Palestyńczycy i inni Arabowie są wściekli, ponieważ Mansour Abbas – arabski członek parlamentu Izraela, Knesetu, i przewodniczący Partii Zjednoczonej Listy – oznajmił, że uznaje Izrael jako żydowskie państwo. Abbas jest potępiany jako "zdrajca" i "syjonista" przez wielu Palestyńczyków i Arabów, którzy definiują swoje państwa jako "arabskie" lub "islamskie". Na zdjęciu: Mansour Abbas w Knesecie, 2 września 2021. (Zdjęcie: Ahmad Gharabli/AFP via Getty Images) |
Palestyńczycy i inni Arabowie są wściekli, ponieważ Mansour Abbas – arabski członek parlamentu Izraela, Knesetu, i przewodniczący Partii Zjednoczonej Listy – oznajmił, że uznaje Izrael jako żydowskie państwo.
Abbas jest potępiany jako "zdrajca" i "syjonista" przez wielu Palestyńczyków i Arabów, którzy definiują swoje kraje i systemy polityczne jako "arabskie" lub "islamskie". Twierdzą, że idea żydowskiego państwa jest "rasistowska", ale wydają się nie uważać tego samego o otwarcie islamskich państwach: Islamskiej Republice Iranu, Islamskiej Republice Afganistanu, Islamskiej Republice Pakistanu i Islamskiej Republice Mauretanii.
Jeśli Palestyńczycy, jak również Arabowie i kraje islamskie, chcą piętnować Izrael jako rasistowski, ponieważ chce definiować się jak państwo żydowskie, to oni także są rasistami, ponieważ nalegają na definiowanie siebie jako "Arabowie" i "muzułmanie".
Mansour Abbas powinien otrzymać pochwałę za publiczne uznanie Izraela jako państwa żydowskiego; zamiast tego otrzymał groźby. Pochodzą one ze strony wielu Palestyńczyków i Arabów, którzy nigdy nie zaakceptują istnienia Izraela ani jego klasyfikacji jako żydowskiego państwa.
"Izrael narodził się jako żydowskie państwo, taka była decyzja jego ludności i pozostanie żydowskim państwem" - powiedział Abbas.
Palestyńczycy argumentują, że jednym z powodów, dla których sprzeciwiają się idei Izraela jako żydowskiego państwa, jest to, że pozbawiłoby to miliony palestyńskich uchodźców możliwości osiągnięcia "prawa powrotu".
Palestyńskie "prawo powrotu" oznacza zalanie Izraela milionami Palestyńczyków, zamieniając go w palestyńskie państwo, w którym Żydzi żyliby jako mniejszość pod "arabskimi" i "islamskimi" rządami.
W rezultacie Palestyńczycy mieliby dwa państwa: jedno na Zachodnim Brzegu [tj. w Judei i Samarii. MK], Strefie Gazy i wschodniej Jerozolimie, i drugie, które zastąpiłoby Izrael. Palestyńczycy jednak już mają dwa oddzielne mini-państwa: jedno na Zachodnim Brzegu pod rządami Autonomii Palestyńskiej (AP) i drugie w rządzonej przez Hamas Strefie Gazy.
AP jako jedna z pierwszych wystąpiła przeciwko uznaniu Izraela za żydowskie państwo. A jest to ta sama AP, której przywódcy podpisali Porozumienia z Oslo z Izraelem w 1993 roku i nadal twierdzą, że już uznali prawo Izraela do istnienia. To jest ta sama AP, której przywódcy nadal mówią o swoim pragnieniu założenia palestyńskiego państwa obok Izraela.
"Prezydentura [Autonomii] Palestyńskiej wyraziła silne odrzucenie i oburzenie wypowiedzią szefa Zjednoczonej Listy, Mansoura Abbasa, w której wzywa on palestyński lud do uznania żydowskiego państwa" – brzmi oświadczenie AP.
"Te nieodpowiedzialne wypowiedzi są zgodne z wezwaniami ekstremistów w Izraelu do wysiedlenia Palestyńczyków i zaszkodzenia statusowi błogosławionego meczetu Al-Aksa oraz historii palestyńskiego narodu. Mansour Abbas takimi wypowiedziami reprezentuje tylko siebie i nie reprezentuje palestyńskiego narodu. Takie wypowiedzi są sprzeczne z religią, historią i palestyńskim dziedzictwem".
Wypowiedź palestyńskiego przywództwa wprowadza w błąd i zawiera szereg nieścisłości i kłamstw.
Po pierwsze, Mansour Abbas nie "wezwał" Palestyńczyków do uznania Izraela. Po prostu stwierdził fakt, że Izrael "narodził się jako żydowskie państwo" i że "pozostanie żydowskim państwem".
Po drugie, nie ma żadnego związku między zaakceptowaniem żydowskiej tożsamości Izraela a islamskimi miejscami świętymi, włącznie z meczetem Al-Aksa w Jerozolimie. W rzeczywistości, od 1967 roku Izrael pozwala islamskim władzom religijnym na sprawowanie wyłącznej kontroli nad tym meczetem i innymi islamskimi miejscami świętymi w Jerozolimie.
Co niezwykłe, od czasu zjednoczenia Jerozolimy w 1967 roku miasto stało się oazą koegzystencji i ożywienia religijnego i kulturowego życia wszystkich wyznań. Wolność wyznania we wszystkich miejscach świętych jest gwarantowana dla wyznawców wszystkich trzech monoteistycznych religii.
Według samych Palestyńczyków 31 grudnia 2021r. pięćdziesiąt tysięcy muzułmańskich wiernych uczestniczyło w piątkowych modłach w meczecie Al-Aksa. Można by zapytać, jak to pasuje do twierdzenia, że zaakceptowanie Izraela jako żydowskiego państwa doprowadziłoby do "zaszkodzenia statusowi błogosławionego meczetu?" Nikt w Izraelu nigdy nie powiedział, że chce, by Arabowie i muzułmanie uznali Izrael za państwo żydowskie, dlatego, że to odebrałby im dostęp do meczetu.
Jak na ironię, fałszywe twierdzenie palestyńskiego przywództwa, że Izrael stara się "zaszkodzić" meczetowi Al-Aksa, pojawiło się w czasie, kiedy Palestyńczycy dokonali dwóch prób spalenia Grobu Józefa w Nabluz tylko dlatego, że przybywają tam żydowscy wierni. Tym próbom, według doniesień w palestyńskich mediach, w ostatniej chwili przeszkodziły palestyńskie siły bezpieczeństwa.
To nie był pierwszy raz, kiedy Palestyńczycy zaatakowali i uszkodzili to miejsce. Przy wielu okazjach Palestyńczycy także atakowali żydowskich wiernych i pilnujących ich żołnierzy.
Po trzecie, twierdzenie palestyńskiego przywództwa, że uznanie Izraela jako żydowskiego państwa "jest sprzeczne z religią i historią", należy widzieć w kontekście palestyńskiego zaprzeczania istnienia jakichkolwiek śladów judaizmu w Jerozolimie. Całkiem niedawno to twierdzenie raz jeszcze papugował palestyński premier, Mohammad Sztajjeh, który powiedział:
"Jesteśmy na skraju odwiecznej stolicy [Jerozolimy], perły w koronie, miejsca, gdzie spotykają się niebo i ziemia. Jerozolima ma kananejskie, rzymskie, islamskie i chrześcijańskie zabytki i jest wyłącznie ich, i nikt inny nie ma w niej śladów".
Co ciekawe, podczas gdy AP sprzeciwia się idei Izraela jako żydowskiego państwa, nie ma problemu z definiowaniem autonomii jako "arabskiej" i "islamskiej".
Artykuł 1 palestyńskiego Prawa Podstawowego (konstytucji) stanowi: "Palestyna jest częścią większego świata arabskiego i palestyński lud jest częścią arabskiego narodu".
Artykuł 4 tego prawa stanowi: "Islam jest oficjalną religią w Palestynie. Zasady islamskiego szariatu będą głównym źródłem legislacji".
Krótko mówiąc, Palestyńczycy mówią, że podczas gdy Izrael nie ma prawa nazywać siebie żydowskim państwem, oni sami mają wszelkie prawa do określania Autonomii Palestyńskiej jako "arabskiej" i "islamskiej".
Hamas, ruch palestyńskich islamistów, który nie uznaje prawa Izraela do istnienia, także potępił Mansoura Abbasa za uznanie Izraela za żydowskie państwo:
"Wypowiedź członka izraelskiego Knesetu [Mansoura Abbasa], w której wyraził uznanie tak zwanego żydowskiego państwa, jest tylko rażącą przychylnością do syjonistycznej narracji i wyraźnym złamaniem stanowiska palestyńskiego konsensusu narodowego, odrzucającego i potępiającego to".
To jest ten sam Hamas, którego Karta pełna jest jawnego antysemityzmu i zobowiązania do zniszczenia Izraela przez dżihad (świętą wojnę). Podobnie jak Autonomia Palestyńska, także Hamas chce założyć palestyńskie państwo, w którym prawo szariatu jest źródłem legislacji.
Artykuł 11 Karty Hamasu stanowi:
"Islamski Ruch Oporu wierzy, że ziemia Palestyny jest islamskim Wakf, uświęconym dla przyszłych pokoleń do Dnia Sądu Ostatecznego. Ona ani żadna jej część nie może zostać zaprzepaszczona; ona ani żadna jej część nie może zostać oddana... to jest prawo rządzące ziemią Palestyny w islamskim szariacie i to samo dotyczy każdej ziemi, jaką muzułmanie zdobyli siłą, ponieważ podczas [islamskich] podbojów muzułmanie uświęcili te ziemie dla przyszłych pokoleń muzułmanów do Dnia Sądu Ostatecznego".
Artykuł 36 Karty Hamasu stanowi:
"Islamski Ruch Oporu przyjmuje islam jako drogę życia. Islam jest jego kredo i religią. Ktokolwiek przyjmuje islam jako drogę życia, czy to organizacja, grupa, kraj czy jakikolwiek inny organ, Islamski Ruch Oporu uważa się za ich żołnierzy i nic więcej".
Nie tylko Palestyńczycy uważają islam za "drogę życia". Jest 56 krajów, w których islam odgrywa znaczącą rolę. Wiele z nich ma islam jako państwową religię.
Konstytucje wielu arabskich krajów, włącznie z Egiptem, Kuwejtem, Arabią Saudyjską, Syrią, Tunezją, Algierią, Omanem i Jemenem, definiuje je jako arabskie państwa, gdzie islam jest religią państwową.
Niemniej nie przeszkodziło to 22 członkom Ligi Arabskiej w poparciu odrzucenia przez Palestyńczyków Izraela jako państwa żydowskiego.
Warto rozważyć skrajną hipokryzję tej sytuacji: Arabowie (i Palestyńczycy) kontynuują swoją długotrwałą politykę definiowania własnych krajów jako "arabskie" i "islamskie", podczas gdy odmawiają Izraelowi prawa do mówienia o sobie jako o kraju, którym zawsze był żydowskim państwem.
Nie wróży to dobrze żadnemu procesowi pokojowemu, który administracja Bidena chce ożywić między Palestyńczykami a Izraelem.
Ci, którzy odmawiają uznania Izraela jako żydowskiego państwa, przyznają w rzeczywistości, że nie wierzą w prawo Izraela do istnienia.