Na początku 2013 r. NATO przyszło na pomoc swojemu sojusznikowi: ponieważ Turcji groziły syryjskie pociski rakietowe – potencjalnie z biologicznymi/chemicznymi głowicami bojowymi – sojusz miał zbudować mini obronę przeciwrakietową na ziemi tureckiej. Sześć zbudowanych w USA systemów rakietowych Patriot rozmieszczono w trzech miastach tureckich, gdzie chroniły olbrzymi obszar zamieszkały przez 3,5 miliona Turków.
Baterie Patriot, które miały chronić Turków przed syryjskimi pociskami rakietowymi, należały do Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Holandii. Na początku 2015 r. misja holenderska dobiegła końca i zastąpiły ją hiszpańskie baterie Patriot. Niedawno rząd niemiecki powiedział, że na początku 2016 r. wycofa swoje baterie Patriot oraz 250 żołnierzy. Niemal równocześnie rząd USA poinformował Turcję, że jego misja, która wygasa w październiku, nie zostanie przedłużona. Jako przyczynę wycofania Waszyngton podał" zasadniczą modernizację".
System obrony powietrznej zainstalowany na ziemi tureckiej niepokoił bardziej Iran niż Syrię. Był powód. Po pierwsze, rakiety Patriot nie mogą chronić dużych terenów, ale tylko stosunkowo niewielkie obszary. To, że sześć baterii broniłoby całego południa Turcji i 3,5 miliona ludzi, którzy tam mieszkają, było absurdalną bajką. Zamiast tego broniły one należącego do USA i scedowanego na NATO radaru, który zainstalowano wcześniej w mieście tureckim Kurecik; i broniły go nie przed pociskami z Syrii z chemicznymi głowicami bojowymi, ale przed irańskimi pociskami balistycznymi.
Rakiety Patriot, rozlokowane pod Gaziantep w Turcji w 2013 r. (Źródło: U.S. Army Europe/Daniel Phelps) |
Kurecik wydawał się bardzo dużo znaczyć dla Iranu. W listopadzie 2011 r. Iran groził, że obierze za cel rakietową tarczę obronną NATO w Turcji ("a potem uderzy w następny cel", czytaj Izrael), jeśli zostanie zagrożony. Na krótko przed przybyciem baterii Patriot do Turcji szef sztabu armii irańskiej ostrzegł NATO, że stacjonowanie baterii antyrakietowych w Turcji jest "przygotowaniem pola do wojny światowej".
W Kurecik był system radarowym wczesnego ostrzegania i radiolokacji. Jego zadaniem jest dostarczania flocie USA na Morzu Śródziemnym wczesnego ostrzegania i informacji radiolokacyjnych w wypadku wystrzelenia rakiety irańskiej, która może celować w sojusznika lub kraj przyjazny, włącznie z Izraelem. Tak więc tarcza sześciu baterii Patriot do ochrony radaru NATO w Kurecik przed możliwą agresją irańską była niezbędna. I to wyjaśnia, dlaczego Irańczycy dostali szału w sprawie radaru w Kurecik i otwarcie grozili zaatakowaniem go.
Rzecznicy NATO i Turcji zawsze zaprzeczali jakiemukolwiek związkowi między rakietami Patriot a radarem NATO w Turcji. Często podkreślali, że baterie Patriot stacjonują w prowincjach Adana, Kahramanmaras i Gaziantep, podczas gdy Kurecik jest w sąsiedniej prowincji Malatya. Ale system Patriot jest mobilny: można go z łatwością rozmontować i w ciągu kilku godzin przerzucić w inne miejsce (odległość drogą między Kurecik i Kahramanmaras wynosi zaledwie 200 kilometrów).
Iran nie dlatego dostał szału i groził uderzeniem w instalacje NATO w Turcji, bo chciał, by 3,5 miliona Turków zginęło wskutek ostrzeliwania syryjskimi rakietami uzbrojonymi w broń chemiczną, dostał szału i groził, bo uważał instalacje NATO w Turcji za groźbę dla ofensywnego potencjału swoich pocisków, który baterie Patriot mogły zneutralizować.
W innym wypadku, dlaczego jakiś kraj miałby czuć się "zagrożony" i grozić innym rozpoczęciem "wojny światowej" tylko dlatego, że w sąsiednim kraju rozmieszczono zestaw antyrakietowy? Iran zaś zrobił to, ponieważ uważa radar NATO w Turcji za barierę, która mogłaby storpedować każdy atak rakietowy na Izrael; i uważa baterie Patriot za wrogie, ponieważ chronią one ten radar. W pewnym sensie, reakcja Iranu na system antyrakietowy NATO w Turcji ujawniła zamiar zaatakowania instalacji radarowych NATO.
Może być całkowitym zbiegiem okoliczności, że USA i Niemcy (za którymi najprawdopodobniej pójdzie Hiszpania) zdecydowały usunąć baterie Patriot i swoich żołnierzy z Turcji tuż po zgodzeniu się na układ nuklearny z Iranem. Jeśli jednak jest to zbieg okoliczności, to jest on bardzo podejrzany. Teoretycznie systemy Patriot zostały umieszczone w Turcji w celu obrony sojusznika NATO przed zagrożeniem rakietowym z Syrii rządzonej przez reżim prezydenta Baszara Al-Assada. Czy tak? Tak.
Reżim Assada nadal jest w Damaszku i ma ten sam arsenał pocisków jak w 2013 r. Co więcej, zimna wojna Turcji z Syrią Assada jest obecnie bardziej intensywna niż była w 2013 r., z Ankarą systematycznie wspierającą każdą grupę opozycyjną i otwarcie deklarującą, że dąży do upadku Assada. Dlaczego pociski Assada były zagrożeniem dla Turcji dwa i pół roku temu, ale nie są dzisiaj?
Rakiety Patriot opuszczają Turcję. Nie będą dłużej "bronić ziemi tureckiej".
Najwyraźniej sojusznicy w NATO wierzą, choć myśl ta jest sprzeczna z logiką, że układ nuklearny z Iranem odwiedzie mułłów w Teheranie od pomysłu zaatakowania Izraela.
Wiele wskazuje na to, że potencjalnym celem decyzji grubych ryb w NATO jest bardziej okazanie gestu wobec Iranu niż wobec Turcji.