskie grupy palestyńskie, w tym Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny – Dowództwo Generalne na czele z arcyterrorystą Ahmedem Dżibrilem. Teraz, gdy Hamas ma wkrótce wrócić do Syrii, istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego ludzie przyłączą się do Assada w rozprawiania się z syryjską opozycją.
Według niektórych doniesień, Iran i jego libańska terrorystyczna marionetka, Hezbollah, działali jako mediatorzy między Hamasem a reżimem Assada. Irańscy mułłowie i Hezbollah są zagorzałymi zwolennikami Assada, a nawet wysłali do Syrii żołnierzy i ekspertów ds. bezpieczeństwa, aby pomóc w tłumieniu i uciskaniu narodu syryjskiego, a także mieszkających tam Palestyńczyków.
Irańscy mułłowie chcą mieć pewność, że ich terrorystyczni pełnomocnicy i reżim Assada pozostaną w dobrych stosunkach. Mułłowie mają nadzieję, że odnowienie więzi między Hamasem a Syrią wzmocni kierowaną przez Iran "oś oporu" na Bliskim Wschodzie. "Oś oporu" jest antyzachodnim/antyizraelskim/antysaudyjskim sojuszem politycznym i wojskowym między Iranem, palestyńskimi grupami terrorystycznymi Hamasem i Islamskim Dżihadem, reżimem syryjskim i Hezbollahem.
Zbliżenie Hamasu i Assada rozwścieczyło wielu Palestyńczyków i Syryjczyków. Potępiają Hamas za hipokryzję i domagają się, by powstrzymał się od normalizacji więzi z Assadem.
Syryjska Rada Islamska potępiła Hamas za lekceważenie uczuć milionów Syryjczyków, którzy byli torturowani, wysiedlani i zabijani przez reżim Assada. "Normalizując [stosunki] z gangiem przestępczym [w Syrii] i rzucając się w ramiona Iranu, Hamas porzucił Jerozolimę i Palestynę i zawiódł Arabów, zwłaszcza w Iraku i Jemenie, gdzie mułłowie i ich gangi siali korupcję, morderstwa i zniszczenie" – powiedziała Rada.
Palestyński politolog Ibrahim Hamami powiedział, że wśród Palestyńczyków panuje powszechne niezadowolenie z powodu pojednania Hamasu z Syrią. "Hamas straci poparcie wielu Arabów i muzułmanów – napisał Hamami. - Decyzja będzie miała katastrofalny wpływ na Hamas. Decyzja Hamasu jest katastrofą i tragedią, a także grzechem".
Palestyński działacz polityczny Issa Amro zapytał: "Jakie jest uzasadnienie dla wznowienia stosunków Hamasu z Syrią? Syryjski dyktator Bashar Assad jest zbrodniarzem wojennym, który zabijał własny naród i nie można zmienić naszego stanowiska wobec niego".
Dziwne jest to, że Hamas chwali teraz "skuteczną i historyczną" rolę Syrii we wspieraniu Palestyńczyków. To ta sama Syria, która jest odpowiedzialna za masakrę tysięcy Palestyńczyków w Syrii i Libanie w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat.
Jednak Hamas najwyraźniej nie ma problemu z arabskim reżimem, który ma na rękach tyle palestyńskiej krwi. Kiedy reżim arabski zabija i więzi Palestyńczyków, przywódcy Hamasu i innych grup palestyńskich wolą trzymać język za zębami. Boją się krytykować arabskie reżimy za popełnianie okrucieństw wobec Palestyńczyków, ponieważ wiedzą, że zostaliby ukarani i upokorzeni przez swoich arabskich braci, gdyby odważyli się to zrobić.
Umizgi Hamasu do reżimu Assada to kolejny przykład tego, jak palestyńscy przywódcy nie dbają o swoich własnych ludzi, nie mówiąc już o życiu innych Arabów.
Przywódcy Hamasu, którzy wiodą dobre życie w Katarze i Turcji, są o wiele bardziej zainteresowani wypychaniem swoich kufrów pieniędzmi od mułłów w Iranie niż oglądaniem cierpienia ich ludzi w Strefie Gazy lub w jakimkolwiek kraju arabskim, w tym w Syrii.
Przywódcy Autonomii Palestyńskiej nie różnią się zbytnio. Oni również są zajęci dbaniem o swoje osobiste interesy i upewnianiem się, że pozostaną u władzy na zawsze.
Wkrótce prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmoud Abbas uda się do Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, aby rzucić jeszcze więcej jadu na Izrael [już to zrobił, 23 września. MK]. Trudna sytuacja jego ludu w Syrii i innych krajach arabskich znajdzie się na samym dole jego listy priorytetów, jeśli w ogóle. Podobnie jak Hamas, również Abbas wydaje się nie dbać o to, że jego lud jest mordowany przez arabską dyktaturę.