Siedemnastego września 2023r. Komitet Dziedzictawa UNSCO na posiedzeniu w stolcy Arabii Saudyjskiej podjął decyzję o Izrael ostro skrytykował tę decyzję, która, jak stwierdził, została podjęta "pomimo wielu i szczerych wysiłków Sekretarza Generalnego UNESCO Audrey Azoulay, aby zrównoważyć tę decyzję. Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważa podjętą w niedzielę decyzję za kolejny przejaw cynicznego wykorzystywania UNESCO przez Palestyńczyków i upolitycznienia tej organizacji.
Poniżej artykuł pisany jeszcze przed podjęciem tej decyzji.
Głęboko skorumpowana, wysoce upolityczniona Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Edukacji, Nauki i Kultury (UNESCO) będzie wkrótce głosować w sprawie uznania Jerycha, starożytnego miasta żydowskiego, za "miejsce światowego dziedzictwa kulturowego Palestyny."
UNESCO zbiera się w Arabii Saudyjskiej w dniach 10–25 września na 45. sesji, podczas której odbędzie się głosowane w sprawie umieszczenia nowych miejsc na Liście Światowego Dziedzictwa. Autonomia Palestyńska zgłosiła nominację Jerycha, którego nazwę chce zmienić na Tell es-Sultan.
Jeśli UNESCO zagłosuje za uznaniem (kolejnego) starożytnego miasta żydowskiego za miejsce dziedzictwa palestyńskiego, będzie to nie tylko równoznaczne z fałszowaniem historii, ale także zaostrzy napięcia w regionie, które mogą spowodować powszechną wojnę, którą Iran i jego pełnomocnicy otwarcie próbują sprowokować. Ponadto ta ingerencja w konflikt izraelsko-arabski jest konfliktem, w który organ ONZ nie ma prawa się wtrącać: celem UNESCO jest promowanie "współpracy międzynarodowej w dziedzinie edukacji, nauki, kultury, komunikacji i informacji", czego ma dokonywać poprzez "dzielenie się wiedzą i wspierać swobodny przepływ idei". Nigdzie nie jest powiedziane, że UNESCO ma najmniejsze prawo wtrącać się w trwające konflikty i tworzyć "fakty" w terenie.
To bezprawne tworzenie faktów nie jest pierwszym przypadkiem, kiedy UNESCO ukazuje swoje antyizraelskie uprzedzenia, ma skłonność do fałszowania historii i imponującą tradycję kłamstwa.
W 2010 roku UNESCO zmieniła nazwę żydowskiego Grobowca Racheli, na "Meczet Bilal Bin Rabah", stwierdzając, że jest to część "okupowanej Palestyny". Ponadto UNESCO skrytykowała Izrael za umieszczenie Grobowca Racheli na liście dziedzictwa i wezwała do usunięcia go z izraelskiej listy. W rezolucji skrytykowano także Izrael za wpisanie Jaskini Patriarchów w Hebronie na listę dziedzictwa narodowego, ponieważ UNESCO uznaje zarówno Hebron, jak i Jaskinię Patriarchów za miejsca islamskie, po zmianie nazwy jaskini na Meczet Al-Ibrahimi. W tamtym czasie tylko Stany Zjednoczone głosowały przeciwko temu bezceremonialnemu fałszowaniu historii Żydów.
W 2016 roku UNESCO ogłosiła Wzgórze Świątynne w Jerozolimie – miejsce dwóch biblijnych świątyń żydowskich – "świętym miejscem kultu muzułmanów" i wymieniła je jedynie pod islamskimi nazwami: "Meczet Al-Aksa/Al-Haram Al-Sharif". Zmieniono także nazwę Ściany Zachodniej – ściany oporowej będącej jedyną pozostałością żydowskiej Drugiej Świątyni, która została zniszczona przez Legiony Rzymskie w 70 roku n.e. – "Al-Burak Plaza".
Premier Benjamin Netanjahu powiedział wówczas:
"Tym razem zdecydowali, że Grób Patriarchów w Hebronie jest miejscem palestyńskim, co oznacza, że nie jest miejscem żydowskim i że miejsce to jest zagrożone. Nie jest to miejsce żydowskie?! Kto jest tam pochowany? Abraham, Izaak, Jakub, Sara, Rebeka i Lea – nasi patriarchowie i pramatki! A to miejsce jest w niebezpieczeństwie? Tylko w tych miejscach, gdzie znajduje się Izrael, takich jak Hebron, zapewniona jest wszystkim wolność wyznania".
W 2017 roku prezydent Donald Trump zapowiedział całkowite opuszczenie UNESCO przez Stany Zjednoczone, przede wszystkim ze względu na antyizraelskie uprzedzenia tej organizacji. Administracja Trumpa jako powody swojej decyzji podała "rosnące zaległości UNESCO, potrzebę fundamentalnych reform i utrzymujące się antyizraelskie nastawienie w UNESCO".
W grudniu 2018 roku Stany Zjednoczone wystąpiły z UNESCO. Nie był to jednak pierwszy przypadek wycofania się Stanów Zjednoczonych. Pod rządami prezydenta Ronalda Reagana w 1984 r. Stany Zjednoczone również wycofały się z organizacji, stwierdzając:
"UNESCO upolityczniła praktycznie każdy temat, którym się zajmuje. Okazuje wrogość wobec wolnego społeczeństwa, zwłaszcza wolnego rynku i wolnej prasy, a także wykazała niepohamowaną ekspansję budżetową".
Korupcja, upolitycznienie i fałszowanie historii nie wydają się jednak w najmniejszym stopniu przeszkadzać administracji Bidena. W lipcu 2023 r. Stany Zjednoczone ponownie dołączyły do UNESCO, mimo że organizację tę nazwano "symbolem nieefektywności, nepotyzmu i korupcji" i wymieniono ją jako "jedną z najbardziej skorumpowanych i politycznie stronniczych agencji ONZ".
Administracja Bidena nie tylko ponownie dołączyła do organizacji, ale także zapłaci UNESCO ponad 600 milionów dolarów podatników z tytułu zaległych składek. Stany Zjednoczone przestały finansować UNESCO w 2011 r., po tym jak organizacja zaprosiła "Palestynę" jako pełnoprawnego członka.
Nic dziwnego, że dyrektor generalna UNESCO, Audrey Azoulay, która doskonale rozumie, jak wiele nieuzasadnionej legitymizacji daje skorumpowanej organizacji członkostwo USA, z otwartymi ramionami przyjęła Stany Zjednoczone i ich dolary z kieszeni podatników.
"To mocny akt zaufania do UNESCO i multilateralizmu" – stwierdziła, gdy opowiadała w Paryżu państwom członkowskim tej organizacji o decyzji Bidena o ponownym przystąpieniu.
Wymówką administracji Bidena dla ponownego dołączenia do skorumpowanej organizacji ONZ, była konieczność "przeciwstawienia się Chinom" – pretekst natychmiast odrzucony przez byłego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego i byłego ambasadora USA przy ONZ, Johna R. Boltona:
"Wymówką Bidena, by ponownie dołączyć do UNESCO, jest przeciwdziałanie rosnącym wpływom Chin.
Departament Stanu argumentuje na przykład, że 'nie możemy sobie pozwolić na dłuższą nieobecność na jednym z kluczowych forów, na których ustalane są standardy dotyczące edukacji w zakresie nauki i technologii'.
To twierdzenie jest całkowicie zwodnicze. Ameryka nie ma potrzeby ponownego przyłączania się do UNESCO, aby zapobiec szkodliwym wpływom Chin.
'Standardy' UNESCO dotyczące jakiegokolwiek rodzaju edukacji są nieistotne, jeśli nie wręcz szkodliwe dla prawdziwej edukacji, o czym przekonaliśmy się przez wiele bolesnych dziesięcioleci...
Zgromadzenie Ogólne ONZ i Rada Praw Człowieka również stały się zasadniczo nieistotne, pozostawiając jedynie kwestię, które wyspecjalizowane i techniczne agencje ONZ nadal warto chronić.
Niektóre z pewnością tak, jak Światowa Organizacja Własności Intelektualnej i Międzynarodowa Organizacja Morska.
Ale UNESCO, która nigdy nie miała jasno określonej misji, nie sprawdza się w żadnej rozsądnej analizie kosztów i korzyści.
Biden popełnia dokładnie ten sam błąd co Obama i jeśli Biden pójdzie dalej, Kongres powinien stanowczo zablokować wszelkie finansowanie UNESCO, jak to konsekwentnie robi".
Ponowne przyjęcie Stanów Zjednoczonych do UNESCO "pomoże nam zająć się kluczowym kosztem alternatywnym, jaki powoduje nasza nieobecność w naszej globalnej rywalizacji z Chinami" – twierdzi Podsekretarz Stanu ds. Zarządzania John Bass.
"Jeśli naprawdę poważnie podchodzimy do rywalizacji z Chinami w erze cyfrowej, (...) nie możemy sobie pozwolić na dłuższą nieobecność na jednym z kluczowych forów, na których ustalane są standardy dotyczące edukacji w zakresie nauki i technologii".
To nonsens. Wydawanie dolarów amerykańskich podatników na niesłychanie skorumpowaną organizację, która nie ustala lub nie powinna "wyznaczać standardów" w niczym, i legitymizacja jej, nie przeciwdziała Chinom, Rosji, Korei Północnej czy Iranowi, ale czyni wiele dla zniechęcenia krajów, które mają nadzieję, że Stany Zjednoczone nadal będą przywódcą Wolnego Świata. Korupcja UNESCO, przy wsparciu Ameryki, po prostu wpycha te kraje jeszcze bardziej w czekające ramiona Chin.
Jeśli członkostwo USA w UNESCO ma w ogóle mieć jakiś cel, administracja Bidena może przynajmniej za pieniądze swoich podatników zapobiec temu, by Jerycho stało się "miejscem dziedzictwa kulturowego w Palestynie".
Po pierwsze, nie ma "państwa Palestyny". Tak naprawdę do 1964 roku nie było nawet "narodu palestyńskiego". Jak opublikowano w wywiadzie dla Jamesa Dorseya w holenderskim serwisie informacyjnym Trouw 31 marca 1977 r., palestyński przywódca Zoheir Mohsen potwierdził to:
"Naród palestyński nie istnieje. Utworzenie państwa palestyńskiego jest jedynie środkiem do kontynuowania naszej walki przeciwko państwu Izrael o naszą jedność arabską. W rzeczywistości dzisiaj nie ma różnicy między Jordańczykami, Palestyńczykami, Syryjczykami i Libańczykami. Tylko z powodów politycznych i taktycznych mówimy dzisiaj o istnieniu narodu palestyńskiego, ponieważ arabskie interesy narodowe wymagają, abyśmy postulowali istnienie odrębnego narodu palestyńskiego, aby przeciwstawić się syjonizmowi.
Ze względów taktycznych Jordania, która jest suwerennym państwem o określonych granicach, nie może zgłaszać roszczeń wobec Hajfy i Jaffy, podczas gdy jako Palestyńczyk mogę niewątpliwie żądać Hajfy, Jaffy, Beer-Szewy i Jerozolimy. Jednak w chwili, gdy odzyskamy nasze prawo do całej Palestyny, nie będziemy czekać ani minuty, aby zjednoczyć Palestynę i Jordanię".
Palestyńczycy istnieli tylko około 135 roku n.e., kiedy Cesarstwo Rzymskie zmieniło nazwę Judei na "Syria Palaestina", aby pozbawić ją żydowskiej tożsamości – lub od kwietnia 1920 r., podczas brytyjskiego mandatu dla Palestyny, aż do ogłoszenia przez Izrael niepodległości w 1948 r. Podczas mandatu brytyjskiego muzułmanie, chrześcijanie i Żydzi wszyscy mieli w swoich paszportach nazwę "Palestyna".
Do 1918 r. obszar ten był częścią Imperium Osmańskiego, choć nigdy nie był administrowany samodzielnie ani jako cała jednostka terytorialna. W kwietniu 1920 roku regiony osmańskie, które są obecnie Izraelem i Jordanią, zostały przekazane Wielkiej Brytanii w administrację, a regiony, które obecnie stanowią Syrię i Liban, przekazano Francji.
Filistyni (od których wzięło się określenie "Palestyna") w starożytności również przybyli na te tereny (często określane jako Kanaan), głównie z Krety.
Ważne jest, aby pamiętać: aż do siódmego wieku na świecie nie było nawet muzułmanów, nie mówiąc już o Palestyńczykach. Według doniesień, prace nad Koranem rozpoczęły się dopiero około 609 roku n.e., ponad tysiąc lat po podbiciu przez Jozuego w 1400 roku p.n.e. starożytnego miasta Jerycho (które ma około 9 tysięcy lat). Określenia "miejsce dziedzictwa kulturowego w Palestynie" – prawdopodobnie użyto, aby uniknąć nazwy "miejsce dziedzictwa palestyńskiego", ale w sposób pośredni odnosi się ono do narodu, którego tożsamość została niedawno stworzona, wraz ze zmianami i upiększeniami. Ibrahim to arabskie imię Abrahama, Moussa to Mojżesz, Joussef to Józef, Jakoub to Jakub, Daoud to Dawid, Dżibril to Gabriel, Sulejman to Salomon, Issa to Jezus. Czy nie jest to "zawłaszczenie kulturowe"?
W 2021 r. UNESCO opublikowała podręcznik: "Dziennikarstwo, 'fałszywe wiadomości' i dezinformacja: podręcznik do edukacji i szkolenia dziennikarskiego". Być może dobrzy ludzie z UNESCO przeczytaliby to przed głosowaniem?
Kongres USA powinien "zdecydowanie zablokować wszelkie finansowanie UNESCO, jak to konsekwentnie robił" – tak jak sugerował Bolton.