Teoretycznie Turcja jest sojusznikiem NATO. Teoretycznie Turcja prowadzi również negocjacje z Unią Europejską o pełne członkostwo w UE. W rzeczywistości oba te twierdzenia są iluzjami. Poczucie oddalania się między Turcją a Zachodem jest wzajemne i narasta. Jest to nieunikniony rezultat islamizacji Turcji w ciągu ostatnich dwóch dekad. Na zdjęciu: Turecki minister spraw zagranicznych, Mevlut Cavusoglu (pośrodku), ówczesna szefowa polityki zagranicznej UE, Federica Mogherini (po prawej) i ówczesny komisarz UE ds. Sąsiedztwa i Rozszerzenia, Johannes Hahn na 54. spotkaniu Rady UE-Turcja w Brukseli 15 marca 2019 r. (Zdjęcie: Emmanuel Dunand/AFP via Getty Images) |
Teoretycznie Turcja jest sojusznikiem NATO. Teoretycznie Turcja prowadzi również negocjacje z Unią Europejską o pełne członkostwo w UE. W rzeczywistości oba te twierdzenia są iluzjami.
We wrześniu 2010 roku tureckie i chińskie siły lotnicze przeprowadziły wspólne ćwiczenia w tureckiej przestrzeni powietrznej. W 2011 roku rząd turecki ogłosił plany budowy rakiety balistycznej o zasięgu 2500 km. W 2012 roku Turcja dołączyła do Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) jako partner dialogu. (Innymi partnerami dialogu były Białoruś i Sri Lanka; obserwatorami byli Afganistan, Indie, Pakistan, Iran i Mongolia). Od tego czasu prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan wielokrotnie powtarzał, że Ankara zrezygnuje z dążenia do członkostwa w UE, jeśli zostanie mu zaoferowana pełne członkostwo w SCO.
We wrześniu 2013 roku Turcja ogłosiła, że wybrała chińską firmę do budowy swojego pierwszego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej dalekiego zasięgu. Po zerwaniu tego kontraktu Ankara zdecydowała się na zakup rosyjskiego systemu S-400, co spowodowało zawieszenie Turcji w międzynarodowym konsorcjum pod przewodnictwem USA, budującym myśliwiec piątej generacji F-35. Kontrowersje wokół S-400 spowodowały również sankcje USA CAATSA (Countering America's Adversaries Through Sanctions Act) przeciwko Turcji.
Dystans Turcji do Zachodu stale rośnie. Nowe badania przeprowadzone przez turecki ośrodek badania opinii publicznej Areda Survey wykazały, że:
- 54,6% Turków uważa Stany Zjednoczone za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa ich kraju, podczas gdy 51% uważa, że największym zagrożeniem jest Izrael; 31,1% uważa, że to Zjednoczone Emiraty Arabskie; a 30,7% uważa, że to Arabia Saudyjska.
- 35,5% Turków uważa Stany Zjednoczone za niewiarygodnego partnera; 32,8% uważa, że jest to państwo kolonialne.
- 72,2% sprzeciwia się jakiejkolwiek współpracy z USA
- Na pytanie, z którym z dwóch krajów Turcja powinna rozwijać swoje relacje, 78,9% wskazało Rosję, a tylko 21,1%, broniło współpracy z Ameryką.
- 58,2% Turków uważa, że Rosja jest ich strategicznym sojusznikiem.
- 69,3% uważa, że zakup rosyjskiego systemu S-400 był słuszną decyzją.
Oddalanie się Turcji od Zachodu i instytucji zachodnich nie jest jednostronne. Nowe badania w Europie pokazują, jak Europejczycy, niegdyś entuzjastycznie nastawieni do członkostwa Turcji w UE, teraz czują, że Turcja nie pasuje do ich kultury politycznej.
W kwietniu 2021 Europejska Rada Stosunków Zagranicznych przebadała ponad 17 000 osób w 12 krajach europejskich. Ankieta wykazała, że:
"Turcja jest jedynym krajem, który więcej Europejczyków postrzega jako przeciwnika niż jako partnera. Biorąc pod uwagę, że Turcja jest członkiem NATO (w przeciwieństwie do Chin, Rosji, Indii i Japonii, które Europejczycy uważają za mniej groźne), to odkrycie jest dość niepokojące. Tylko 25% Europejczyków postrzega Turcję jako niezbędnego partnera, a tylko 4% za sojusznika o wspólnych wartościach i interesach. W Niemczech 41% respondentów uważa Turcję za przeciwnika.
"Nasze badanie pokazuje, że Europejczycy generalnie chcą współpracy, a nie konfrontacyjnej polityki zagranicznej. Idea "strategicznych partnerstw" jest głęboko zakorzeniona w DNA Europejczyków. Jednocześnie Europejczycy rozumieją, że istnieją pewne aspekty ich relacji z Rosją, Chinami i Turcją, które czynią te kraje rywalami, a nawet przeciwnikami".
Turcja nie jest lepiej postrzegana po drugiej stronie Atlantyku. Użycie przez prezydenta Joe Bidena słowa "ludobójstwo" 24 kwietnia być może nie zmieniło wiele w i tak mocno skomplikowanych stosunkach amerykańsko-tureckich, wzmacnia jednak polityczną izolację Turcji, osłabia jej argumenty zaprzeczające ludobójstwu Ormian w latach 1915 - 1924 i zwiększa destabilizację stosunków z USA. "Naród amerykański honoruje wszystkich Ormian, którzy zginęli w ludobójstwie, które rozpoczęło się 106 lat temu" – powiedział prezydent Biden podczas Ormiańskiego Dnia Pamięci. Te słowa oznaczają, że Biden został pierwszym prezydentem USA, który uznał ludobójstwo Ormian.
Niedawno ambasador John Bolton, były doradca prezydenta Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, powiedział, że dołączył do rady doradczej Tureckiego Projektu Demokracji, nowo powstałej instytucji, aby "rzucić światło na coraz bardziej mroczną sytuację" w Turcji.
Turecki Projekt Demokracji jest organizacją "non-profit, bezpartyjną, i międzynarodową, stworzoną w odpowiedzi na niedawny odwrót Turcji od demokracji w kierunku autorytaryzmu" – czytamy na jego stronie internetowej.
"Czas wszcząć alarm w sprawie Turcji" – napisał Bolton w swoim ogłoszeniu na Twitterze. Następnie opisał Ankarę jako niegdyś niezawodnego sojusznika NATO, który zbliżył się obecnie do Rosji.
1 lipca USA dodały Turcję do listy krajów, które w ubiegłym roku były zamieszane w wykorzystywanie dzieci-żołnierzy, tym samym po raz pierwszy umieszczając sojusznika z NATO na takiej liście. Jest to ruch, który prawdopodobnie jeszcze bardziej skomplikuje i tak już napięte więzi między Ankarą a Waszyngtonem. Departament Stanu USA potwierdza w swoim raporcie z 2021 r. o handlu ludźmi, że Turcja zapewnia "wyraźne wsparcie" dywizji sułtana Murada w Syrii, frakcji syryjskiej opozycji, którą Ankara od dawna wspiera, i która, jak powiedział Waszyngton, rekrutowała i wykorzystywała dzieci-żołnierzy .
Oddalanie się między Turcją a Zachodem jest wzajemne i coraz szybsze. Jest to nieunikniony rezultat odgórnej islamizacji Turcji w ciągu ostatnich dwóch dekad.
Burak Bekdil: Wieloletni publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News", w 2017 zwolniony za publikowanie artykułów na Zachodzie, wyemigrował z Turcji w obawie przed aresztowaniem