Podczas gdy protestujący na uniwersytetach Columbia i Yale wychwalają Hamas i jego "opór" (eufemizm oznaczający przemoc i terroryzm), Arabowie wyśmiewają "propalestyńskich" demonstrantów na kampusach amerykańskich uczelni. Dla tych Arabów, w tym niektórych Palestyńczyków, nie ma nic "propalestyńskiego" we wspieraniu sponsorowanej przez Iran grupy terrorystycznej Hamas, której członkowie wymordowali 1200 Izraelczyków i porwali ponad 240 innych osób 7 października 2023 r.
Ironią losu jest także to, że obecna fala protestów ma miejsce na kampusach uniwersyteckich w USA, podczas gdy większość uniwersytetów palestyńskich i arabskich milczy. Można było się spodziewać takich protestów na kampusach uniwersyteckich na Zachodnim Brzegu [Judei i Samarii] i w kilku krajach arabskich. To prawda, że na kilku uniwersytetach w Jordanii i Egipcie odbyły się stosunkowo niewielkie protesty, ale nie zbliżyły się one do fali antysemityzmu, która przetacza się przez kampusy uniwersyteckie w USA.
Ci, którzy skandują "wszyscy jesteśmy Hamasem" na ulicach Nowego Jorku i na kampusach amerykańskich uczelni, nawet w najmniejszym stopniu nie pomagają Palestyńczykom w Strefie Gazy. Są wykorzystywani jako ludzkie tarcze przez grupę terrorystyczną Hamas w jej ludobójczej wojnie przeciwko Izraelowi i Żydom.
Za Hamasem stoi oczywiście pociągający za sznurki, "wiodący państwowy sponsor terroryzmu", Iran, w jego ludobójczej wojnie przeciwko "Małemu Szatanowi", Izraelowi – "Śmierci Izraelowi" – i "Wielkiemu Szatanowi", Stanom Zjednoczonym – "Śmierć Ameryce" (tutaj, tutaj, tutaj i tutaj).
Kiedy żydożercy na kampusach uniwersyteckich z dumą mówią "wszyscy jesteśmy Hamasem", wspierają islamistyczną grupę terrorystyczną odpowiedzialną za morderstwa, gwałty, okaleczenia i obcięcie głów setkom Izraelczyków, w tym spalenie żywcem niemowląt i pieczenie ich w piekarniku. Ponadto skandując hasła na rzecz Hamasu, osoby te na kampusie łączą się z grupą oficjalnie uznaną przez USA za zagraniczną organizację terrorystyczną.
Studenci i wykładowcy demonstrujący na rzecz Hamasu tak naprawdę mówią, że aprobują okrucieństwa popełniane przez Hamas w ciągu ostatnich trzydziestu lat, w tym samobójcze zamachy bombowe, nożownicze oraz wystrzeliwanie tysięcy rakiet i moździerzy w kierunku izraelskich miast, wiosek i gospodarstw. Ci antyizraelscy protestujący otwarcie pokazali, że wspierają islamistyczny dżihad przeciwko Izraelowi i Zachodowi.
W Michigan, Illinois i Nowym Jorku wykrzykiwano "Śmierć Ameryce" i "Śmierć Izraelowi". Student Uniwersytetu Columbia, Khaymani James, poszedł dalej. Powiedział: "Więc tak, czuję się bardzo komfortowo, bardzo komfortowo, wzywając do śmierci tych ludzi [syjonistów]". Dodał, że ludzie powinni "być wdzięczni, że nie wychodzę i nie morduję syjonistów".
Loay Al-Shareef, influencer ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, napisał:
"Drodzy biali Amerykanie i przedstawiciele pokolenia Z, którzy wspieracie lub tolerujecie zwolenników Hamasu na amerykańskich kampusach, delikatne przypomnienie od wiarygodnego głosu arabskich muzułmanów z Bliskiego Wschodu:
Wspieracie grupę terrorystyczną wyznającą to samo patologiczne credo islamistów/bractwa muzułmańskiego, które w 2001 roku zburzyło bliźniacze wieże na Manhattanie.
Nie przeżylibyście dnia w Gazie pod rządami Hamasu, który żąda, aby 'niewierni' żyli z godnością tylko wtedy, kiedy są poddanymi islamistów.
Nie przetrwalibyście dnia pod rządami tych radykałów. Nie rozumiecie arabskiego ani nie znacie islamu na tyle dobrze, aby zrozumieć, co was czeka, jeśli zwycięży Hamas (nie daj Boże).
Co więcej, bylibyście celem nienawiści, ponieważ radykalni islamiści, tacy jak Hamas, wierzą w wieczną wrogość wobec Żydów i chrześcijan. Interpretują werset Koranu (O wy, którzy wierzycie, nigdy nie bierzcie Żydów i chrześcijan za przyjaciół) jako ponadczasowy, mający zastosowanie do wszystkich Żydów i chrześcijan na zawsze. Natomiast muzułmanie głównego nurtu uważają, że ten werset był uzależniony od kontekstu.
Życie w społeczeństwie obywatelskim pod rządami islamistów takich jak Hamas jest niewykonalne. Islamiści jednoczą się przeciwko wspólnemu wrogowi, ale zwracają się przeciwko sobie, gdy ten wróg się wycofa – czego dowodem są ich działania w Afganistanie pod koniec lat 80. Czy myślicie, że jesteście bezpieczni?
Jak można ufać ideologii, która tak bardzo zawiodła swoich zwolenników, że uciekli do Ameryki, Kanady i Europy, aby ubiegać się o azyl, jedynie po to, by wykorzystać tamtejsze wolności do angażowania się w działania, które ostatecznie zagrażają również wam?
Przyjmijcie to od kogoś, kto wie, ile nienawiści ta ideologia zaszczepia w twoim sercu, słuchajcie tych, którzy ją przezwyciężają.
Jestem wiarygodnym głosem, który rozumie region, religię i język. Błagam, abyście się obudzili, bo będziecie następni".
Ahmed Fouad Alkhatib, wybitny palestyńsko-amerykański działacz humanitarny i bloger urodzony w Gazie, oskarżył "propalestyńskich" protestujących na kampusach uniwersyteckich o stosowanie podżegającej retoryki, która w rzeczywistości szkodzi kwestii palestyńskiej. To sprawia, że Palestyńczycy wydają się ekstremistami i ponieważ taka retoryka ośmiela Hamas i inne radykalne grupy, które sprowadziły na Palestyńczyków katastrofę. Alkhatib ujawnił, że antyizraelska grupa Students for Justice in Palestine (SJP), która przewodzi protestom, zablokowała go w mediach społecznościowych, ponieważ ośmielił się krytykować ich taktykę, w tym wsparcie dla "walki zbrojnej" przeciwko Izraelowi.
"Jestem rozczarowany i sfrustrowany oświadczeniem Students for Justice in Palestine w Columbia (którzy zablokowali mnie, mimo że nigdy nie kontaktowałem się z nimi)" – powiedział Alkhatib.
"Potwierdzają w nim prawo do zbrojnego oporu, wyraźnie popierają Hamas i wydarzenia z 7 października oraz narrację 'wszelkimi niezbędnymi środkami', odrzucają rozwiązanie w postaci dwóch państw i atakują 'normalizatorów' lub każdego, kto jest skłonny rozmawiać z Izraelczykami i angażować się w promowaniu pragmatycznych rozwiązań zapewniających współistnienie i pokój.
Tak wygląda całkowite niezrozumienie: w czasie rosnącej empatii i solidarności ze sprawą palestyńską ci studenci, mocno zaangażowani w protesty w Columbii, zdecydowali, że najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, będzie przyjąć ekstremistyczne, maksymalistyczne, podżegające, nierozsądne i całkowicie nielogiczne podejście, które jest szkodliwe dla sprawy propalestyńskiej. Przechwalają się swoją ekstremistyczną retoryką i uważają, że źle jest oczekiwać, że będą pracować nad ulepszeniem przekazu. W ich przesłaniu lub wysiłkach nie ma nic inspirującego, jedynie odrzucenie wszystkiego, wezwania do 'eskalacji' i ataków na każdego, kto nie przestrzega linii partyjnej. I ani słowa o Hamasie i śmiercionośnym wpływie, jaki program i decyzje tej grupy islamistycznej wywarły na naród palestyński w Gazie.
Co 75 lat zbrojnego oporu osiągnęło dla narodu palestyńskiego?...
Bez wątpienia należy wspierać prawo Palestyńczyków do samostanowienia, niepodległości i suwerenności. Jednak odrzucanie wszystkiego, co pragmatyczne, co faktycznie pomoże narodowi palestyńskiemu, lub myślenie, że niedoinformowani studenci zdemontują Izrael i wymażą jego istnienie, jest szczytem pompatycznego i próżnego aktywizmu poprawiającego samopoczucie, który nigdy nie przyniesie niczego dla sprawiedliwej i pilnej sprawy palestyńskiej...
Przestańcie marnować czas, zawstydzając ruch pro-palestyński i odstraszając desperacko potrzebnych sojuszników od wspierania tej sprawy".
John Aziz, brytyjsko-palestyński pisarz i muzyk, również wyraził odrazę do antyizraelskich haseł protestujących na kampusach uniwersyteckich w USA, w tym wezwań do globalnej intifady (powstania).
"To jest ten rodzaj przesłania, który jako Palestyńczyk słyszałem przez lata od całego wachlarza głosów po mojej stronie konfliktu" – napisał Aziz.
"Przesłanie o naszej niepohamowanej bojowości, o zagrożeniu dla świata [przez Żydów], ostrzeżenia, zapowiedź przemocy. Język Hamasu to, język al-muqawama (ruchu oporu), język wojny.
Ale to nie jest Gaza, ani Jemen, ani Teheran. To nie są bojowe słowa jakiegoś radykalnego imama pośród chmury pyłu Arabii, ani rozdarty wojną śródziemnomorski krajobraz Gazy. To są znaki umieszczone i słowa wypowiedziane na Uniwersytecie Columbia w obozie solidarności z Gazą w Nowym Jorku, mieście o największej populacji Żydów na świecie – mieście zamieszkanym przez 1,6 miliona Żydów w porównaniu z 546 tysiącami Żydów z Jerozolimy, którzy są na drugim miejscu. Jeśli ci studenci chcą naśladować swoich bohaterów Potopu Al-Aksa i atakować lub porywać Żydów, mieliby z czego wybierać".
Aziz nawiązywał do skandowań i haseł na niektórych kampusach w USA, takich jak "Żydzi, Żydzi, wracajcie do Polski" i "Raj leży w cieniu mieczy".
"Jak daleko Hamas – ideologiczni bohaterowie tych niedoszłych wojowników z kampusu – był skłonny posunąć się, tracąc wszystkie oznaki i materialne łupy swojego życia? Poszli na całego. Dzisiejsza Gaza jest spowita kurzem, odłamkami i gruzem oraz względny – choć ograniczony – postęp gospodarczy i materialny osiągnięty przed wywołaniem wojny został zniszczony. Podobno 30 tysięcy Palestyńczyków, wielu spośród nich to cywile, w tym kobiety i dzieci, zginęło w wyniku wojny wywołanej przez Hamas 7 października. Wszystkie uniwersytety w Gazie zostały uszkodzone, większość szpitali nie działa i zostały zastąpione szpitalami polowymi. Produktywną gospodarkę Gazy zastąpiono paczkami z żywnością zrzucanymi z samolotów i dostarczanymi ciężarówkami.
Innymi słowy koncepcja działania Hamasu jest katastrofą dla Palestyńczyków w Gazie, nie wspominając o Izraelczykach i ludziach innych narodowości – w tym Amerykanach i Brytyjczykach – zamordowanych, zgwałconych i porwanych 7 października. Ci, którzy chcą stylizować się na propalestyńczyków, powinni uznać porażkę Hamasu jako przywódców Palestyńczyków.
Ale ten ciągły wzorzec porażek nie powstrzymuje amerykańskich studentów przed wpadnięciem w ramiona Hamasu. Chociaż wsparcie dla teokratycznych bojowników może dla wielu być młodzieńczą głupotą, z której większość po prostu wyrośnie i będzie się tego wstydzić w przyszłości, istnieje ryzyko, że znajdą się ludzie, którzy pójdą za swoimi słowami i zwrócą się ku przemocy i terrorowi, bardzo dosłownie globalizując intifadę. Jest to co najmniej podatny grunt werbowania radykałów...
Eksplozja ideologii Hamasu na kampusach w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii jako taka jest poważnym wstydem dla tych instytucji. Jeśli uniwersytety nie są w stanie wpoić swoim studentom pokojowych, tolerancyjnych i współistniejących postaw, to poniosły porażkę jako instytucje wyższego nauczania".
Podobnie jak Alkhatib, Aziz został zablokowany w mediach społecznościowych przez grupę Columbia Students for Justice in Palestine.
Inny Palestyńczyk, Hamza Howidy, również został zablokowany przez tę samą grupę za odwagę krytykowania ich słów i czynów. Howidy skomentował:
"Zanim zdałem sobie sprawę, że blokują mnie Columbia Students for Justice in Palestine wraz z dwoma dobrze znanymi palestyńskimi działaczami pokojowymi... myślałem, że wezwania do przemocy, wsparcie dla Hamasu i globalizowanie intifady, które zostały sfilmowane podczas protestów SJP w Columbii były dziwne i nie reprezentowały podstawowych standardów SJP w Columbii. Wspieranie Palestyńczyków (według SJP) wydaje się oznaczać wsparcie dla 'oporu zbrojnego', co jest całkowicie błędne. Przemoc zawiodła nas przez dziesięciolecia i jedyną metodą oddania sprawiedliwości Palestyńczykom jest przejście do pokoju".
Blokując trzech Palestyńczyków, których głosy w mediach społecznościowych mają wpływ, SJP, która twierdzi, że szuka sprawiedliwości dla Palestyńczyków, udowadnia, że nie dba o wolność słowa Palestyńczyków i jest tak samo nietolerancyjna wobec krytyki jak Hamas i inne grupy terrorystyczne.
Badacz i dziennikarz z Emiratów Amjad Taha ostrzegł, że Bractwo Muzułmańskie (którego odłamem jest Hamas) rozprzestrzenia się na kampusach uniwersyteckich w USA.
"Dzisiaj wyjeżdżam z Nowego Jorku i mogę potwierdzić, że antysemityzm rozprzestrzenia się tutaj szybciej niż kiedykolwiek robił to Covid-19. Bractwo Muzułmańskie to rak na każdym kampusie uniwersyteckim. Ameryka potrzebuje #Ameryki przed #Gazą i #Izraelem. Wasze nowe pokolenie jest zakładnikiem ideologii ekstremistycznych".
To odświeżające widzieć, że są Arabowie, którzy rozumieją niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą radykalny islam infiltrujący instytucje edukacyjne w USA. Pokrzepiające jest także to, że są Arabowie, którzy rozumieją, że poparcie dla Hamasu i antysemityzmu przynosi efekt przeciwny do zamierzonego dla sprawy palestyńskiej. Jeśli Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie nie obudzą się wobec faktu, że dżihad zawitał na ich uniwersytety, obudzą się, kiedy zobaczą masakry w stylu 7 października na ulicach Nowego Jorku, Londynu i Paryża.
Bassam Tawil: muzułmański badacz i publicysta mieszkający na Bliskim Wschodzie.