Dziś (tekst pierwotnie opublikowany 28 maja 2023r.) tureccy wyborcy idą do urn, by wybrać swojego prezydenta, podczas gdy specjalna grupa operacyjna pracuje nad ceremoniami z okazji setnej rocznicy powstania Republiki Turcji 29 października 1923 r.
Ale co człowiek, który założył republikę, pomyślałby o dzisiejszej Turcji?
Człowiekiem, o którym mowa, jest Mustafa Kemal Pasza, alias Atatürk ("Ojciec Turków"), charyzmatyczny dowódca wojskowy, który przekształcił okrojone pozostałości Imperium Osmańskiego w aspirujące do nowoczesności państwo narodowe.
Na pierwszy rzut oka Atatürk byłby dumny z tego, co zrobił. Republika, którą założył, jest najstarszą republiką w świecie muzułmańskim i jedną z niewielu, które zostały założone przez władców spoza Zachodu w latach dwudziestych XX wieku i nadal istnieją. Co ważniejsze, Atatürk pozostaje jedyną kultową postacią swoich czasów, która nadal jest szanowana, jeśli już nie czczona, przez wszystkich jego rodaków z całego spektrum politycznego.
A jednak ten ojciec republiki zobaczyłby, że na wiele sposobów jego wnuki zboczyły z drogi, jaką dla nich wytyczył.
Atatürk stworzył republikę wokół armii, która odradzając się z popiołów I wojny światowej, przyjęła rolę gwaranta nowego państwa i ostatecznego arbitra polityki.
Atatürka mogą też dziwić radykalne zmiany ideologiczne, jakich doświadczyła jego armia i republika w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Atatürkizm, by ukuć przydomek, próbował na stworzyć nową tożsamość Turcji jako nowoczesnego państwa, mającego hetyckie i celtyckie korzenie, dystansującego się od "dekadenckiego Orientu" i mającego nadzieję na odzyskanie należnego mu miejsca w rodzinie narodów europejskich.
Atatürk próbował ukształtować tę nową tożsamość, zastępując alfabet arabski zmodyfikowaną wersją alfabetu łacińskiego i usuwając zapożyczone z języka tureckiego arabskie i perskie słowa na rzecz słów zaczerpniętych z języków europejskich, zwłaszcza francuskiego.
Co ważniejsze, Atatürk wprowadził koncepcję sekularyzmu, używając francuskiego terminu laïcité, aby zakończyć wielowiekową mieszankę religii i polityki pod rządami kalifów osmańskich.
Jego "jeden naród pod jedną flagą" stopił różnorodne tożsamości, od ormiańskich i greckich po arabskie i kurdyjskie, w uniwersalną koncepcję tureckości, jednocześnie odrzucając szowinistyczne aberracje, takie jak pan-turkizm i pan-turanizm. [Uwaga tłumaczki: wydaje się, że autor niesłusznie całkowicie pominął rolę Atatürka w ludobójstwie Ormian i Greków. – M.K.]
Dziś jednak Atatürka mogą dziwić radykalne zmiany ideologiczne, jakich doświadczyła jego armia i republika w ciągu ostatniego ćwierćwiecza.
Dzięki serii brutalnych reform prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, armia jest teraz "wielkim niemym" obserwatorem tureckiej polityki.
Reformy Erdoğana podważyły również nową tożsamość, którą próbował stworzyć Atatürk. Erdoğan próbował ponownie wstrzyknąć w turecką tożsamość dużą dawkę islamizmu w stylu Bractwa Muzułmańskiego. Jednocześnie zachęcał do wyrażania subtożsamości, z których część uzasadniała jego propagowanie islamu tureckiego jako wielkiego namiotu, w którym wszyscy obywatele Turcji mogliby zgromadzić się pod jedną flagą.
W ten sposób Kurdowie, stanowiący około 15 procent populacji, byli w stanie odrzucić narzuconą im przez Atatürka tożsamość "Turków górskich" i we własnym imieniu domagać się większej roli w tureckiej polityce i kulturze.
Laïcité Atatürka również zostało wywrócone do góry nogami. W 1923 roku to państwo kontrolowało meczet za pośrednictwem Ministerstwa Religii. Dziś czasami linia demarkacyjna między państwem a meczetem jest zbyt blada, by wszyscy ją widzieli.
Jeśli chodzi o europejskie aspiracje, Turcja jest teraz bardziej niż kiedykolwiek oddalona od zapewnienia sobie miejsca w europejskiej rodzinie narodów. Nawet pod rządami Osmanów Turcja postrzegała siebie jako mocarstwo europejskie, choć samotne jako "chory człowiek Europy".
Atatürk może być również przerażony powrotem elementów pan-tureckich i pan-turańskich z szowinistycznym dyskursem, który uważał za odrażający.
Wreszcie, Atatürk z pewnością byłby niezadowolony z rozmiarów korupcji, która przeżarła duże segmenty tureckiego życia publicznego. Mógłby odkryć, że autorytarny styl, który wprowadził, pozostaje nienaruszony, ale jest używany w interesie coraz bardziej zawężających się elit władzy.
Naśladując brytyjski system dwupartyjny, Atatürk stworzył dwie partie: Ludową Partię Republikańską (CHP), aby oferować niejasno socjaldemokratyczną opcję, oraz Partię Sprawiedliwości (Adalet) jako konserwatywny głos z lekkim islamistycznym akcentem. Partie te przekształciły się w szerokie koalicje różnych grup interesu, szukających miejsca przy biesiadnym stole.
Czy Atatürk byłby zaskoczony, gdyby Erdoğan wygrał dzisiejsze wybory? Nie sądzę. Erdoğan ma solidne poparcie w postaci około 30 procent elektoratu i był w stanie dokooptować lub przekupić kilka mniejszych okręgów wyborczych, by głosowały na niego. Od rzekomej próby zamachu stanu w 2016 r. zabiega o dominację w tureckiej polityce poprzez usuwanie jak największej liczby potencjalnych baz opozycyjnych.
Erdoğan przeprowadził czystkę w najwyższym dowództwie armii i zlikwidował sieć islamistycznych klubów i firm związanych z wygnanym islamskim kaznodzieją Fethullahem Gülenem. Wysłał 77 tysięcy prawdziwych lub wyimaginowanych przeciwników do więzienia na różne okresy czasu. Zorganizował procesy 13 500 wybitnych osobistości ze wszystkich środowisk, wyrzucił 2745 sędziów i prokuratorów, nakazał przejście na wcześniejsze emerytury 36 tysiącom nauczycieli i 1755 profesorom uniwersyteckich, dziekanom i rektorom. W sumie Erdoğan zwolnił 100 tys. urzędników, w tym 9 tys. z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które organizuje wybory.
Co ważniejsze, Erdoğan wzmocnił kontrolę swojej partii nad mediami, zamykając 45 dzienników, 25 tygodników, 23 stacje radiowe, 16 kanałów telewizyjnych i 29 wydawnictw książkowych. Jego represje doprowadziły również do anulowania 50 tysięcy paszportów, uniemożliwiając ich posiadaczom opuszczenie kraju.
Atatürk służył przez 15 lat jako prezydent stworzonej przez siebie republiki, podczas których Turcja była jednym z nielicznych krajów, które uniknęły tsunami inflacji, które nawiedziło Europę i doprowadziło do wyłonienia się Mussoliniego jako władcy Włoch, upadku Republiki Weimarskiej w Niemczech i nadejścia Hitlera.
Dziś Atatürk obserwowałby wyniki wyborów, gdy Turcy stoją w obliczu krachu gospodarczego, a inflacja ustanowiła rekordy niespotykane w ich historii.
"Ojciec" nie byłby zadowolony. Jednak jego jedyną pociechą byłoby to, że 100 lat później większość Turków nadal postrzega go jako jednoczącą postać w czasie, gdy elity przywódcze wszystkich ideologicznych barw próbują ich podzielić.