Podniesieni na duchu najnowszą rezolucją Rady Bezpieczeństwa, która potępiła osiedla izraelskie jako nielegalne, przywódcy palestyńscy grożą teraz nasileniem wojny dyplomatycznej przeciwko Izraelowi – co z pewnością stanowi sabotaż wobec jakiejkolwiek przyszłej prób ożywienia konającego procesu pokojowego. Inni Palestyńczycy tymczasem uważają tę rezolucję za upoważnienie do eskalacji ataków "oporu" na Izrael. Przez "opór" rozumieją oczywiście ataki terrorystyczne przeciwko Izraelowi.
Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ wysłała Palestyńczykom następujące przesłanie: Zapomnijcie o negocjacjach z Izraelem. Naciskajcie tylko na społeczność międzynarodową, by zmusiła Izrael do podporządkowania się rezolucji i poddała się wszystkim waszym żądaniom.
Tymczasem Palestyńczycy nie marnują czasu, czekając, by społeczność międzynarodowa działała w ich imieniu. Równocześnie sami obmyślają sposoby wykorzystania rezolucji Rady Bezpieczeństwa, by promować swoją kampanię izolowania i delegitymizowania Izraela na arenie międzynarodowej. Jedna rzecz jest pewna: Abbas i jego kumple z Autonomii Palestyńskiej nie planują powrotu do stołu negocjacyjnego z Izraelem. Faktem jest, że są bardziej wojowniczy, konfrontacyjni i aroganccy niż kiedykolwiek.
W dniach po głosowaniu w Radzie Bezpieczeństwa głosy dochodzące z Ramallah i ze Strefy Gazy wyraźnie wskazują, że Palestyńczycy ustawili się na kursie kolizyjnym z Izraelem. To źle wróży każdemu procesowi pokojowemu.
Na początku tygodnia Abbas zwołał Komitet Wykonawczy OWP – organ decyzyjny zdominowany przez ludzi lojalnych wobec niego – by przedyskutować implikacje nowej rezolucji. Zadeklarowany cel spotkania: przedyskutowanie decyzji i strategii, jakie musi przyjąć kierownictwo palestyńskie w następstwie tej rezolucji.
Decyzje ogłoszone po spotkaniu OWP są wyraźnym sygnałem nowego podejścia, które zatwierdzili Abbas i kierownictwo palestyńskie. Przywódcy palestyńscy wybrali drogę konfrontacji, nie zaś bezpośrednich negocjacji z Izraelem. Uważają rezolucję Rady Bezpieczeństwa, a szczególnie wstrzymanie się od głosu USA, za akt oskarżenia Izraela, którego będą używać w staraniach dyplomatycznych, by rzucić Izrael na kolana.
Wśród decyzji OWP jest zaapelowanie do Międzynarodowego Trybunału w Hadze (ICC) o niezwłoczne rozpoczęcie "dochodzenia prawnego w sprawie izraelskich osiedli kolonialnych na ziemi niepodległego państwa Palestyny". Inna decyzja przedstawia prośbę do Szwajcarii o zwołanie spotkania na temat sposobów zmuszenia Izraela do stosowania Czwartej Konwencji Genewskiej do Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy i Jerozolimy Wschodniej. Konwencja Genewska, przyjęta w 1949 r. definiuje "ochronę humanitarną dla cywilów w strefie wojennej".
Apele do ICC i Szwajcarii są częścią strategii Abbasa "umiędzynarodowienia" konfliktu z Izraelem przez zaangażowanie tak wielu stron, jak to możliwe. W tym kontekście Abbas ma nadzieję, że rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ zapewni "sukces" nadchodzącej bliskowschodniej konferencji pokojowej, inicjatywy francuskiej, która ma zebrać się w Paryżu w przyszłym miesiącu. Dla Abbasa ta konferencja jest kolejnym narzędziem do izolowania Izraela w społeczności międzynarodowej i przedstawienia go jako kraju, który odrzuca pokój ze swoimi arabskimi sąsiadami.
Ponadto Abbas i jego pomocnicy w Ramallah starają się wykorzystać rezolucję Rady Bezpieczeństwa do promowania bojkotu, dywestycji i sankcji przeciwko Izraelowi:
"Komitet Wykonawczy OWP ponawia wezwanie do krajów świata o wszechstronny i pełen bojkot izraelskich osiedli kolonialnych we wszystkich dziedzinach, jak również wszystkich firm pracujących lub współpracujących z tymi osiedlami".
Jeden z bliskich współpracowników Abbasa, Mohamed Sztajjeh, napomknął, że rezolucję Rady Bezpieczeństwa należy uważać za zielone światło nie tylko do bojkotowania Izraela, ale także do używania przemocy przeciwko niemu. Powiedział, że teraz jest pora na "zwiększenie powszechnego oporu" przeciwko Izraelowi. "Powszechny opór" to kod na rzucanie kamieni i koktajli Mołotowa i przeprowadzanie ataków nożowniczych oraz samochodowych przeciwko Izraelczykom.
Rezolucja Rady Bezpieczeństwa zachęciła także Palestyńczyków do wzmocnienia narracji, że Żydzi nie mają żadnych związków historycznych, religijnych ani uczuciowych z Jerozolimą lub też z jakąkolwiek inną częścią Izraela. Szejk Ekrimah Sabri, czołowy islamski duchowny palestyński i kaznodzieja w meczecie Al-Aksa, szybko oznajmił, że Ściana Zachodnia, święte miejsce Żydów w Jerozolimie, należy tylko do muzułmanów. Nazywając ścianę jej arabską nazwą szejk Sabri oznajmił: "Ściana Al-Burak jest zachodnią ścianą meczetu Al-Aksa i muzułmanie nie mogą z niej zrezygnować".
Podczas gdy Abbas i jego Autonomia Palestyńska uważają rezolucję Rady Bezpieczeństwa za licencję na kontynuowanie ich wojny dyplomatycznej delegitymizowania i izolowania Izraela, Hamas i Islamski Dżihad, dwie grupy, które chcą wyeliminowania Izraela, także świętują. Te dwie grupy z Gazy widzą rezolucję jako kolejny krok ku osiągnięciu swojego celu zastąpienia Izraela państwem islamskim. Przywódcy i rzecznicy Hamasu i Islamskiego Dżihadu byli jednymi z pierwszych wśród Palestyńczyków, którzy zarzucili pochwałami członków Rady Bezpieczeństwa głosujących za rezolucją. Otwarcie mówią także, że ta rezolucja upoważnia ich do nasilenia "oporu" przeciwko Izraelowi w celu "wyzwolenia całej Palestyny".
"Opór jest jedynym środkiem do położenia kresu osiedlom - powiedział rzecznik Hamasu w Strefie Gazy. – Doceniamy stanowisko krajów, które głosowały przeciwko osiedlom". Skorzystał także z okazji, by ponowić żądanie Hamasu, by Autonomia Palestyńska zakończyła wszystkie formy kooperacji z Izraelem, a przede wszystkim kooperację w sprawach bezpieczeństwa.
Kiedy Hamas mówi o "oporze", rozumie przez to prowadzenie zamachów samobójczych i ostrzeliwanie rakietami Izraela. Ten ruch islamistyczny nie wierzy w "lekki" terroryzm, taki jak rzucanie kamieniami lub dźganie Żydów nożami.
Przywódca Hamasu, Chaled Maszaal, który mieszka w Katarze, zareagował na głosowanie Rady Bezpieczeństwa mówiąc, że świat powinien teraz poprzeć jego kampanię terroru prowadzoną przez jego ruch przeciwko Izraelowi:
"Chcemy, by świat stał razem z palestyńskim [ruchem] oporu, ponieważ jest to słuszne... Zbrojny opór jest drogą do wyzwolenia Palestyny i Jerozolimy. Hamas kontynuuje produkcję i szmugiel broni w przygotowaniu do starcia z Izraelem".
Maszaal nie zapomniał pochwalić powstrzymania się od głosu administracji amerykańskiej jako "poprawkę polityki amerykańskiej".
Ze swej strony, Islamski Dżihad określił rezolucję Rady Bezpieczeństwa jako "zwycięstwo" Palestyńczyków, ponieważ umożliwia "izolowanie i bojkotowanie Izraela" oraz wnoszenie oskarżeń przeciwko niemu do instytucji międzynarodowych. Daoud Szehab, jeden z przywódców Islamskiego Dżihadu, dodał, że rezolucja oznacza, że Arabowie powinni zakończyć wszystkie wysiłki "normalizacji" stosunków z Izraelem i prowadzenie kooperacji w sprawach bezpieczeństwa. Arabowie i muzułmanie powinni teraz działać na rzecz konfrontowania i odstraszania Izraela, powiedział.
Najwyraźniej Hamas i Islamski Dżihad widzą rezolucję Rady Bezpieczeństwa jako ostrzeżenie dla wszystkich Arabów i muzułmanów, by nie podejmowali żadnych prób "normalizacji" stosunków z Izraelem. Grupy te mówią tu o Autonomii Palestyńskiej, której siły bezpieczeństwa nadal prowadzą koordynację w sprawach bezpieczeństwa z Izraelem na Zachodnim Brzegu, jak również o tych krajach arabskich, o który krążyły pogłoski, że posuwają się w kierunku jakiegoś rodzaju zbliżenia z Izraelem. Okrzyczane "zwycięstwo" ONZ jest czysto pyrrusowe i w rzeczywistości jest klęską dla procesu pokojowego i dla tych Arabów i muzułmanów, którzy nadal wierzą w możliwość koegzystencji z Izraelem.
Tak więc rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ już ma kilka konsekwencji, z których żadna nie podnosi nadziei na pokój między Izraelczykami a Palestyńczykami. Poza daniem zielonego światła grupom palestyńskim, które pragną zniszczyć Izrael, rezolucja skłoniła Abbasa i Autonomię Palestyńską do usztywnienia stanowiska i bycia bardziej radykalnymi niż radykałowie.
Ta rezolucja, jak najdalsza od przybliżenia regionu w kierunku pokoju, zachęciła Palestyńczyków do pójścia dwiema równoległymi drogami – jedna ku dyplomatycznemu starciu z Izraelem na arenie międzynarodowej, a druga ku nasileniu ataków terrorystycznych na jego ludność. W nadchodzących tygodniach i miesiącach będziemy świadkami narastającej przemocy ze strony Palestyńczyków wobec Izraelczyków – szkodliwego dziedzictwa administracji Obamy.