Populistyczno-nacjonalistyczna zmiana ideologiczna prowadzona przez chińskiego prezydenta, Xi Jinpinga, ma jeszcze jedną, nieuchronną konsekwencję: przedstawia Chiny jako ekspansjonistyczne mocarstwo. Putin pokazał drogę, kiedy zaanektował Krym. Na zdjęciu: Xi (po lewej) wygłasza przemówienie w Wielkiej Hali Ludowej w Pekinie 9 października 2021 roku. Zdjęcie: Noel Celis/AFP via Getty Images) |
Polityczne systemy oparte na ideologii zawsze stają przed wyzwaniem, kiedy zdają sobie sprawę z tego, że rzeczywiste wydarzenia spowodowały, iż ich ideologia jest przestarzała.
To może zdarzyć się w różnych momentach istnienia reżimu opartego na ideologii.
Nazistowska partia w Niemczech zrozumiała to wkrótce po dojściu do władzy i postanowiła wymazać socjalistyczne pretensje ze swojego dyskursu i od Nocy Długich Noży promować kult Hitlera jako kerygma [proklamacja].
W Związku Radzieckim komunistyczni przywódcy reprezentowani przez Michaiła Gorbaczowa próbowali powrócić do socjaldemokratycznych korzeni swojej partii.
Obie próby zakończyły się klęską i upadkiem reżimów opartych na ideologii: nazistowskie Niemcy w wyniku przegranej wojny i Związek Radziecki w wyniku załamania się systemu.
Kolejnym reżimem opartym na ideologii, także narodzonym w poprzednim stuleciu, który stoi przed takim wyzwaniem, jest Chińska Republika Ludowa pod kierownictwem partii komunistycznej.
Trzy pokolenia komunistycznych przywódców, poczynając od Hua Kuo-fenga, przez Deng Xiao-pinga, a obecnie Xi Jinpinga, stały przed tym wyzwaniem i próbowały uniknąć go najlepiej jak potrafiły. Niemal czterdzieści lat wzrostu gospodarczego, umożliwionego przez przyjęcie kontrolowanego przez państwo kapitalizmu, czyniły, że uniki jak dotąd udawały się.
Obecnie pokolenie przywódców pod wodzą prezydenta Xi zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że nie jest to dłużej możliwe.
Chińska gospodarka stała się przedmiotem klasycznych reguł kapitalizmu. To oznacza cykliczne zmiany koniunktury, które nie zbiegają się z politycznymi potrzebami opartego na ideologii reżimu. Znaczy to także pojawienie się dużej klasy średniej, która – wcześniej lub później – będzie kwestionować monopol władzy jednej partii, nawet kiedy ta partia przechwala się posiadaniem około 80 milionów członków.
Chińska partia komunistyczna nie ma socjaldemokratycznej przeszłości do odkurzenia jako alternatywnej ideologicznej siedziby. Ani też nie może zbudować nowego kultu jednostki wokół prezydenta Xi, który mógłby rywalizować z kultem Mao, kiedy ten był u szczytu władzy.
Obecne kierownictwo partii rozumie, że klasyczny dyskurs marksistowski oparty o walkę klas między proletariatem a burżuazją, nie będzie brzmiał poważnie, kiedy burżuazja pretenduje do reprezentowania proletariatu. Dlatego powoływanie się na Marksa, Engelsa i Lenina oraz takie słowa jak marksizm są rzadkością w dyskursie partii. Najnowsza rezolucja Politbiura obiecuje "lepszą promocję socjalizmu", ale wyraźnie pokazuje zmianę w kierunku populistycznej wersji nacjonalizmu.
To znaczy, że pokolenie Xi próbuje przekształcić partię w rodzaj politycznej machiny, jaką stworzył Władimir Putin po chaotycznym okresie, jaki nastał po upadku ZSRR. Związek Radziecki zawsze był ideologicznym państwem, a nie nacjonalistycznym. Tak więc przepis Putina mógł działać tylko po tym, jak nierosyjskie narody opuściły imperium, pozwalając Rosjanom ponownie zatwierdzić swoją pozycję jako narodu.
Sądzi się, że ideologiczna zmiana, do jakiej dąży Xi, nadejdzie na następnej pełnej sesji Komitetu Centralnego partii komunistycznej, zaplanowanej na 8-11 listopada. To doroczne wydarzenie gromadzi ponad 400 przywódców wojskowych, politycznych i z korporacji państwowych, którzy rządzą krajem. Xi ma nadzieję, że sesja poprze także jego plan pozostania przy władzy przez kolejne pięć lub nawet 10 lat, by dokonać ideologicznej zmiany od wersji komunizmu w wydaniu Mao (demokratyczna dyktatura ludu, jak to nazywał) do populistyczno-nacjonalistycznego dyskursu.
Pokolenie Xi w staraniach stworzenia populistyczno-nacjonalistycznego dyskursu zastąpiło rok 1949, kiedy to Mao Zedong założył Republikę Ludową, rokiem 1911, kiedy powstała pierwsza republika za czasów Sun Jat-sena. Nie było przypadkiem, że na poprzedniej konferencji olbrzymie portrety Sun Jat-sena zastąpiły portrety Mao.
Próba przekształcenia Sun Jat-sena w populistyczno-nacjonalistyczny symbol nie jest jednak łatwym zadaniem. Wykształcony w Ameryce lekarz Sun przeszedł na protestantyzm i propagował kulturę Zachodu, choć z lokalnym zabarwieniem. Jego żona, Song Qinling, była córką jednego z najbogatszych ludzi w Chinach, także nawrócona na chrześcijaństwo, i była siostrą żony Czang Kaj-szeka, głównego rywala Mao do rządów w Chinach. Song Qinling dostała stanowisko wiceprezydent Republiki Ludowej za czasów Mao, kiedy partia komunistyczna rozgrywała kartę "zjednoczonego frontu", udając, że dzieli się władzą z szeregiem mniejszych partii. Mao próbował utrzymać także pozory etnicznej różnorodności, symbolizowanej przez pięć gwiazd na sztandarze nowej republiki.
Oczekiwana przez Xi zmiana zmierzająca do pełnego populistyczno-nacjonalistycznego dyskursu może oznaczać odrzucenie takich maoistycznych pozorów i promowanie etnicznych Hanów, którzy stanowią około 87 procent populacji jako idealnej wersji "chińskiego człowieka" i dominujący naród. Pekin używa różnych planów do obniżenia pozycji innych narodowych tożsamości. To obejmuje dzielenie dużych grup etnicznych na coraz mniejsze społeczności. Dlatego też oficjalne statystyki podają 56 różnych grup etnicznych zamiast pięciu większych, akceptowanych przez większość badaczy.
W kilku znanych wypadkach Pekin używa represji, by umniejszyć, a z czasem wyeliminować etniczne tożsamości. Znaną obecnie sprawą jest plan "reedukacji", czyli zamiany w Hanów, Ujgurów z Turkiestanu Wschodniego (Sinciang) w specjalnych obozach lub przez przenoszenie ich kobiet w wieku rozrodczym do zdominowanych przez Hanów części kraju. W wypadku Tybetu, hanizacja dzieje się przez państwową kontrolę nad religijną doktryną i instytucjami, podczas gdy kartą rozgrywaną w Madżurii i Mongolii Wewnętrznej są mieszane małżeństwa i wymiana populacji, która bardzo przypomina czystkę etniczną.
Populistyczno-nacjonalistyczna zmiana ideologiczna, o jaką stara się Xi, ma koleją nieuniknioną konsekwencję: ustawia Chiny w pozycji ekspansjonistycznego mocarstwa. Putin pokazał drogę przez aneksję Krymu, a premier Indii, Narendra Modi, inny populistyczno-nacjonalistyczny przywódca, przedstawia meczet Ajodhja jako swój łup wojenny. W wypadku Chin już widzieliśmy szereg podobnych posunięć, zwłaszcza zarzucenie układu "jeden kraj dwa systemy" w Hong Kongu i Macao i przysięga Xi na niedawnej konferencji partyjnej odzyskania panowania nad Tajwanem.
Nadchodzące plenum Komitetu Centralnego prawdopodobnie określi wyraźniejszą "mapę drogową" dla zrealizowania tej przysięgi. To zaś, w sposób nieunikniony, będzie wymagało jeszcze większego nacisku na rozbudowę siły militarnej Pekinu, co z kolei może podsycić nowy wyścig zbrojeń ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami.
Pokolenie temu przejście Chin na osobliwą postać kapitalizmu okrzyczano jako element stabilizacji regionu Azja-Pacyfik. Dzisiaj jednak, dążąc do historycznej zmiany ideologicznej, Chiny mogą zamienić się w element zakłócający lub "perturbateur", jak mówią Francuzi, status quo.
Doświadczenie Putina pokazało, że taki "perturbateur" cieszy się początkowo przewagą, ale wkrótce odkrywa, że to, co zyskał w polityce wewnętrznej, może być podważone z nawiązką przez koszt antagonistycznych stosunków ze światem zewnętrznym.
Czy nadchodzące plenum weźmie to pod uwagę? Wkrótce zobaczymy.