Nowa ustawa, która szybko przechodzi przez pierwsze głosowania w izraelskim parlamencie, spotyka się z ostrą krytyką ze strony przywódców palestyńskich. Zasadniczo ustawa stwierdza, że obywatel lub mieszkaniec Izraela, który popełnia akt terrorystyczny i zgadza się otrzymać za niego zapłatę od Autonomii Palestyńskiej, tym samym deklaruje preferencję otrzymywania świadczeń od Autonomii Palestyńskiej przed świadczeniami państwa Izrael. Po odbyciu kary pozbawienia wolności terrorysta przeniesie się do miejsca wybranego przez siebie, czyli na Zachodni Brzeg [Judea i Samaria, MK] lub do Strefy Gazy. Nie trzeba dodawać, że oznacza to również, iż ponowny wjazd do Izraela będzie zabroniony.
Projekt brzmi wystarczająco uczciwie. Jednak nie dla premiera Autonomii Palestyńskiej, Mohammada Sztajjeha.
Według oficjalnej agencji informacyjnej Autonomii Palestyńskiej Wafa, Sztajjeh jest wściekły. Ostrzegł przed "poważnymi konsekwencjami zatwierdzenia przez izraelski Kneset ustawy o pozbawieniu obywatelstwa naszych uwięzionych dzieci na ziemiach z 1948 r. i w okupowanej Jerozolimie".
Warto zauważyć, że Sztajjeh, podobnie jak wielu innych Palestyńczyków, mówi o państwie Izrael jako "ziemi z 1948 roku". Oznacza to, że ci Palestyńczycy nie uznają istnienia Izraela: dla nich, Izrael jest jedną wielką osadą, którą należy wykorzenić.
Sztajjeh jest wściekły z powodu propozycji pozbawienia terrorystów obywatelstwa państwa, którego istnienia nie uznaje. Mówi też, że Izrael nie ma prawa bronić się ani podejmować żadnych działań przeciwko Palestyńczykom zaangażowanym w terroryzm, którzy są następnie nagradzani finansowo przez jego własną Autonomię Palestyńską na Zachodnim Brzegu.
To jest nie lada rebus. Sztajjeh twierdzi, że chce niezależnego państwa palestyńskiego obok Izraela, nazywa Izrael "ziemiami 1948 roku", ale jest zirytowany odebraniem obywatelstwa izraelskiego arabskiemu obywatelowi Izraela. Jest to postawa trudna do utrzymania.
Mimo to upiera się, całkowicie wbrew logice, apelując do "ONZ, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej: o potępienie propozycji i wywarcie nacisku na Izrael, aby zmusili go do jej anulowania... ta decyzja jest praktyką rasistowską i rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego i międzynarodowego prawa humanitarnego".
W opinii przywódców palestyńskich, jeśli Palestyńczycy mordują niewinnych cywilów tylko dlatego, że są Żydami, nie jest to rasistowskie ani niezgodne z prawem, ale jeśli Izraelczycy pociągają morderców do odpowiedzialności i skazują ich na kary więzienia, jest to rasistowskie i niezgodne z prawem.
Autonomia Palestyńska jest wspierana w tym wypaczaniu sprawiedliwości i prawa przez Adalah – Centrum Prawne Praw Mniejszości Arabskiej w Izraelu, które wystąpiło w obronie "trudnej sytuacji" morderców, których obywatelstwo może zostać odebrane na mocy nowego prawa:
"Pozostawia ludzi bez jakiegokolwiek statusu, pozostawia ich bezpaństwowcami... Mówi się nawet o zakazie ponownego wjazdu tych ludzi do Izraela – czy to z pozwoleniem na pracę, czy nawet w celu odwiedzenia rodziny".
Potencjalni terroryści mogą teraz rozważyć ten wybór, w przeciwieństwie do ofiar terroru, które już nigdy nie będą mogły "odwiedzić rodziny".
Adalah, założona w 1996 r., nazywa się Centrum Prawnym Praw Mniejszości Arabskich. W świetle swojego stanowiska w sprawie odebrania obywatelstwa izraelskiego terrorystom, być może grupa powinna zmienić nazwę na Centrum Prawne na rzecz Praw Żydobójców. Ze swojej strony Autonomia Palestyńska powinna zmienić nazwę na Autonomia Palestyńska ds. Obrony Terrorystów.
W przeciwieństwie do wielu sytuacji, w których przywódcy palestyńscy groteskowo nazywali zabijanie dzieci i mordowanie niewinnych ludzi "naturalną reakcją", tym razem Sztajjeh ma rację, nazywając nowe ustawodawstwo "naturalnym skutkiem".
Można by bez mała mieć nadzieję, że przejawił odrobine rozsądku, ale ta nadzieja zostaje natychmiast rozwiana. Kontynuuje, że to ustawodawstwo jest "naturalnym skutkiem polityki podwójnych standardów, która wysyła Izraelowi złe sygnały, zachęcając go do popełniania kolejnych takich naruszeń, o ile jest w stanie uniknąć kary".
Jak na ironię, to Autonomia Palestyńska Sztajjeha "wysyła błędne sygnały", nagradzając terroryzm – pieniędzmi – zamiast pociągać terrorystów do odpowiedzialności. Płacenie za morderstwo zamiast negocjacji nie jest tym, do czego Palestyńczycy zobowiązali się w Porozumieniach z Oslo czy w jakimkolwiek innym porozumieniu.
Sztajjeh jest niezwykle zaniepokojony kwestią praw terrorystów żyjących zarówno w Izraelu, jak i pod jego rządami na Zachodnim Brzegu. Najwyraźniej chce się upewnić, że podczas gdy nadal będzie finansował rodziny terrorystów na Zachodnim Brzegu, arabscy terroryści w Izraelu będą mogli zachować swoje obywatelstwo, wieść przyjemne życie w Izraelu i dalej mordować Żydów.
Wygląda na to, że to się zmieni – i dlatego palestyńscy przywódcy mają ataki wściekłości. Izrael ma dość oglądania morderców wypuszczanych z więzień, gdzie oczekuje ich aplauz i parady na powitanie jak bohaterów, czego dowodem było ostatnio uwolnienie arabskiego obywatela Izraela, Karima Jounisa, który zamordował izraelskiego żołnierza w 1980 roku.
Po tym, jak poniósł go na ramionach podziwiający tłum, Jounis zadeklarował, że chętnie zrobiłby to ponownie, gdyby miał taką szansę. "Jestem gotów służyć przez kolejne 40 lat, aby wyzwolić ojczyznę Palestyny" – podobno powiedział.
Aby zapewnić, że więcej terrorystów nie będzie miało szansy na dalsze mordowanie Żydów, 94 członków izraelskiego parlamentu, w niezwykle zróżnicowanej reprezentacji, głosowało za przyjęciem niedawnej ustawy.
Minister Knesetu Ofir Katz, komentując projekt ustawy, powiedział:
"Niech nie będzie wątpliwości... nie ma znaczenia, czy jest to organizacja terrorystyczna, czy samotny terrorysta. Obiecuję pogrążonym w żałobie rodzinom, które są tutaj lub nas obserwują... nie dopuścimy do sytuacji, w której podczas gdy nasi bracia wykrwawiają się na śmierć, kilka metrów dalej rodziny terrorystów będą radośnie rozdawać cukierki".
Intrygujące jest to, że palestyńscy urzędnicy, których denerwuje ta ustawa, wydają się być bardzo zaniepokojeni "palestyńskimi prawami do obywatelstwa", ale tylko w Izraelu – nie w Libanie czy Jordanii.
W Libanie Palestyńczycy, z nielicznymi wyjątkami, nie otrzymują obywatelstwa. Zabrania się im posiadania własności, wykonywania najbardziej pożądanych zawodów i odmawia się im nawet najbardziej podstawowych rządowych usług socjalnych. Palestyńczycy są uważani przez władze libańskie za "uchodźców".
"Palestyńskie obozy w Libanie są osadami przypominającymi getta, czasami otoczone murami separacyjnymi, drutem kolczastym i wojskowym nadzorem" – twierdzi libański dziennikarz Sawssan Abou-Zahr. "Są to przepełnione i niezorganizowane betonowe bloki z rozpadającą się infrastrukturą".
Stan praw człowieka w Libanie w odniesieniu do Palestyńczyków w tym kraju jest więcej niż ponury.
Prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas, zamiast zajmować się przestępczym traktowaniem swojego ludu w Libanie i szukać możliwości poprawy losu Palestyńczyków, podczas swojej wizyty w Libanie w 2017 r., był widziany, jak zadawał się z celebrytami w programie telewizyjnym Arab Idol. W jakiś sposób nie udało mu się odwiedzić choćby jednego obozu dla uchodźców palestyńskich.
Jeden z mieszkańców obozu gorzko powiedział:
"Abbas nie wie o cierpieniu i pozbawieniu nas praw obywatelskich i prawa do pracy i Abbasa nie obchodzą warunki życia tutejszych ludzi".
Inny zapytał: "Po co przyjechał?... Czy coś się zmieniło... czy będziemy mogli posiadać własność lub dostać paszporty i podróżować do innych krajów?"
Odpowiedź brzmi nie.
W Jordanii Palestyńczycy mogą uzyskać obywatelstwo, ale z łatwością można go ich pozbawić. Problem ten nie wydaje się być przedmiotem pilnego zainteresowania ani Autonomii Palestyńskiej, ani Abbasa, chociaż było wiele wzajemnego poklepywania się po plecach i zakulisowej koordynacji.
Grupa praw mniejszości przedstawia sytuację:
"... rząd jordański zaangażował się w politykę pozbawiania obywatelstwa jordańskiego niektórych Palestyńczyków, często z wyraźnie arbitralnych powodów... i praktycznie bez możliwości odwołania się od tej decyzji... [Jordania] również zawracała palestyńskich uchodźców do Syrii, z naruszeniem prawa międzynarodowego".
Według raportu Szkoły Studiów Międzynarodowych im. Josefa Korbela, kiedy Palestyńczycy w Jordanii zostają pozbawieni obywatelstwa,
"dzieci... mogą mieć zakaz wstępu do szkół publicznych lub zostać z nich wydalone... Palestyńczycy... mogą zostać zwolnieni z obecnego zatrudnienia bez względu na długość czasu lub statusu na takim stanowisku... i sprawia, że całe życie zawodowe i doświadczenie tracą znaczenie".
Co gorsza, Palestyńczycy pozbawieni obywatelstwa w Jordanii nie mogą już "otrzymać pewnego bezpłatnego lub taniego leczenia w publicznych placówkach służby zdrowia. Bezpaństwowi Palestyńczycy są wykluczeni z tych świadczeń".
Abbas i król Jordanii Abdullah II współpracują w dziedzinie kontroli politycznej, a nie z rzeczywistej troski o sytuację Palestyńczyków. Jeśli chodzi o pozbawienie obywatelstwa tysięcy Palestyńczyków-Jordańczyków , "jordańscy przedstawiciele bronią tej praktyki jako środka przeciwdziałającego wszelkim przyszłym izraelskim planom przeniesienia ludności palestyńskiej z okupowanego przez Izrael Zachodniego Brzegu do Jordanii". Nie trzeba dodawać, że jest to fałszywe oskarżenie i kolejne zniesławienie Izraela.
Abbas faktycznie zaaprobował to odebranie obywatelstwa Palestyńczykom w Jordanii, aby przerwać wieloletnie amerykańskie i międzynarodowe sugestie, że tak naprawdę "Jordania to Palestyna".
Czy to w Libanie, Jordanii, na Zachodnim Brzegu czy gdziekolwiek indziej, Abbas, Sztajjeh i Autonomia Palestyńska nie martwią się prawami Palestyńczyków, ich obywatelstwem ani prawem międzynarodowym. Tym, o co ci przywódcy palestyńscy martwią się, są prawa terrorystów – o wiele bardziej niż martwią się o poziom życia czy trudności ekonomiczne, z jakimi borykają się miliony ich ludzi na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Niestety wydaje się, że motywacją jest wzmacnianie własnej siły politycznej kosztem własnego narodu.
Wydają się zaniepokojeni "prawami Palestyńczyków" tylko wtedy, gdy może to wiązać się z delegitymizacją Izraela.
Tymczasem administracja Bidena i Unia Europejska nadal udzielają Autonomii Palestyńskiej wsparcia politycznego i finansowego, nie żądając zakończenia tzw. "programu zatrudnienia" Abbasa, czyli "płacy za morderstwa", który zachęca i nagradza mordowanie Żydów, ani trwającej kampanię na rzecz obrony "praw terrorystów".
Swoim milczeniem administracja Bidena i Unia Europejska wysyłają Palestyńczykom komunikat, że finansowanie terroryzmu i mordowanie Żydów jest całkowicie w porządku.
Bassdam Tawil jest muzułmańskim badaczem i publicystą mieszkającym na Bliskim Wschodzie.