Kilka rządów europejskich oznajmiło wyraźnie swoim obywatelom, że krytykowanie europejskiej polityki migracyjnej lub migrantów jest karalne i może prowadzić do aresztowania, oskarżenia, a także skazania. Chociaż takie praktyki stanowią charakterystykę zachowania państwa policyjnego, rządy europejskie nie zatrzymują się na tym. Idą jeszcze dalej, by zapewnić, że islam ogólnie również nie jest krytykowany.
Finlandia jest krajem europejskim, który ostatnio przejął sposób, w jaki władze europejskie karzą tych, którzy krytykują islam. Według fińskiej witryny informacyjnej YLE, sąd okręgowy w Pirkanmaa uznał polityk Partii Finów, Terhi Kiemunki, winną "szkalowania i obrażania wyznawców wiary islamskiej" w poście na blogu Uusi Suomi. Pisała tam ona, że wszyscy terroryści w Europie są muzułmanami. Sąd uznał, że kiedy Kiemunki pisała o "represyjnej, nietolerancyjnej i pełnej przemocy religii i kulturze", chodziło jej o wiarę islamską.
Podczas procesu zapytano Kiemunki, dlaczego nie zrobiła rozróżnienia między islamem i radykalnym islamem. Odpowiedziała, że chciała odnieść się do szerzenia kultury i religii islamskiej i że "prawdopodobnie powinna była" mówić o zradykalizowanych elementach religii zamiast o wierze jako całości. Kiemunki została skazana na zapłacenie grzywny w wysokości 450 euro. Jej adwokat odwołał się od wyroku.
Kiemunki wydała po wyroku komunikat prasowy, w którym powiedziała:
"Nadal uważam, że przytaczanie faktów statystycznych lub też dzielenie się opinią, nie jest przestępstwem, jeśli to się komuś nie podoba... Napisałam, że nie chcę, by nasz kraj został przejęty przez kulturę i prawo oparte na pełnej przemocy, nietolerancyjnej i represyjnej religii".
Według YLE dodała, że jej esej nie uogólniał opinii muzułmanów, ale podkreślał, że nie wszyscy muzułmanie są terrorystami. "W tych czasach, szczególnie w niedawnej przeszłości i teraźniejszości, wszyscy sprawcy zamachów terrorystycznych okazali się muzułmanami".
Tak więc w Finlandii od czasu tej decyzji sądowej obywatele mają teraz obowiązek czynienia rozróżnienia między "islamem" i "radykalnym islamem", bo mogą zostać oskarżeni i obłożeni grzywną za "szkalowanie i obrażanie wyznawców wiary islamskiej". Jak powiedział prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan: "Te opisy są bardzo paskudne, są obraźliwe i są obelgą dla naszej religii. Nie ma umiarkowanego i nieumiarkowanego islamu. Islam jest islamem i koniec". Są ekstremistyczni i nieekstremistyczni muzułmanie, ale jest tylko jeden islam.
Szkoda, że Kiemunki nie przedstawiła sądowi cytatów z Koranu, takich jak "Walcz i zabijaj niewiernych, gdziekolwiek ich znajdziesz..." (9:5) " Zwalczajcie ich, aż nie będzie już buntu
i wszyscy poddadzą się religii Allaha" (8:39). Może wówczas sąd próbowałby przynajmniej wyjaśnić publiczności w bardziej konkretnych szczegółach różnicę między "islamem" i "radykalnym islamem".
W Holandii finansowane przez państwo biuro antydyskryminacji (MiND) ma telefon zaufania, osoba obsługujące ten telefon odpowiedziała, że biuro nie może reagować w sprawie zażalenia o groźbach śmierci przeciwko homoseksualistom, które zamieszczono na forum w Internecie, w których zamieszczający groźby muzułmanin wzywał do "palenia, dekapitacji i masakrowania" homoseksualistów. Powodem, dla którego ta organizacja zwalczająca dyskryminację nie mogła działać na podstawie wniesionej skargi, było, że
"Te uwagi należy widzieć w kontekście wiary religijnej w islamie, co prawnie usuwa ich obraźliwy charakter". Przedstawicielka MiND zakończyła, że uwagi te zostały uczynione w "kontekście debaty publicznej o interpretację Koranu... niektórzy muzułmanie rozumieją z Koranu, że geje powinni zostać zabici... W kontekście wyrazu religijnego istnieje w Holandii znaczny stopień wolności wyrazu. W dodatku, wyrażenia są użyte w kontekście debaty publicznej (jak interpretować Koran), co także usuwa obraźliwy charakter".
Podczas więc gdy Geert Wilders był ścigany sądownie w Holandii za mówienie podczas kampanii wyborczej o "mniejszej liczbie Marokańczyków", finansowana przez państwo organizacja nadzorująca przestrzeganie praw o niedyskryminacji, mówi, że grożenie homoseksualistom spaleniem, dekapitacją i masakrą jest w porządku, jak długo groźby te wypowiadają muzułmanie, bo Koran mówi im, że takie zachowanie jest nakazane. To może być jeden z najbardziej, jak dotąd, osłupiających przykładów dobrowolnego poddania się prawu szariatu na Zachodzie.
Rzecznik MiND przyznał później, po "dalszych badaniach" tej kwestii, że skarga została "niesłusznie oceniona" – ale dopiero po tym, jak parlamentarzysta holenderski wezwał do odebrania instytucji prowadzącej telefon zaufania państwowych funduszy.
W lutym 2016 r. duński sąd okręgowy , uznał za winnego człowieka za wypowiedzi na Facebooku, które, zdaniem sądu, były "obraźliwe i poniżające wobec wyznawców islamu". Człowiek ten napisał:
"Ideologia islamu jest równie nienawistna, odrażająca, represyjna i mizantropiczna jak nazizmu. Olbrzymia imigracja islamistów do Danii jest najbardziej dewastującą rzeczą, jak zdarzyła się społeczeństwu duńskiemu w niedawnej historii".
Został obłożony grzywną za "rasizm". Sąd wyższej instancji obalił ten werdykt w maju 2016 r. Sąd uznał, że w rzeczywistości ten człowiek nie był winien rasizmu, bo jego wypowiedź była "skierowana na ideologię islamu i islamizmu".
Jest niepokojące, że rządy zachodnie są tak chętne do rozprawiania się ze wszystkim, co choćby słabo przypomina to, co błędnie nazwano "islamofobią", a co dosłownie znaczy irracjonalny strach przed islamem. Biorąc pod uwagę przemoc, jakiej jesteśmy świadkami, byłoby nieracjonalne nie bać się jego zagrożeń. Jak niedawno wskazała Shabnam Assadollahi w otwartym liście do członków parlamentu kanadyjskiego, istnieje całkiem sporo rzeczy w islamie, których całkiem zasadnie należy się bać.
Wystarczy, by wszystkie te rządy sprawdziły przemówienia jednego z najbardziej wpływowych żyjących uczonych islamskich islamu sunnickiego, duchowego przywódcy Bractwa Muzułmańskiego, Jusufa al-Karadawiego. Karadawi jest prezenterem jednego z najpopularniejszych programów Al Dżaziry, Szariat i życie, który osiąga około 60 milionów widzów z całego świata. Już w 1995 r. Karadawi powiedział na zjeździe Stowarzyszenia Muzułmańskiej Młodzieży Arabskiej w Toledo w Ohio: "Podbijemy Europę, podbijemy Amerykę! Nie mieczem, ale poprzez da'wa [działalność misyjną]".
Da'wa, wezwanie do nawrócenia się, jest islamskim wezwaniem do podboju ziemi niemuzułmańskich bez przemocy, włącznie z Europą. Jak wyjaśnił Karadawi w nagraniu z 2007 r., celem podboju jest głównie zaprowadzenie prawa szariatu. Według Karadawiego, prawo szariatu powinno być w nowym kraju wprowadzane stopniowo przez okres pięciu lat, zanim zostanie wprowadzone w pełni. Prawo szariatu obejmuje obcinanie rąk za kradzież; zabijanie apostatów i homoseksualistów, dyskryminację i ucisk kobiet, jak w poligamii, bicie ich jako sposób ich "dyscyplinowania" i tak dalej. Dla tych ludzi Zachodu, którzy studiowali islam i wysłuchali, co mają do powiedzenia najbardziej wpływowi uczeni islamscy, w islamie jest całkiem sporo rzeczy, co do których można odczuwać "fobię". Byłoby orzeźwiające usłyszeć poglądy przywódców i sądów europejskich na te aspekty prawa szariatu, zamiast ich niemal rytualnych potępień tych, którzy rzeczywiście studiowali islamskie źródła i starają się podnieść świadomość o naturze prawa szariatu.
Podczas gdy stawianie przed sądem i karanie ludzi, którzy krytykują islam, staje się bardziej powszechne w Europie, ta praktyka była dawniej zarezerwowana tylko dla krajów islamskich, oficjalnie rządzonych przez prawo szariatu, takich jak Arabia Saudyjska lub Pakistan, gdzie obrażanie islamu jest zabronione.
Wielka szkoda, że sądy europejskie i inne organy państwowe zaczęły postępować według wskazówek prawa islamskiego. Najwyraźniej sędziowie i politycy europejscy nie potrafią już docenić olbrzymiej wolności, która kiedyś była normą na tym kontynencie i którą wydają się aż nazbyt chętni znieść z własnej nieprzymuszonej woli.