Na zdjęciu: Al-Karak, Jordania. (Zdjęcie: Berthold Werner/Wikimedia Commons) |
Ibrahim al-Karaki, burmistrz jordańskiego miasta Al-Karak, leżącego 140 kilometrów na południe od Ammanu z widokiem na Morze Martwe, jest atakowany za ugoszczenie izraelskich (żydowskich) turystów podczas żydowskiego święta Paschy. Jego krytycy oskarżyli go o promowanie normalizacji z "izraelskim wrogiem" i żądają jego rezygnacji.
Chociaż Jordania ma traktat pokojowy z Izraelem, wielu Jordańczyków nadal sprzeciwia się jakiejkolwiek normalizacji stosunków z Izraelem. To samo jest w Egipcie, drugim kraju arabskim, który zawarł pokój z Izraelem i gdzie obóz "antynormalizacji" jest jednym z najsilniejszych w świecie arabskim.
Al-Karaki podobno pomógł Izraelczykom przekroczyć dolinę, która jest zamknięta dla turystów. Jego inne "przestępstwa" obejmowały nakarmienie izraelskich turystów i wręczenie im pamiątkowych plakietek.
Z powodu tych "przestępstw" burmistrza spotyka fala potępień ze strony gniewnych Jordańczyków, którzy oskarżają go o normalizację z "syjonistycznym wrogiem".
"Czyny burmistrza wywołały gniew wielu mieszkańców, partii politycznych i aktywistów w prowincji – według relacji w jordańskiej gazecie "Al-Rai" – Uważają, że to, co zrobił burmistrz, jest krokiem ku normalizacji stosunków z syjonistycznym wrogiem. Powiedzieli także, że działania burmistrza są sprzeczne z naszymi wartościami i z moralnym, humanitarnym i religijnym dziedzictwem, i wezwali go, by przeprosił i złożył rezygnację ze stanowiska".
Przedstawiciele różnych frakcji politycznych i przywódcy społeczności w Al-Karak zwołali nadzwyczajne spotkanie, podczas którego potępili burmistrza za jego przyjazną postawę wobec izraelskich turystów. Pod koniec wiecu wydali oświadczenie, w którym powiedzieli, że burmistrz "nie jest dłużej reprezentantem synów Al-Karak, którzy odrzucają normalizację z tworem syjonistycznym". W oświadczeniu wezwali także członków rady miejskiej do natychmiastowej rezygnacji i cytowali werset Koranu, który mówi: "O wy, którzy wierzycie!
Nie bierzcie sobie za przyjaciół Mojego wroga i waszego wroga!" (60:1)
Wkrótce po wiecu członek rady miejskiej Al-Karak, Chaled Bkaeen ogłosił swoją rezygnację. Był pierwszym członkiem rady, który złożył rezygnację z powodu "przestępstw" burmistrza. Inni członkowie rady wydali w tym czasie oświadczenia ostro potępiające al-Karakiego za powitanie i pomoc udzieloną izraelskim turystom. Powiedzieli, że burmistrz działał samodzielnie i spotykając się z Izraelczykami nie reprezentował miasta.
Znękany burmistrz zaczął się bronić, twierdząc, że nie był świadomy narodowości turystów, kiedy im pomógł i przyjął w swoim mieście. Na wideo zamieszczonym na jego stronie Facebooka, al-Karaki przepraszał mieszkańców miasta i wszystkich Jordańczyków i zaprzeczył, że działał na rzecz normalizacji stosunków z Izraelem. "Jesteśmy przeciwko normalizacji z Izraelem - powiedział. – Myślałem, że to, co zrobiłem, było humanitarnym czynem. Jeśli uważacie, że popełniłem błąd i zraniłem wasze uczucia, przepraszam. Jako burmistrz Al-Karak zrobiłem to z humanitarnych pobudek". Następnie powiedział, że wierzy w "wyzwolenie Palestyny od Morza [Śródziemnego] do rzeki [Jordan]" – co znaczy, że popiera likwidację Izraela.
Mimo przeproszenia i wezwania do zniszczenia Izraela wielu Jordańczyków nadal wzywało do rezygnacji burmistrza. "Przeproszenie przez burmistrza i twierdzenie o niewiedzy nie zwalniają go z odpowiedzialności - komentowała Dima Tahboub, członkini jordańskiego parlamentu. – Jedyną właściwą rzeczą jest jego rezygnacja ze stanowiska, żeby ktoś inny mógł go zastąpić".
Dziennikarka Rania al-Sarayra, mieszkanka Al-Karak, także odrzuciła przeprosiny burmistrza i wezwała go do natychmiastowej rezygnacji. "Powinien zostać wyrzucony i pociągnięty do odpowiedzialności – powiedziała. – Jego przeproszenie niczego nie zmienia".
Ponadto, dziesiątki mieszkańców Al-Karak wyszło na ulice po modłach piątkowych, żeby zaprotestować wobec "przestępstw" swojego burmistrza. Podczas protestu gniewni mieszkańcy spalili flagę izraelską i podkreślili swój sprzeciw wobec jakiejkolwiek normalizacji stosunków z "wrogiem syjonistycznym".
Jordański pisarz i politolog, Anis Chasawneh, dołączył do zajadłej kampanii przeciwko burmistrzowi. Napisał: "Nie chcemy ich turystów i syjoniści muszą zrozumieć, że nie są mile widziani w Al-Karak i innej ziemi jordańskiej. Burmistrz musi przeprosić nie tylko mieszkańców jego miasta, którzy go wybrali i zrobili z niego ważną postać publiczną, ale także wszystkich Jordańczyków. Jest bolesne, a wręcz haniebne dla wybranego burmistrza goszczenie syjonistycznych turystów i honorowanie ich w imieniu starożytnego miasta".
Kampania przeciwko jordańskiemu burmistrzowi jest bezpośrednim wynikiem antyizraelskiego podżegania w Jordanii i w większości państw arabskich i islamskich. Podczas gdy niektórzy przywódcy tych krajów mogą wydawać się stosunkowo umiarkowani w swoich poglądach na Izrael, ich ludność nadal odrzuca wszelki rodzaj normalizacji stosunków z "syjonistycznym wrogiem". Jednym z powodów tej głębokiej nienawiści do Izraela jest trwające podżeganie antyizraelskie dokonywane przez samych przywódców.
Przez dziesięciolecia arabscy i muzułmańscy przywódcy codziennie radykalizowali swoją ludność przeciwko Izraelowi. Delegitymizowali Izrael w oczach swoich ludzi do punktu, w którym nie mogą już dłużej pokazać się z Izraelczykami ani podejmować prób zawarcia z nimi pokoju. Przywódca, który nieustannie głosi bojkot i sankcje przeciwko Izraelowi, będzie potępiony przez własną ludność, jeśli i kiedy zobaczą go rozmawiającego lub załatwiającego interesy z Izraelczykami.
Niestety, zamiast bronić swojego humanitarnego działania – udzielenia pomocy turystom odwiedzającym jego miasto – burmistrz Al-Karak wybrał ugłaskiwanie swoich krytyków przez głoszenie poparcia dla "wyzwolenia Palestyny od rzeki do morza". Nawet te ekstremistyczne słowa nie obłaskawiły jego krytyków, którzy nadal wzywają do jego ustąpienia i ukarania.
Incydent w Al-Karak przychodzi kilka tygodni przed ogłoszeniem przez prezydenta Trumpa planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu, znanego jako "umowa stulecia". Można się zastanawiać, jak jakikolwiek przywódca arabski może zaakceptować plan pokoju z Izraelem, skoro burmistrz miasta jest powszechnie potępiany i zawstydzany za przyłapanie w towarzystwie Izraelczyków. Dla osiągnięcia pokoju z Izraelem arabscy i muzułmańscy przywódcy muszą zacząć przygotowywać swoją ludność do pokoju, nie zaś podżegać ich przeciwko Izraelowi.