Palestyński obóz uchodźców był pod oblężeniem przez ponad 1660 dni. Setki mieszkańców zabito, a dziesiątki tysięcy musiały uciekać ze swoich domów.
Ci, którzy pozostali w obozie – głównie starcy, kobiety i dzieci – żyją w nieopisanych warunkach sanitarnych i piją zanieczyszczoną wodę.
Ponad 200 Palestyńczyków z tego obozu, który jest pod oblężeniem od 2013 r., umarło w wyniku braku żywności lub lekarstw. Warunki w obozie, według wszystkich standardów, są straszliwe.
Dlaczego większość z nas nie słyszała o tych przerażających warunkach "życia", jakie panują w tym obozie? Ponieważ nie mieści się na Zachodnim Brzegu albo w Strefie Gazy.
Ten obóz nazywa się Jarmuk i mieści się 8 kilometrów od stolicy Syrii, Damaszku.
Zanim w Syrii wybuchła wojna domowa w 2011 roku na obszarze 2,11 kilometra kwadratowego Jarmuku mieszkało ponad 100 tysięcy Palestyńczyków.
Pod koniec 2014 roku liczba mieszkańców obozu wynosiła zaledwie 13 tysięcy.
Od 2012 roku obóz był sceną intensywnych walk między: syryjskimi siłami opozycyjnymi, syryjską armią i jej sojusznikami, Ludowym Frontem Wyzwolenia Palestyny-Dowództwo Główne (LFWP-DG), palestyńską grupą terrorystyczną pod przewodnictwem Ahmeda Dżibrila i Państwem Islamskim (ISIS).
Palestyński obóz uchodźców Jarmuk jest pod oblężeniem armii syryjskiej od ponad 1660 dni. Na zdjęciu: Mieszkańcy Jarmuk czekają w kolejce na dostawę żywności. (Zdjęcie: UNRWA) |
W 2015 r. ISIS udało się przejąć panowanie nad dużymi częściami obozu Jarmuk mimo oblężenia przez syryjską armię i palestyńską grupę terrorystyczną (LFWP-DG).
Życie palestyńskich mieszkańców obozu zamieniło się w piekło.
Warunki w obozie już wcześniej nie były dobre. Syryjska armia i (LFWP-DG) prowadziły od czasu do czasu ciężki ostrzał artyleryjski domów i szkół, zabijając dziesiątki mieszkańców, włącznie z kobietami i dziećmi.
Syryjska armia i jej sojusznik, palestyńska grupa terrorystyczna, otaczają obóz ze wszystkich stron, nie dopuszczają dostaw żywności i lekarstw. W ramach obozu zaś ISIS niemal codziennie popełnia potworności wobec mieszkańców.
Na przykład, w zeszłym tygodniu terroryści ISIS wyciągnęli dwóch Palestyńczyków na plac publiczny i dokonali ich egzekucji na oczach zaszokowanych mieszkańców. Byli to Ramez Abdullah i Bashar Said. Abdullahowi strzelono w głowę, a Saidowi podcięto gardło w znanym stylu ISIS.
"Sąd" ISIS uznał ich za winnych szpiegowstwa dla LFWP-DG i Aknaf Beit Al-Makdis ("Popierający Jerozolimę"), palestyńskiej grupy rebelianckiej, która walczy przeciwko ISIS w obozie Jarmuk.
Takie publiczne egzekucje nie są rzadkością na ulicach Jarmuk.
W lutym 2107 r. ISIS wykonało egzekucję mieszkańca obozu Mohammeda Attijeha. Miesiąc później grupa terroru straciła czterech innych Palestyńczyków. W lipcu tego samego roku ISIS dokonało egzekucji palestyńskiego nastolatka, Mohammeda Elajana, po skazaniu go za pomoc rannym wojownikom należącym do grupy walczącej z ISIS.
Kilka dni temu terroryści ISIS w obozie aresztowali kobietę, która odmówiła poddania się rewizji osobistej na punkcie kontrolnym. Mieszkańcy obozu mówią, że obawiają się o życie tej kobiety, której nazwiska nie podano. Jej los prawdopodobnie nie będzie lepszy niż dziesiątków mieszkańców obozu, o których nic nie wiadomo od czasu, gdy zostali aresztowani przez ISIS.
Jak gdyby tego nie starczało, źródła z obozu informują, że terroryści ISIS konfiskują żywność ze sklepów i z domów.
Ponadto ISIS nadal nie pozwala chorym na opuszczenie obozu w celu leczenia, według Grupy Działania na rzecz Palestyńczyków w Syrii.
"Kryzys humanitarny w obozie Jarmuk osiągnął nowe szczyty – pisała safa.ps – Wynikiem braku żywności i lekarstw jest wybuch kilku chorób wśród mieszkańców obozu".
Los obozu Jarmuk jest mikrokosmosem tragedii, jaka spadła na Palestyńczyków w Syrii od początku wojny domowej w tym kraju.
Dane opublikowane przez Grupę Działania na rzecz Palestyńczyków w Syrii pokazują, że od 2011 r. zabito 3645 Palestyńczyków. Wśród ofiar są 463 kobiety. Kolejne 1656 Palestyńczyków przebywa w różnych więzieniach należących do syryjskiego rządu. Wśród nich jest 105 kobiet.
W obozie Jarmuk 204 Palestyńczyków zmarło w wyniku braku żywności i leków. Obóz Jarmuk jest bez bieżącej wody od ponad 1237 dni, Inny palestyński obóz, Dera'ah, jest bez dostaw wody od ponad 1398 dni.
W sumie od początku wojny domowej ponad 85 tysięcy Palestyńczyków uciekło z Syrii do Europy. Dodatkowych 30 tysięcy znalazło schronienie w Libanie, podczas gdy 17 tysięcy osiedliło się w Jordanii, 6 tysięcy w Egipcie i 8 tysięcy w Turcji.
Inny raport ujawnił, że 11 Palestyńczyków zginęło w Syrii w styczniu 2018 r. Dziesięciu zginęło podczas walk między wojującymi stronami, a jeden zmarł w wyniku tortur w więzieniu syryjskiego rządu.
Dlaczego musimy przypominać światu o losie Palestyńczyków w Syrii? Ponieważ społeczność międzynarodowa i grupy "pro-palestyńskie" na całym świecie nie wydają się dbać o potworności popełniane wobec Palestyńczyków w Syrii ani w żadnym innym kraju arabskim, bo nie są popełniane przez Izrael.
Niemniej nadal trudno zrozumieć obojętność kierownictwa Autonomii Palestyńskiej w Ramallah, których przedstawiciele mają ważniejsze sprawy na głowie.
Podczas gdy jego ludzie są zabijani, głodzeni, wysiedlani i odmawia im się opieki medycznej w Syrii, prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas, wydaje się bardziej przejęty niedawnym oznajmieniem prezydenta USA, Donalda Trumpa, o uznaniu Jerozolimy jako stolicy Izraela.
Wywoływanie kłótni z administracją USA stało się codziennym sportem narodowym dla Abbasa i jego najwyższych rangą oficjeli w Ramallah. Nie mija niemal ani jeden dzień bez oświadczenia Autonomii Palestyńskiej potępiającego z mocą politykę Trumpa i jego administracji wobec Palestyńczyków. Jeśli jednak chodzi o cierpienia Palestyńczyków w Syrii, Ramallah milczy.
Palestyńscy przywódcy, którzy regularnie odbywają spotkania w Ramallah, po prostu ignorują potworności, które dotykają ich ludzi w krajach arabskich, a szczególnie w Syrii. Zamiast tego przywódcy poświęcają większość czasu na wydawanie oświadczeń potępiających izraelskie osiedla i administrację Trumpa, jak gdyby nie zabijano Palestyńczyków tysiącami w kraju arabskim.
Tymczasem 82-letni Abbas pokazał wyraźnie, gdzie są jego priorytety. Zamiast szukać sposobów pomocy swoim ludziom w Syrii i Strefie Gazy, gdzie szpitale stoją przed zagrażającym życiu brakiem paliwa i lekarstw, Abbas właśnie wydał 50 milionów dolarów na zakup "prezydenckiego samolotu".
Pieniądze, które Abbas wydał na nowy samolot, mogły uratować życie tysiącom Palestyńczyków w Syrii i w Strefie Gazy.
Abbasa nie mogłoby to jednak mniej obchodzić. Jego zdaniem potrzeby jego ludności są odpowiedzialnością świata.
Chce, by wszyscy – poza nim samym – nadal przekazywali pomoc finansową dla Palestyńczyków. Dla niego wygłoszenie przemówienia przed Parlamentem UE lub Zgromadzeniem Ogólnym ONZ bez trudu zdobywa pierwszeństwo przed Palestyńczykami, którzy umierają z braku żywności i leków. Z takimi przywódcami Palestyńczycy nie potrzebują wrogów.