Wiele europejskich rządów udaje przyjaźń wobec Izraela, ale z upływem lat Unia Europejska stawała się coraz bardziej wroga wobec Izraela. Na zdjęciu: izraelski premier Benjamin Netanjahu i niemiecka kanclerz Angela Merkel na konferencji prasowej w Jerozolimie w Izraelu, 4 października 2018 roku. (Zdjęcie: Lior Mizrahi/Getty Images) |
Przez lata Unia Europejska stawała się coraz bardziej wroga wobec Izraela. Ta postawa potwierdziła się na początku listopada, kiedy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że produkty żywnościowe z tak zwanych osiedli we wschodniej Jerozolimie, na Zachodnim Brzegu i na Wzgórzach Golan muszą być oznakowane i nie mogą nosić etykietki "Made in Israel."
Jak słusznie argumentował specjalista badań strategicznych, Soeren Kern, na całym świecie istnieje wiele konfliktów terytorialnych, ale europejski sąd piętnuje tylko Izrael. Przykłady uprzedzeń UE przeciwko Izraelowi są liczne, szczególnie w porównaniu do Stanów Zjednoczonych.
UE wydaje się umyślnie nie przyznawać, że Izrael, suwerenne państwo, jest nieustannie zagrożone – także przez systematyczny ogień rakietowy z Gazy i Syrii – i choćby z tego powodu zasługuje na poparcie. Żaden kraj na świecie, szczególnie kraj wielkości mniej więcej wyspy Vancouver, nie jest poddawany militarnym atakom tak nieustannie jak Izrael. 12 i 13 listopada, w mniej niż 48 godzin, ponad 450 rakiet i pocisków moździeżowych wystrzelono ze Strefy Gazy na izraelskie miasta. Rakiety z Gazy spowodowały zniszczenia, raniły co najmniej 63 osoby i sięgnęły aż do obszaru Tel Awiwu.
Czterysta pięćdziesiąt rakiet w mniej niż 48 godzin nie jest małym incydentem lub drobnym atakiem; to jest wojskowy atak na pełną skalę. Każdy podobny atak na Francję lub Niemcy – jeśli uderzyłaby w nie choćby jedna rakieta – wywołałby wielki kryzys.
Oficjalna reakcja UE była, by powiedzieć najłagodniej, rozczarowująca:
"Dziś rano Izrael przeprowadził operację w Gazie, atakując starszego rangą przywódcę palestyńskiego Islamskiego Dżihadu. W odpowiedzi z Gazy wystrzelono rakiety na południowy i centralny Izrael. Strzelanie rakietami do cywilnej populacji jest całkowicie nie do przyjęcia i musi natychmiast zostać zatrzymane. Szybka i całkowita deeskalacja jest obecnie konieczna, dla ochrony życia i bezpieczeństwa palestyńskich i izraelskich cywilów. Jak UE konsekwentnie powtarza, tylko polityczne rozwiązanie może położyć kres tym trwającym cyklom przemocy".
To oświadczenie z wielu powodów bardzo wiele pokazuje. Nie wspomina się, że Izrael zlikwidował terrorystę należącego do ekstremistycznej grupy, który właśnie przygotowywał kolejny atak. Oświadczenie nie wspomina także liczby rakiet wystrzelonych na Izrael ani prawa Izraela do obrony. Nie ma ani słowa o konsekwencjach dla cywilnej ludności Izraela. Nie ma słowa o tym, kto wystrzelił rakiety i kto podsyca te rzekome "trwające cykle przemocy" i nie ma ani cienia empatii wobec bombardowanej ludności Izraela.
W odróżnieniu od tego rzecznik Departamentu Stanu USA, tweetował:
"Stany Zjednoczone stoją w solidarności z Izraelem, kiedy izraelskie rodziny i miasta chronią się przed rakietami wystrzeliwanymi przez sponsorowany przez Iran Palestyński Islamski Dżihad, Izrael ma pełne prawo bronić siebie i swoich obywateli".
Ambasador USA w Izraelu, David Friedman, tweetował:
"Palestyński Islamski Dzihad, islamistyczna organizacja wspierana przez Iran, znowu atakuje Izrael pociskami skierowanymi na cywilów. Stoimy razem z naszym przyjacielem i sojusznikiem, Izraelem, w tym krytycznym momencie i popieramy prawo Izraela do samoobrony i do położenia kresu tym barbarzyńskim atakom".
Ponadto Avi Berkowitz, asystent prezydenta i Specjalny Przedstawiciel na Międzynarodowe Negocjacje, tweetował:
"USA w pełni popierają naszego partnera i sojusznika, Izrael, w walce przeciwko terroryzmowi i terrorystycznej grupie, Palestyński Islamski Dżihad (PIJ)".
Różnica mówi sama za siebie. Stany Zjednoczone są przyjacielem Izraela. Unia Europejska nie jest.
Kiedy w 2003 roku ówczesny premier Izraela, Ariel Szaron, zaproponował wycofanie wszystkich Izraelczyków ze Strefy Gazy i pozostawienie tej enklawy Palestyńczykom, by rządzili nią sami, widocznie sądził, że danie Palestyńczykom niepodległości będzie pozytywnym posunięciem dla bezpieczeństwa jego kraju. Zamiast tego, jak to zapisano wyraźnie w "planie etapów" Organizacji Wyzwolenia Palestyny w 1974 roku – użycia każdego terytorium, jakie dostanie, jako bazy do walki o więcej – państwo żydowskie jest pod ciągłymi atakami rakietowymi z Gazy i nie ma innego wyboru poza militarnymi próbami powstrzymania ich. Palestyńczycy w Gazie nie są już dłużej "okupowani"; obecnie walczą pod rządami totalitarnego, terrorystycznego reżimu Hamasu, którego priorytetem jest nie dobro własnej ludności, ale zniszczenie państwa Izrael.
6 grudnia 2017 roku prezydent Donald J. Trump poinformował o uznaniu przez Stany Zjednoczone Jerozolimy jako stolicy Izraela i o przeniesieniu ambasady USA. Europejskie rządy i Unia Europejska ostro skrytykowały decyzję USA i zgodnie z tym oznajmieniem zarówno śmiechu wartym, jak pełnym hipokryzji, nadal odmawiają uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. Niemniej, kiedy europejskie głowy państw, ministrowie i ambasadorzy spotykają się z przedstawicielami Izraela, muszą jechać do Jerozolimy.
Dwa lata temu podczas oficjalnego spotkania siedziałem w Knesecie w Jerozolimie obok europejskich ambasadorów, którzy – według ich rządów – nie powinni być tam, ale w Tel Awiwie. Czy europejskim rządom się to podoba, czy nie, Jerozolima jest stolicą Izraela. Dlaczego każde państwo na świecie ma swobodę wybrania własnej stolicy – z wyjątkiem Izraela? Jak zareagowałby europejski kraj, gdyby społeczność międzynarodowa powiedziała, że Paryż nie jest stolicą Francji lub Bruksela nie jest stolicą Belgii?
Przez zaprzeczanie rzeczywistości UE nie tylko nie doprowadziła do żadnego "pokoju" w konflikcie między Izraelem a Palestyńczykami, w dalszym ciągu niszczy życie żyjącym tam Palestyńczykom. Jeśli wymówką UE jest to, że popiera Palestyńczyków, to dlaczego zachowuje całkowite milczenie o złym traktowaniu Palestyńczyków Syrii, Libanie i Jordanii? Krokodyle łzy UE nad Palestyńczykami wydają się pojawiać tylko wtedy, kiedy mogą być użyte jako broń przeciwko Izraelowi.
Prezydent Trump starannie pozostawił otwartą kwestię przyszłych granic Jerozolimy, mówiąc:
"Nie zajmujemy stanowiska wobec jakichkolwiek kwestii końcowego statusu, włącznie z konkretnymi granicami izraelskiej suwerenności w Jerozolimie lub rozwiązania kwestii spornych granic. Te kwestie należą do stron, których to dotyczy".
To jest rozsądne stanowisko. Czy europejskie rządy podważają nawet fakt, że zachodnia Jerozolima należy do Izraela? Dlaczego UE miałaby czekać z uznaniem Jerozolimy za stolicę Izraela na "końcowe porozumienie" – które może nigdy się nie zdarzyć?
Pod koniec sierpnia 2018 roku prezydent Trump zdecydował zatrzymać wypłacanie funduszy dla Agendy Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim, znanej jako UNRWA. Unia Europejska natychmiast rzuciła się, żeby uzupełnić ten brak. UE nazwała decyzję USA "godną ubolewania" i podniosła swoje wsparcie. W 2018 roku 50% wszystkich zobowiązań wpłat dla UNRWA – 1,27 miliarda dolarów – pochodziło z wpłat państw członkowskich UE, w sumie 643 miliony dolarów.
Oficjalnie UNRWA jest humanitarną organizacją, która utrzymuje, że dostarcza edukacji, opieki zdrowotnej i usług społecznych potrzebującym Palestyńczykom na Zachodnim Brzegu, w Gazie, Jordanii, Syrii i Libanie. UNRWA jednak jest systematycznie oskarżana o to, że nie trzyma się ściśle humanitarnej roli, ale zamiast tego jest w kooperacji, jeśli nie wspólnictwie, z Hamasem. UNRWA daje także Palestyńczykom fałszywą nadzieję, że któregoś dnia wrócą do rodzinnych domów w Izraelu, które opuścili w 1948 roku, zanim większość "uchodźców" w ogóle była na świecie. Tylko kilka tysięcy spośród pierwotnych uciekinierów nadal żyje. Większość mieszkańców palestyńskich terytoriów jest potomkami w trzecim lub czwartym pokoleniu ludzi, którzy uciekli przed tamtą wojną.
UE jednak w oficjalnych oświadczeniach utrzymuje fikcję, że Palestyńczycy w Gazie i gdzie indziej są "uchodźcami":
"Od ponad czterdziestu lat Unia Europejska jest kluczowym, strategicznym partnerem Agencji, wspierając UNRWA w jej staraniach pomocy palestyńskim uchodźcom w osiągnięciu ich pełnego potencjału w ludzkim rozwoju mimo trudnych warunków (...) Budując na dziesięcioleciach oddania i partnerstwa UE utrzymała szczodry poziom wsparcia dla palestyńskich uchodźców." [Podkreślenie dodane]
UNRWA jest politycznie zorientowaną organizacją, która przyczynia się do utrwalenia problemu palestyńskich uchodźców i do narracji o tak zwanym "prawie powrotu", którego celem jest w rzeczywistości zniszczenie Izraela. UNRWA powinna zostać zamknięta, a jej praca wykonywana przez inne agencje ONZ, takie jak UNDP i UNICEF.
Unia Europejska wydaje się dumna z tego, że jest "największym dostawcą zewnętrznej pomocy dla Palestyńczyków". Od lutego 2008 roku dostarczyła ponad 2,5 miliardów euro (2,8 miliardów dolarów). UE dostarcza podstawowego finansowego wsparcia Autonomii Palestyńskie (AP), mimo że część budżetu AP jest przeznaczona dla terrorystów i rodziny terrorystów, dając w ten sposób zachętę do terroryzmu.
Unia Europejska jest także głównym ofiarodawcą pomagającym AP w płaceniu pensji pracownikom budżetówki, czego AP nie mogłaby zrobić bez tych datków, to zaś czyni AP nie tylko największym na świecie "państwem pomocy społecznej", ale także zniechęca AP do prób osiągnięcia większej samowystarczalności. Z funduszy z UE Autonomia Palestyńska płaci rodzinom terrorystów uwięzionych w Izraelu, którzy zostali zabici, w tym także zamachowców-samobójców. Kiedy AP musiała dokonać cięć budżetowych, podkreśliła, że redukcje nie będą stosowały się do pensji "wypłacanych emerytom i rodzinom męczenników, rannym lub więźniom" Wielu Palestyńczyków uważa tych więźniów i zabitych podczas dokonywania zamachów terrorystycznych za bohaterów w walce z Izraelem i czci ich jako męczenników. Według izraelskiej prasy wypłaty AP dla terrorystów sięgają rocznie około 138 milionów dolarów.
Innymi słowy, UE, która oficjalnie jest oddana walce z terroryzmem, wspiera Autonomię Palestyńską, która wspiera terrorystów i ich rodziny. Spróbujcie nadać temu sens.
19 listopada holenderski parlament przyjął uchwałę sprzeciwiająca się finansowaniu Autonomii Palestyńskiej, jak długo część jej budżetu jest przeznaczona dla palestyńskich terrorystów w izraelskich więzieniach. Robiąc to, nie tylko uratował nieco honoru Europy, ale dał przykład innym europejskim krajom.
Wiele europejskich rządów udaje, że są przyjaciółmi Izraela. Powinni przestać akceptować politykę UE opartą na konsensusie 28 krajów i okazać więcej poparcia dla Izraela, kraju otoczonego wieloma wrogami i będącego jedyną demokracją w tym regionie. Ich poparcie zaczyna się od uznania Jerozolimy jako stolicy Izraela.
Alain Destexhe: Belgijski senator, były sekretarz generalny organizacji "Lekarze bez granic", były przewodniczący organizacji International Crisis Group, publicysta i analityk spraw międzynarodowych.