Według opublikowanego niedawno raportu brytyjskiego Henry Jackson Society, na 112 imprezach na kampusach w Wielkiej Brytanii w roku akademickim 2016/2017 występowali ekstremistyczni mówcy: "Islamistyczni ekstremiści stanowią olbrzymią większość mówców odnotowanych w tym raporcie, chociaż jeden ma przeszłość w organizacji skrajnej prawicy..." Tym jednym mówcą był Tommy Robinson, którego oba wystąpienia zostały odwołane, jedno z powodu zgromadzenia się kilkuset studentów, którzy planowali demonstrację protestu przeciwko jego wystąpieniu.
Wśród tematów omawianych przez mówców islamskich były:
Nauczanie dawah... uczenie studentów nauczania religijnego innych... Zachodnia polityka zagraniczna wobec świata islamskiego... Zażalenia... postrzegane ataki na muzułmanów i islam w Wielkiej Brytanii... [wezwania do] zlikwidowania "Prevent" i innych rządowych działań przeciwko ekstremizmowi, [krytyka] aresztowania i internowania podejrzanych o terroryzm... [kwestionowanie] idei takich jak ateizm i sceptycyzm... religijne rządy społecznoekonomiczne, skupianie się na roli religii w takich dziedzinach jak ustawodawstwo, wymiar sprawiedliwości... finanse... orzeczenia lub interpretacje religijne, wersety religijne lub inne teksty religijne, ważne postaci historyczne i z pism świętych...
Według raportu najwięcej tego typu imprez było w Londynie oraz w Anglii południowowschodniej. Najczęściej występujący mówcy byli stowarzyszeni z Muslim Debate Initiative, Islamic Education and Research Academy (iERA), Muslim Research and Development Foundation (MRDF), Hittin Institute, Sabeel i CAGE. Większość z nich zapraszały związki studentów islamskich i znaczna ich część odbywała się na kampusach podczas takich imprez jak "Tydzień odkrywania islamu", "Tydzień świadomości o islamie" i "Miesiąc świadomości o islamofobii".
Jeden z najczęściej występujących mówców, Hamza Tzortis, jest wysokim rangą członkiem iERA. Powiedział on, że apostaci, którzy "walczą przeciwko społeczności [...] powinni zostać zabici" i że "my, jako muzułmanie, odrzucamy ideę wolności słowa, a także ideę wolności".
Fakt, że tak wielu ekstremistycznych mówców nadal występuje na brytyjskich uniwersytetach, powinien wywołać niepokój. W marcu 2015 r. Counter-Terrorism and Security Act (CTSA) narzuciła uniwersytetom (i innym instytucjom) obowiązek zwracania "należytej uwagi na potrzebę zapobiegania, by jednostki mogły być wciągnięte w terroryzm", niemniej przy 112 imprezach na uniwersytetach w zeszłym roku liczba ekstremistycznych wydarzeń na kampusach tylko nieznacznie zmalała. Dla porównania: w roku 2012 było ich 132, w 2013 było 145 i w 2014 było 123.
Dowody pokazują, że niebezpieczeństwo zaangażowania się podczas studiów na brytyjskich kampusach w prawdziwy terroryzm jest niezmiernie realne. Według jednego z raportów, także ze stowarzyszenia Henry Jackson:
"Od 1999 r. było wiele zainspirowanego przez islamizm terroryzmu... popełnionego przez studentów z uniwersytetów Wielkiej Brytanii, studiujących tam w czasie popełniania przestępstw... była także znacząca liczba absolwentów uniwersytetów brytyjskich skazanych za udział w terroryzmie, którzy... przynajmniej częściowo, zostali zradykalizowani podczas studiów".
Zapewne najbardziej znany jest Ahmed Omar Saeed Sheikh, który w 2002 r. został uznany za winnego porwania i zamordowania dziennikarza Daniela Pearla. Uważa się, że został zradykalizowany podczas studiów w London School of Economics and Political Science na początku lat 1990.
Choć usunięcie ekstremistycznych mówców z kampusów może zmniejszyć ryzyko radykalizacji, ekstremiści są łatwo dostępni i docierają do młodzieży muzułmańskiej poza kampusami. Nie chodzi tylko o wizytujących kaznodziei nienawiści, którzy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii zza granicy. Choć zakazanie im wstępu na kampusy da im mniej miejsc do występowania, w żadnym razie nie rozwiąże większego problemu, którym jest fakt, że będą kontynuowali daawa czyli nawracanie na swoją wiarę gdzie indziej.
Jakie więc były niedawne odpowiedzi rządu brytyjskiego na problem radykalizacji i terroryzmu?
Jedną odpowiedzią była propozycja wzmocnienia istniejącego prawa o "treściach terrorystycznych" w Internecie. Ludzie, którzy wielokrotnie oglądają treści terrorystyczne w Internecie mogą obecnie zostać skazani na do 15 lat pozbawienia wolności, oznajmiła minister spraw wewnętrznych, Amber Rudd. Prawo będzie również stosowane wobec terrorystów, którzy publikują informacje o członkach sił zbrojnych, policji i służbach wywiadowczych w celu przygotowania aktów terroryzmu. Zacieśnienie prawa wokół oglądania materiałów terrorystycznych jest częścią kontr terrorystycznej strategii rządu po tegorocznym nasileniu częstotliwości zamachów terrorystycznych w Wielkiej Brytanii.
Brytyjska minister spraw wewnętrznych, Amber Rudd, oznajmiła, że ludzie wielokrotnie oglądający "treści terrorystyczne" w Internecie, mogą obecnie zostać skazani na kary do 15 lat pozbawienia wolności. (Zdjęcie: UK Government/Flickr) |
Amber Rudd włączyła do nowego prawa "skrajnie prawicową propagandę" i powiedziała:
"Chcę zapewnić, że ci, którzy oglądają podłe treści terrorystyczne w Internecie, włącznie z witrynami dżihadystów, skrajnie prawicową propagandę, instrukcje budowania bomb, spotkają się z pełną siłą prawa".
Czym jest "skrajnie prawicowa propaganda"? Sądząc po dotychczasowej polityce brytyjskiej "skrajnie prawicowa propaganda" będzie prawdopodobnie obejmowała czytanie "Jihad Watch" Roberta Spencera lub "Geller's Report" Pameli Geller. Podczas gdy miejscowi kaznodzieje nienawiści z legalnych organizacji muzułmańskich swobodnie wędrują po brytyjskich kampusach, Robert Spencer i Pamela Geller mają zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii wydany w 2013 r. przez brytyjską minister spraw wewnętrznych, ponieważ ich obecność nie byłaby "sprzyjająca dla dobra publicznego". Oto co powiedziano Geller:
"Po starannym rozpatrzeniu... będzie pani miała zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii z powodu tego, że pani obecność nie sprzyja dobru publicznemu... Pani wypowiedzi, które mogą wzbudzać nienawiść, co może prowadzić do przemocy w społeczności Wielkiej Brytanii... podpadają pod listę nieakceptowalnego zachowania. Współzałożyła pani Stop Islamization of America, organizację opisaną jako antymuzułmańska grupa nienawiści... Poinformowano, że powiedziała pani, co następuje: "Al-Kaida jest przejawem pobożnego islamu... jest islamem" [i] "Jeśli zginą Żydzi, zginą także muzułmanie: ich przetrwanie zależy od ich nieustannego dżihadu, ponieważ bez niego stracą sens i cel swojego istnienia". Minister spraw wewnętrznych uważa, że gdyby pozwolono pani na wjazd do Wielkiej Brytanii, kontynuowałaby pani wypowiadanie takich poglądów..."
List do Roberta Spencera miał niemal identyczną formę:
"Minister spraw wewnętrznych notuje, że jest pan założycielem blogu "Jihad Watch" (witryny szeroko krytykowanej za to, że jest islamofobiczna). Jest pan współzałożycielem Freedom Defense Initiative i Stop Islamization of America, które obie są opisane jako antymuzułmańskie grupy nienawiści. Poinformowano, że powiedział pan, co następuje: "... [Islam] jest religią i jest systemem wiary, który nakazuje wojnę przeciwko niewiernym... w celu ustanowienia modelu społecznego, który jest... nie do pogodzenia ze społeczeństwem zachodnim..."
Pytanie powinno brzmieć: Czy, w oparciu o istniejące dowody, te oceny są poprawne? Szczególnie w porównaniu do obecnie przekazywanych komunikatów, które wydają się być uważane za "sprzyjające dobru publicznemu".
Jest także możliwe, że czytanie w Internecie cytatów z książki Winstona Churchilla o islamie będzie także uznane za "skrajnie prawicowe" i dlatego zagrożone karą do 15 lat pozbawienia wolności? W 2014 r. Paul Weston, przewodniczący partii Liberty GB, został aresztowany pod zarzutem nękania religijnego/rasowego za publiczne cytowanie fragmentów o islamie z książki Churchilla The River War – napisanej w 1899 r., kiedy był oficerem armii brytyjskiej w Sudanie.
Inną niedawną reakcją rządu na terroryzm było zdelegalizowanie dwóch skrajnie prawicowych grup: Scottish Dawn i NS131, które są nowymi nazwami National Action, marginalnej grupy neonazistowskiej, zakazanej w 2016 r. Bycie członkiem tych grup lub tylko popieranie ich jest teraz przestępstwem, za które grozi kara więzienia do 10 lat. Amber Rudd powiedziała we wrześniu:
"National Action jest ohydną, rasistowską, homofobiczną i antysemicką grupą, która gloryfikuje przemoc i rozbudza nienawiść... Naszym priorytetem jako rządu zawsze będzie utrzymywanie spokoju i bezpieczeństwa rodzin i społeczności... będziemy nadal identyfikować i zakazywać działalności każdej grupy terrorystycznej, która temu zagraża, niezależnie od jej ideologii".
Widocznie jednak, by sparafrazować George'a Orwella, pewne grupy terrorystyczne "są równiejsze niż inne". Amber Rudd odmówiła ostatnio zakazania politycznego skrzydła Hezbollahu, równie rasistowskiej, homofobicznej i antysemickiej grupy, która rzeczywiście popełnia zamachy terrorystyczne na całym świecie, w odróżnieniu od zakazanych grup neonazistowskich. Zakazanie politycznego skrzydła Hezbollahu zamknęłoby lukę prawną, która pozwala na demonstrację poparcia dla politycznego skrzydła Hezbollahu, podczas gdy jego skrzydło militarne jest zakazane w Wielkiej Brytanii. (Oczywiście, sam Hezbollah nie rozróżnia między swoimi skrzydłami "politycznym" i "militarnym".)
Burmistrz Londynu, Sadiq Khan, napisał do Amber Rudd, prosząc ją, by zamknęła tę lukę prawną po tym, jak grupy żydowskie zwróciły się do niego o niedopuszczenie do wielkiej parady Hezbollahu, która niemniej odbyła się w Londynie w czerwcu 2017 r. i powiewały na niej flagi Hezbollahu. Chociaż rząd brytyjski zdecydował, że zwolennicy marginalnej grupki neonazistowskiej powinni siedzieć przez 10 lat w więzieniu, uważał najwyraźniej, że popieranie Hezbollahu jest całkowicie w porządku. W odpowiedzi Khanowi, Amber Rudd napisała:
"Grupa, która według otrzymanych informacji organizuje paradę, Islamic Human Rights Commission, nie jest zakazaną organizacją terrorystyczną. Znaczy to, że mogą wyrażać swoje poglądy i demonstrować, pod warunkiem, że robią to w granicach prawa. Flaga wojskowego skrzydła tej organizacji jest taka sama jak jego politycznego skrzydła. Dlatego, by było to przestępstwo według paragrafu 13 Ustawy o Terroryzmie 2000, kiedy osoba niesie flagę Hezbollahu, kontekst i sposób pokazywania tej flagi musi demonstrować, że jest specjalnie poparciem zakazanych elementów grupy".
Innymi słowy, możesz okazywać poparcie Hezbollahowi w Wielkiej Brytanii, żaden problem. Poprzyj jednak skrajną prawicę, a skończysz w więzieniu na dziesięciolecie. Ewidentnie wolność słowa w Wielkiej Brytanii stała się skrajnie selektywna.