Od kiedy Chiny przyjęły Prawo o Bezpieczeństwie Narodowym w czerwcu 2020 roku, rząd Hong Kongu i Chiny starały się stłumić całą opozycję wobec Pekinu i Komunistycznej Partii Chin oraz wymazać podstawowe wartości Hong Kongu. Zdjęcie: Aresztowania działacze demokratyczni przywiezieni więziennym transportem 2 marca 2021 r. w Hong Kongu. (Zdjęcie: Anthony Kwan/Getty Images) |
Od kiedy Chiny przyjęły Prawo o Bezpieczeństwie Narodowym w czerwcu 2020 roku, rząd Hong Kongu i Chiny starały się stłumić całą opozycję wobec Pekinu i Komunistycznej Partii Chin oraz wymazać podstawowe wartości Hong Kongu. Obejmują one wolność słowa, gospodarkę wolnego rynku, wolność zgromadzeń i swobodę wyznania. Te prawa są gwarantowane we Wspólnej Deklaracji Chińsko-Brytyjskiej z 1984 r., traktacie zarejestrowanym w ONZ. Chiny wyraziły pogardę dla tego traktatu już w 2017 roku. Powiedziały, że był to jedynie "historyczny dokument" bez żadnego znaczenia.
Pekin ogłosił swoje prawo o bezpieczeństwie narodowym, które zawiera cztery kategorie przestępstw – secesja, działalność wywrotowa, działalność terrorystyczna i zmowa z obcym krajem lub zewnętrznymi elementami zagrażająca bezpieczeństwu narodowemu – jako "miecz" odstraszający ludzi, którzy narażają narodowe bezpieczeństwo, oraz "strażnik", chroniący mieszkańców Hong Kongu.
Prawo o bezpieczeństwie narodowym nie tylko obłożone jest karami (do kary dożywocia włącznie), ale daje także Chinom możliwość prowadzenia procesu w Chinach kontynentalnych za naruszenie prawa, jakie miało miejsce w Hong Kongu. Obecnie robi to właśnie z 12 działaczami z Hong Kongu, którzy próbowali uciec na Tajwan łodzią w sierpniu i zostali aresztowani na morzu, pozornie za nielegalne przekroczenie granicy. Co jest zupełnie nadzwyczajne, prawo o bezpieczeństwie narodowym stosuje się do domniemanych naruszeń popełnionych przez każdego, gdziekolwiek na świecie.
Nowe prawo dotyka wszystkich aspektów społeczeństwa Hong Kongu. Mieszkańcy Hong Kongu muszą teraz być chińskimi "patriotami" lojalnymi wobec partii komunistycznej. Jak przystoi prawdziwemu państwu policyjnemu, Hong Kong ma teraz gorącą linię dla ludzi, którzy mogą donosić o łamaniu prawa bezpieczeństwa narodowego. W ciągu kilku godzin ta gorąca linia podobno otrzymała tysiące zgłoszeń. Według Mayi Wang, chińskiej pracownicy Human Rights Watch:
"Przez zachęcanie ludzi do donoszenia na swoich przyjaciół i sąsiadów chiński rząd kopiuje w Hong Kongu jedno ze swoich najbardziej skutecznych narzędzi kontroli społecznej: kulturę donosicielstwa...
To jest jedno z najbardziej mrożących krew w żyłach posunięć w Hong Kongu, gdzie władze wyciągają nowe narzędzia, by karać i poskromić prodemokratyczny ruch w mieście".
W listopadzie stała komisja Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych uchwaliła prawo, które pozwala rządowi Hong Kongu usuwać polityków z wyboru uznanych za niewystarczająco patriotycznych. W Radzie Legislacyjnej Hong Kongu nie pozostał żaden prodemokratyczny ustawodawca. Ostatni zrezygnował w listopadzie dając wyraz solidarności ze swoimi usuniętymi kolegami. To nie wystarczyło władzom i 6 stycznia aresztowano ponad 50 byłych, prodemokratycznych polityków i działaczy za naruszenie prawa o bezpieczeństwie narodowym. Władze przeprowadziły nieformalne wybory wstępne w lipcu 2020 roku, by wybrać kandydatów do rady legislacyjnej, które miały odbyć się we wrześniu 2020 roku, ale które rząd odłożył. "Dzisiejsza operacja celuje w aktywne elementy, które są podejrzane o udział w przestępstwie obalenia lub poważnego zakłócania wykonywania przez rząd Hong Kongu jego prawnych obowiązków" – oznajmił wówczas sekretarz Hong Kongu ds. bezpieczeństwa, John Lee. Przygotowanie do uczestnictwa w wyborach jest obecnie działalnością wywrotową w Hong Kongu.
Radni dzielnicowi w Hong Kongu – przedstawiciele 18 dzielnic miasta – wkrótce będą zobowiązani do złożenia przysięgi lojalności zgodnie z Artykułem 6 prawa o bezpieczeństwie narodowym. 479 miejsc w Radzie Dzielnic zajmują obecnie głównie przedstawiciele obozu prodemokratycznego.
"Dla zapewnienia stabilnej i trwałej realizacji idei 'jeden kraj, dwa systemy' Hong Kongiem muszą zawsze rządzić patrioci" - powiedział chiński prezydent Xi Jinping podczas niedawnej konferencji wideo z szefową administracji, Carrie Lam. "To jest fundamentalna zasada, która dotyczy suwerenności, bezpieczeństwa i rozwoju Chin, jak również długoterminowego dobrobytu i stabilności Hong Kongu". Lam podobno powiedziała, że administratorzy Hong Kongu "będą nadal wykonywać swoje obowiązki pilnowania bezpieczeństwa narodowego bez obaw".
Pekin nie zatrzymuje się na ustawodawcach lub radnych dzielnicowych. Hong Kong musi zostać przekształcony na obraz Chin kontynentalnych, zapewniając przyszłą wierność Komunistycznej Partii Chin i dlatego dzieci od szóstego roku życia muszą uczyć się o prawie o bezpieczeństwie narodowym w ramach programu szkolnego, według nowych wytycznych wydanych przez rząd Hong Kongu 4 lutego. Czytamy w tych wytycznych, że:
"Szkoły będą wtedy mogły podnieść świadomość uczniów o bezpieczeństwie narodowym zgodnie z ich zdolnościami poznawczymi, żeby uczniowie wyrośli na dobrych obywateli, którzy mają poczucie narodowej tożsamości, szacunek dla prawa i przestrzegania prawa...
Podstawy edukacji o bezpieczeństwie narodowym mają rozwinąć w uczniach poczucie przynależności do kraju, ciepłe uczucia dla narodu , poczucie narodowej tożsamości, jak również świadomość i poczucie odpowiedzialności za pilnowanie bezpieczeństwa narodowego...."
Według "Guardiana":
"Rząd ostrzegł nauczycieli, że 'nie ma miejsca na dyskusje lub kompromis', jeśli chodzi o narodowe bezpieczeństwo i że powinni 'kultywować u uczniów' poczucie odpowiedzialności za pilnowanie go".
Nauczyciele i dyrektorzy szkół mają także obowiązek usunięcia z bibliotek książek, które są uważane za naruszające prawo o bezpieczeństwie narodowym.
Nowym wskazówkom towarzyszy obrazkowe wideo dla dzieci, które podkreśla, że prawo o bezpieczeństwie narodowym jest "dla naszego dobra" i że Hong Kong "jest nieodłączną częścią naszej ojczyzny".
Cenzura jest już powszechna. Rozprawa ma najwyraźniej nasilić zastraszanie, by odwieść od myśli o wszelkich protestach i zachęcić do autocenzury. W lipcu, natychmiast po uchwaleniu prawa o bezpieczeństwie narodowym, książki autorów prodemokratycznych zostały usunięte z publicznych bibliotek w Hong Kongu na "przegląd", żeby zobaczyć, czy naruszają nowe prawo.
Wielu mieszkańców Hong Kongu mówi teraz o swoim mieście jako o "mieście strachu". "Hong Kong nadal wygląda zamożnie i efektownie, ale w głębi gnije" - powiedziała Claudia Mo, jedna z prodemokratycznych ustawodawczyń, która była aresztowana podczas rozprawy z demokracją 6 stycznia.
Szefowa administracji, Carrie Lam, ogłosiła jeszcze więcej inicjatyw, których celem jest zdławienie opozycji. Jedną z tych inicjatyw będzie prawo do dalszego dławienia wolności słowa przez rozprawę z szerzeniem "fake news" i "mowy nienawiści". Ponadto, istnieją plany zmuszenia kupujących opłacone karty SIM do podawania rzeczywistych nazwisk i okazania dowodów tożsamości, a za fałszywą informację grozi 10 do 14 lat więzienia. Policja otrzyma uprawnienia żądania osobowych danych od dostarczyciela usług z lub bez nakazu sądowego. Uniemożliwi to działaczom planowanie jakiejkolwiek antyrządowej działalności bez wiedzy władz.
Tysiące mieszkańców Hong Kongu już opuściło miasto, w tym działacze prodemokratyczni. Ponadto w ciągu następnych dwóch lat ponad 600 tysięcy mieszkańców Hong Kongu może przenieść się do Wielkiej Brytanii. "Dziewięćdziesiąt sześć procent uważa, że Hong Kong nie jest już bezpiecznym i wolnym domem, w jakim kiedyś żyli, po tym, jak uchwalono prawo o bezpieczeństwie narodowym" – pokazał sondaż przeprowadzony przez organizację byłych mieszkańców Hong Kongu w Wielkiej Brytanii. Wielka Brytania powiedziała, że przyjmie do pięciu milionów mieszkańców Hong Kongu.
Wkrótce jednak nawet możliwość ucieczki z kraju może zostać ograniczona. Nowa propozycja rządowa ma na celu danie "nieograniczonej władzy" urzędowi imigracyjnemu Hong Kongu, by zatrzymywać ludzi, niezależnie czy są stałymi mieszkańcami Hong Kongu, czy nie, i nie pozwalać im na opuszczenie miasta. Wywołało to krytykę Izby Adwokackiej Hong Kongu (HKBA):
"Jest szczególnie niepokojące, że podstawy na których może być wykonywana tak dalece ingerująca władza, nie są przedstawione w proponowanej ustawie i nie ma wyjaśnienia, dlaczego taka władza jest niezbędna, ani nawet, jak zamierza się jej używać.
Jeśli nowa możliwość przeszkodzenia mieszkańcom Hong Kongu i innym opuszczenia regionu ma zostać nadana... Powinna to być sprawą dla sądów, a nie dla urzędników, by sądy decydowały, kiedy narzucenie zakazu podróży jest niezbędne i proporcjonalne".
Komunistyczna Partia Chin jest zdecydowana zmiażdżyć Hong Kong i jak dotąd była w stanie robić to praktycznie bez żadnych kosztów dla Chin na arenie międzynarodowej. 30 grudnia Unia Europejska podpisała Wszechstronne Porozumienie o Inwestycjach z Chinami. UE całkowicie zignorowała problem praw człowieka, o które rzekomo bardzo dba. Kilka zachodnich rządów potępiło słownie działania Chin, ale jak dotąd tylko USA narzuciły sankcje na funkcjonariuszy odpowiedzialnych za rozprawę z demokracją w Hong Kongu. Ważne jest by nie zniesiono tych sankcji.