Teoretycznie bogaty w ropę szejkanat Kataru jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Ten półwysep gości ponad 10 tysięcy wojskowego personelu USA i 72 myśliwce F-15 znajdują się w bazie wojskowej Al Udeid. W tej niespokojnej części świata sojusze, podobnie jak wrogość, mogą być zdradzieckie. W marcu Komisja ds. Zagranicznych Izby Reprezentantów USA już przyglądała się czterem innym krajom, które mogłyby stać się wojskową kwaterą główną, kiedy kontrakt z Katarem o Al Udeid wygaśnie w 2023 r. Po "bliskim obserwowaniu finansowego i bankowego systemu [Kataru] z powodu obaw o poparcie dla organizacji terrorystycznych i osób z nimi związanych" Waszyngton widocznie zdecydował, że musi na nowo przemyśleć dalsze utrzymywanie Al Udeid i kwestię zaufania do swojego katarskiego "sojusznika".
Na zdjęciu: F-117 i F-15 przygotowują się do wylotu z bazy lotniczej sił powietrznych USA w Al Udeid w Katarze. (Źródło: USAF/Wikimedia Commons) |
Wkracza Turcja. Katarczycy, nie wiedząc, że ich wnuki będą któregoś dnia najlepszymi strategicznymi sojusznikami wnuków ich kolonialnych Osmanów, walczyli z Osmanami o niepodległość w 1915 r, kończąc w ten sposób 44-letnie rządy osmańskie na półwyspie. W końcu przyszła niepodległość. Trwała mniej więcej rok, do 1916 r., kiedy Katar został brytyjskim protektoratem aż do 1971 r. Dzisiaj Turcja prezydenta Recepa Tayyip Erdoğana jest najlepszym sojusznikiem Kataru. Ten sojusz jest zbudowany na wspólnej ideologii pro-hamasowskiego, związanego z Bractwem Muzułmańskim islamizmu.
Ahmed Charai, w artykule w "The National Interest" przypomniał światu, że:
"Kiedy Katar stoi w obliczu międzynarodowych nacisków, by przestał dawać schronienie wysokim rangą osobistościom Bractwa [Muzułmańskiego], istnieją wyraźne wskazówki, że ułatwi ich migrację do Turcji. Tak więc, wśród pilnych wyzwań dla sojuszników USA jest zajęcie się kwestią, jak osłabić ten pączkujący sojusz".
Charai ma rację. Istnieje "bardziej dojrzały niż wyłaniający się" antyamerykański sojusz wśród domniemanych sojuszników USA na Bliskim Wschodzie.
Niemniej Katarczycy nie chcą przeszkodzić Waszyngtonowi w słodkim śnie. Według O'Dwyer's, w czerwcu Katar podpisał kontrakt na 12 milionów dolarów z Blueprint Advisors, "firmą, która ma bliskie związki z prawnikiem prezydenta Trumpa, Rudym Giulianim". Według tej umowy, w wyraźnym staraniu lobbowania, Blueprint Advisors "pomogą prokuratorowi generalnemu Kataru, Alemu Al-Marriemu, w informowaniu amerykańskich decydentów o antyterrorystycznej i propokojowej polityce jego kraju".
Kiedy w 2017 r. cztery kraje arabskie – Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrajn – narzuciły blokadę na Katar, oskarżając go o wspieranie terroryzmu i hołubienie więzi z ich rywalem, Iranem, Erdoğan rzucił się na pomoc swoim katarskim przyjaciołom. W pokazie solidarności Turcja wysłała statki towarowe i setki samolotów wyładowanych żywnością, by przełamać blokadę. Turcja wysłała także więcej żołnierzy do swojej bazy militarnej w Katarze.
Rok później Turcja jest obłożona sankcjami USA i Katar rzucił się jej na pomoc.
Kłopoty Turcji z ich sojusznikiem z NATO mają wiele przyczyn: rozejście się w sprawie przyszłości Syrii; decyzja Turcji kupienia i rozlokowania na swojej ziemi rosyjskiego systemu S-400 (system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy), co zdarzyło się po raz pierwszy w członkowskim państwie NATO; amerykańskie sankcje wobec dwóch tureckich ministrów z powodu odmowy Turcji uwolnienia Andrew Brunsona, amerykańskiego pastora ewangelickiego, który mieszkał w Turcji i stoi przed sfabrykowanymi oskarżeniami o terroryzm i szpiegostwo; decyzja Kongresu USA zablokowania dostawy systemów broni do Turcji, włącznie z myśliwcem F-35; potencjalne sankcje USA wobec tureckiego banku państwowego; i decyzja prezydenta Donalda Trumpa podwojenia taryf celnych na turecką stal i aluminium, co wywołało odwetową akcję Turcji przeciwko towarom amerykańskim i skłoniło prezydenta Erdoğana do wezwania do narodowego bojkotu elektroniki USA, włącznie z urządzeniami Apple.
Ten kryzys dyplomatyczny między USA a Turcją powstał w czasie, kiedy gospodarka Turcji wydaje się narażona, niezdolna do przetrwania wojny ekonomicznej i politycznej z supermocarstwem.
Obecny 12-miesięczny deficyt Turcji wynosił w czerwcu 57,4 miliarda dolarów, co jest rekordem około 6% produktu krajowego brutto (PKB). Roczna stopa procentowa 10-letnich obligacji rządowych znajduje się w okolicach 21%. "Dług spiętrza się także gdzie indziej w gospodarce - według Foreign Policy. – Rząd, banki, fabryki, restauratorzy i właściciele domów żerowali na tanim kredycie z zagranicy - do wysokości 460 miliardów dolarów, ponad połowy tureckiego PKB".
21 sierpnia 2017 r. dolar USA kosztował 3,49 liry na zagranicznych rynkach walutowych. Dokładnie rok później dolar sprzedawano za 6,06 lir. Wartość tureckiej liry spadła o niemal jedną trzecią wobec dolara tylko przez pierwsze trzy tygodnie sierpnia.
17 sierpnia dwie międzynarodowe agencje rankingowe, Moody's i S&P, zapchnęły rating długu Turcji głębiej i obecnie jest on na równi z Argentyną i Grecją. "Brak ortodoksyjnej reakcji polityki monetarnej na spadek liry i retoryka władz tureckich podniosła trudność przywrócenia ekonomicznej stabilności i równoważności" - powiedziała Fitch, trzecia agencja ratingowa, która obniżyła notowania Turcji w lipcu.
Erdoğan oskarżył USA o prowadzenie "ekonomicznej wojny" przeciwko jego narodowi. Ostrzegł, że Turcja zacznie "szukać nowych przyjaciół i sojuszników", jeśli Waszyngton nie zrezygnuje z "błędnej koncepcji, że nasz stosunek może być asymetryczny".
Trzej "nowi przyjaciele" dali sygnały solidarności z Turcją, członkiem NATO na pół etatu. Rosja zadeklarowała, że "zmniejszy portfel aktywów USA w odwecie za rujnujące taryfy celne narzucone przez prezydenta USA, Donalda Trumpa, na Rosję i Turcję".
Następnie pojawił się Pekin:
"Chiny oferowały w piątek moralne wsparcie Turcji, gdy Ankara chwiała się z powodu kryzysu walutowego i sankcji USA, mówiąc, że wierzy, iż kraj ten przezwycięży 'chwilowe' trudności ekonomiczne. Był to pierwszy komentarz Pekinu w tej sprawie".
Wreszcie, sojusznik Erdoğana w Zatoce, Katar, popędził do Ankary w pokazie solidarności z garścią pełną zielonych. Po spotkaniu z Erdoğanem w Ankarze emir Kataru, szejk Tamim bin Hamad Al Thani obiecał 15 miliardów dolarów w bezpośrednich inwestycjach, by pomóc Turcji w przetrwaniu kryzysu. W podobnych staraniach rzucenia kulejącej gospodarce Turcji koła ratunkowego centralne banki Kataru i Turcji podpisały porozumienie o wymianie walut, umowę, która ma na celu podniesienie dwustronnej współpracy między tymi dwoma bankami przez ustanowienie "linii dwustronnej wymiany".
Rynkom to jednak nie zaimponowało. Ahmet Doğan, założyciel Sigma Insight, mieszczącego się w Ankarze think tanku, powiedział, jak cytowano w papierowym wydaniu tygodnika "Economist" z 18-24 sierpnia: "To jest za mała suma, by ustabilizować walutę, rynek i gospodarkę Turcji". Lira nadal spada po ogłoszeniu pomocy Kataru. Jak to ujmuje "Economist": "... obietnice inwestycji od sojuszników takich jak Katar dostarczą dolarów, ale nie wiarygodności".
Tym, co powinno liczyć się dla Waszyngtonu w tej tureckiej operze mydlanej, jest fakt, że Turcja otrzymuje poparcie w starciu z USA od "podobnie myślących" krajów. Wydaje się, że Rosja chciałaby tak dużych pęknięć w NATO, jak to możliwe. Katar, ideologiczny partner Turcji, jest z nią zjednoczony wokół antysemickich, islamistycznych idei tak potężnych, bo opartych na koncepcji "wspólnego wroga", że mimo swojej idei sunnickiej supremacji, sprzymierzył się z szyickim Iranem.
Najwyraźniej nadszedł czas, by Waszyngton na nowo przemyślał swój teoretyczny, ale fałszywy sojusz z Katarem, maleńkim szejkanatem w Zatoce, który próbuje zneutralizować amerykańskie próby narzucenia sankcji na Turcję – kolejnego teoretycznego sojusznika, który ma poglądy bliższe Rosji niż Zachodowi.
Burak Bekdil: Wieloletni publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News", ostatnio (2017) zwolniony za publikowanie artykułów na Zachodzie. W obawie przed aresztowaniem przeniósł się do Grecji.