Ta odrażająca historia ciągnie się od lat. Islamiści, powołując się na hadisy – wątpliwe źródło wypowiedzi proroka Mahometa, spisane 200 lat po jego śmierci, co do których islamscy uczeni przez całe 14 wieków nigdy nie byli zgodni – bronią swojego pożądania nieletnich dziewcząt. [Oto długa lista tureckich islamistycznych praktyk pedofilskich w ostatnich latach.]
Ostatnio, w listopadzie ubiegłego roku, Turcja była zszokowana wiadomością, że wybitny islamski szejk, przywódca zakonu zaciekle oddanego prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoğanowi, wydał swoją sześcioletnią córkę za 29-letniego ucznia. Sześć lat! Dziewczynka została zmuszona do seksu i w wieku 14 lat została matką. Złożyła skargę do prokuratury, ale władze Erdogana najwyraźniej nie chciały niepokoić szejka.
Gdy dorosła, zebrała dowody, upubliczniła je i dopiero wtedy wymiar sprawiedliwości podjął działania. Początkowo sąd zdecydował o sądzeniu podejrzanych bez aresztu, ale pod ogromną presją opinii publicznej sąd aresztował zarówno ojca, jak i męża. Ojciec wydał oświadczenie, w którym powiedział, że odpowiada tylko przed Allahem, a nie przed sądem.
Na pierwszej rozprawie sądowej w styczniu wyznawcy sekty Hiranur zebrali się przed budynkiem sądu, "aby zaprotestować przeciwko postępowaniu sądowemu przeciwko ich szejkowi". W obronie ojca dziewczynki krzyczeli: "Allah akbar [Allah jest największy]". Na tej samej rozprawie sąd nakazał "tajemnicę i zakaz wstępu dla mediów" na kolejne rozprawy. Proces został odroczony do 27 lutego.
Diyanet, turecki Urząd ds. Religijnych, którego zwierzchnikiem jest Erdoğan, po raz kolejny zaszokował naród, kiedy wydał islamską fatwę (opinię religijną) wkrótce po najgorszej katastrofie w historii współczesnej Turcji: trzęsieniu ziemi o sile 7,8 stopnia w skali Richtera, które nawiedziło południowo-wschodnią Turcję, a także Syrię, w wyniku czego zginęło prawie 50 tysięcy osób, a ponad 100 tysięcy zostało rannych.
Strefa trzęsień ziemi w 10 prowincjach obejmuje jedną szóstą 85-milionowej populacji Turcji.
Ponad 75 krajów wysłało zespoły i pomoc w akcji ratowniczej; zespół izraelski był drugi co do wielkości. W geście solidarności odwiedzili ten obszar ministrowie spraw zagranicznych USA i Grecji. Tysiące niemowląt i dzieci, które wyciągnięto spod gruzów nie ma już rodzin. Ponad 300 tysięcy tureckich rodzin złożyło wniosek o adopcję dzieci bez rodziców.
Co może być głównym zmartwieniem najwyższego autorytetu religijnego w kraju, w którym zdarzyła się tragedia na taką skalę? Pomoc w pracy humanitarnej? Nie dla Diyanetu.
"[Z] islamskiego punktu widzenia nie ma przeszkody w małżeństwie między przysposabiającym a adoptowanym dzieckiem" - głosiła fatwa Diyanetu. Co?! To wygląda surrealistycznie, przerażająco. Ale nie zdaniem tureckich islamistów. Diyanet kontynuował:
"Chociaż islam zaleca 'opiekę i ochronę osieroconych dzieci', nie uznaje instytucji adopcji, która ma określone konsekwencje prawne. W związku z tym związek między przysposabiającym a adoptowanym dzieckiem nie tworzy bariery dla małżeństwa ani nie jest dopuszczalne wpisywanie dziecka adoptowanego do genealogii adoptujących w miejsce ich rodziców biologicznych".
Świeccy Turcy po raz kolejny byli oburzeni. Na swoim koncie na Twitterze wybitny publicysta Fatih Altaylı napisał:
"Rozumiemy, że naprawdę jesteście zboczeńcami, ale co robicie w instytucji takiej jak Diyanet? Zboczeńcy. Idźcie do branży porno".
Jest też problem prawny. Według Centrum Praw Dziecka Stambułskiej Izby Adwokackiej fatwa jest sprzeczna z tureckim kodeksem cywilnym. Artykuł 129 kodeksu cywilnego zakazuje zawierania małżeństw między adoptującym a adoptowanym, a art. 500 przyznaje adoptowanym dzieciom prawo do dziedziczenia, podało Centrum, zaznaczając, że oświadczenia Diyanet nie powinny być sprzeczne z Konstytucją ani z ustawami. Jako najwyższa władza religijna rządu tureckiego pod rządami Erdoğana, Diyanet zezwala na nielegalny czyn pod pretekstem prawa islamskiego: nie ma przeszkód dla adopcyjnych rodziców w zawieraniu małżeństw i skonsumowaniu małżeństwa z adoptowanymi dziećmi, które przeżyły trzęsienie ziemi.
Potem przyszedł kolejny cios: Diyanet złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przeciwko Fatihowi Altaylı na tej podstawie, że w mediach społecznościowych upublicznił "poważne zniewagi wobec instytucji i jej personelu". Jeśli Altaylı ma być obwiniany za swój tweet, jego jedyną winą powinno być to, że nie obraził wystarczająco pedofilskiej instytucji religijnej.
Nie tylko to. Erdoğan nie koncentruje się na akcji niesienia pomocy ani na narodowej katastrofie. Turecki organ nadzorujący media elektroniczne, RTUK, zawiesił stacje telewizyjne Halk TV, KRT i Tele1 na trzy dni i ukarał grzywną inną, Fox TV, z powodu tego, że "ich relacje z trzęsienia ziemi były niesprawiedliwie krytyczne wobec rządu".
Wybory powszechne zaplanowano na wiosnę tego roku. Naród turecki i NATO zasługują na coś lepszego.