Administracja USA postanowiła wznowić sankcje wobec Teheranu, które zniosła w 2015 r. zgodnie z "porozumieniem nuklearnym". Te sankcję są częścią starań Waszyngtonu, by zahamować irański program rakiet i program nuklearny oraz zmniejszyć jego wpływy na Bliskim Wschodzie. Na zdjęciu: Prezydent USA Donald Trump trzyma memorandum przywracające sankcje wobec Iranu w Białym Domu 8 maja 2018 r. (Zdjęcie: Chip Somodevilla/Getty Images) |
Jeśli Stany Zjednoczone niepokoją się w sprawie narzucenia ostrzejszych sankcji na Iran, nie powinny się tym przejmować. Brak popularności wśród ludzi, którzy życzą ci źle, jest prawdopodobnie ceną za prawdziwe przywództwo.
Tymi, którzy się niepokoją i powinni się niepokoić, są Iran oraz jego palestyńscy sojusznicy i przyjaciele.
Administracja USA postanowiła wznowić sankcje wobec Teheranu, które zniosła w 2015 r. zgodnie z "porozumieniem nuklearnym". Te sankcje są częścią starań Waszyngtonu, by zahamować irański program rakiet i program nuklearny oraz zmniejszyć jego wpływy na Bliskim Wschodzie.
Iran ma dwóch głównych sojuszników na palestyńskiej arenie: Hamas i Palestyński Islamski Dżihad (PIJ), islamistyczne grupy, które panują w Strefie Gazy i nie uznają prawa Izraela do istnienia. Gdyby nie finansowe i militarne wsparcie Iranu, te dwie grupy dawno już straciłyby władzę w Gazie.
Teraz, kiedy sankcje wobec Iranu zostały ponownie wprowadzone, Hamas i PIJ ostro potępiają administrację USA i przysięgają pełne poparcie dla Iranu.
"Sankcje USA mają na celu podważenie bezpieczeństwa i stabilności w regionie" oznajmiło kierownictwo Hamasu. Sankcje, dodał Hamas, mają także na celu podważenie palestyńskiej "niezłomności w obliczu amerykańskich planów i spisków". Hamas "stoi wraz z irańskim rządem i narodem w obliczu tej amerykańsko-syjonistycznej arogancji".
Hamas absurdalnie twierdzi, że amerykańskie sankcje podważają "bezpieczeństwo i stabilność w regionie", nie zaś jego własne czyny i retoryka. W rzeczywistości wsparcie Iranu dla śmiercionośnego programu Hamasu sabotuje bezpieczeństwo i stabilność w regionie.
Przywódcy Hamasu często przechwalają się wsparciem Iranu dla ich grupy i dla innych palestyńskich grup zbrojnych w Strefie Gazy. Według Saleha Arouriego, wysokiego rangą funkcjonariusza Hamasu, Iran nadal dostarcza "wielkiej" pomocy palestyńskim grupom "oporu", które walczą z Izraelem. "Irańskie wsparcie dla palestyńskiego oporu nigdy nie ustało" powiedział Arouri w niedawnym wywiadzie. "To poparcie jest znakiem powagi Iranu w przeciwstawianiu się syjonistycznemu tworowi".
Tym, co funkcjonariusz Hamasu mówi w rzeczywistości, jest to, że dzięki wsparciu Iranu mieszczące się w Gazie palestyńskie grupy były w stanie w ciągu ostatnich dziesięciu lat wystrzelić tysiące pocisków na Izrael. Mówi także, że dzięki wsparciu Iranu Hamas nadal trzyma jako zakładników dwa miliony mieszkańców Strefy Gazy, których życie dosłownie zniszczyła polityka przywódców Hamasu.
Reakcja PIJ na sankcje wobec Iranu jest jeszcze bardziej surrealistyczna. W oświadczeniu wydanym w Strefie Gazy kierownictwo PIJ oskarżyło USA o "bandytyzm i terroryzm" nie tylko wobec Iranu, ale wobec wszystkich Arabów i muzułmanów.
To oskarżenie wysuwa dżihadystyczna organizacja, która przez ostatnie trzydzieści lat okaleczyła i zabiła tysiące Izraelczyków w zamachach terrorystycznych.
Cała ideologia i strategia PIJ opiera się na terroryzmie i bandytyzmie; jego celem było – i nadal jest – zniszczenie Izraela i ustanowienie suwerennego islamskiego państwa palestyńskiego.
Przesłanie, jakie głoszą Hamas i PIJ, głosi: Jak śmie administracja USA narzucać sankcje na Iran, jedyny kraj, który pomaga nam w wysiłkach kontynuowania ataków terrorystycznych na Izrael? Jak śmie administracja USA narzucać sankcje na kraj, który dostarcza nam pomocy finansowej, militarnej i politycznej, by pomóc nam w osiągnięciu celu zniszczenia Izraela i zastąpienia go państwem islamskim?
W reakcjach grup terrorystycznych w Gazie na sankcje wobec Iranu szczególnie przerażający jest ton groźby, jaki przyjmują wobec USA. Ich zaciekłą antyamerykańską retorykę można odczytać jako wezwanie do Arabów i muzułmanów, by obierali za cel amerykańskie interesy i obywateli na Bliskim Wschodzie. Hamas i PIJ mówią jasno i wyraźnie Arabom i muzułmanom, że Amerykanie stali się ich największymi wrogami, ponieważ każą islamski kraj i utrudniają dalszą walkę przeciwko Izraelowi.
Wznowione sankcje USA wobec Iranu są jednak dobrą wiadomością dla wielu Arabów i muzułmanów, którzy czują się zagrożeni działaniami i retoryką Teheranu. Iran od dawna pracuje systematycznie na rzecz podważenia umiarkowanych Arabów i muzułmanów w regionie. Iran już ingeruje w wewnętrzne sprawy Iraku, Syrii, Libanu, Jemenu i Palestyńczyków, jak również krajów Zatoki.
Wielu Arabów i muzułmanów podziela pogląd amerykańskiego sekretarza stanu, Mike'a Pompeo, który uznaje Iran za destabilizującą siłę na Bliskim Wschodzie.
Podzielając obawy Arabów i muzułmanów wobec Iranu, Anwar Eszki, emerytowany oficer wywiadu armii saudyjskiej i szef Middle East Center for Strategic and Legal Studies, napisał na Twitterze, że Izrael jest podejrzany o wrogość, podczas gdy Iran niewątpliwie jest wrogiem. Powiedział, że Izrael nie wystrzelił ani jednej kuli na Arabię Saudyjską, podczas gdy Iran ostrzeliwuje rakietami królestwo, także święte miasto Mekkę, za pośrednictwem szyickich rebeliantów Huti z Jemenu.
Podobnie wypowiedział się arabski komentator Mohammed al-Sheikh:
"Ajatollahowie muszą przebudzić się ze swojego szalonego, mesjańskiego snu i zrozumieć, że epoka wojen dżihadu, rajdów, okupacji i eksportu rewolucji już minęła. Irańskie przywództwo musi zrozumieć, podobnie jak zrobił to saudyjski następca tronu, że żyjemy w XXI wieku i musimy pracować na rzecz młodego pokolenia i na rzecz postępu. Ajatollahowie muszą powrócić na swoje naturalne miejsce – do meczetów – i zostawić politykę politykom".
Sankcje USA wobec Iranu są poważnym ciosem dla przyjaciół Teheranu w Hamasie i PIJ. Te grupy terrorystyczne czeka niewyraźna przyszłość, kiedy sankcje zaczną odciskać piętno na gospodarce Iranu. Osłabienie Hamasu i PIJ wyłącznie posłuży sprawie pokoju i stabilności na Bliskim Wschodzie, Ten rozwój sytuacji jest dobry nie tylko dla Izraela, ale także dla Autonomii Palestyńskiej i jej prezydenta Mahmouda Abbasa.
Autonomia Palestyńska (AP) nienawidzi Iranu z powodu jego poparcia dla jej rywali w Hamasie. Palestyński ambasador w Paryżu mówił niedawno, że Iran finansuje pełne przemocy, cotygodniowe protesty między Strefą Gazy a Izraelem.
Jeden z wyższych doradców Abbasa, Azzam al-Ahmed, oskarżył w zeszłym roku Iran o ponoszenie pełnej odpowiedzialności za trwający spór między Hamasem a Fatahem, którego wynikiem jest rozłam między Zachodnim Brzegiem a Strefą Gazy.
Można by zatem oczekiwać, że Abbas i jego najwyżsi współpracownicy z zadowoleniem przyjmą decyzję USA o wznowieniu sankcji wobec Iranu. Kierownictwo Autonomii Palestyńskiej postanowiło jednak niczego takiego nie zrobić. Zamiast przyklasnąć tej decyzji Abbas i jego funkcjonariusze kontynuują słowne ataki na administrację USA i oskarżają ją o promowanie planu pokojowego, mającego na celu "likwidację" palestyńskich praw i sprawy.
Jak na ironię, powtarzające się ataki Autonomii Palestyńskiej na USA są wodą na młyn Hamasu, PIJ, a także Iranu.
Autonomia Palestyńska atakuje administrację USA, która stara się podważyć wrogów Abbasa: Hamas i Iran. Robiąc to, Autonomia Palestyńska i Abbas propagują antyamerykańskie uczucia na Bliskim Wschodzie. Codzienne ataki Autonomii Palestyńskiej na USA zradykalizowały niezliczonych Palestyńczyków, którzy nie są dłużej gotowi na zaakceptowanie jakiejkolwiek roli USA w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie.
Autonomia Palestyńska staje więc w jednym szeregu z własnymi wrogami. Hamas i PIJ mogą wkrótce stracić Iran jako głównego finansistę i sponsora, ale mogą zawsze liczyć na Abbasa i jego Autonomię Palestyńską w propagowaniu antyamerykańskich i antyizraelskich uczuć.