"Zaytung", popularny magazyn satyryczny online (rodzaj tureckiego "The Onion") opublikował wiadomość:
"Urzędnicy rządowi we wschodnim mieście rozważają możliwość zrzutów powietrznych żywności, napojów i papierosów na ruchliwe ulice w nadziei, że może to złamać opór wobec głodu, pragnienia i potrzeby nikotyny u niektórych poszczących. Miasto jest w szoku, jako że po całym tygodniu świętego miesiąca ramadanu nikt nie został publicznie pobity za jedzenie, picie lub palenie".
Szyderstwo "Zaytung" nie jest bezpodstawne. "Gdyby ktoś spróbował jeść w restauracji [w pewnych regionach Turcji] podczas ramadanu, mógłby zostać obrażony lub wręcz doznać szkód fizycznych. Na południowym wschodzie co roku są wypadki pobicia lub nawet zamordowania studentów za nieprzestrzeganie postu podczas ramadanu" napisał Soner Cagaptay w 2008 r. w artykule w Washington Institute.
W 2010 r., kiedy przyjaciele sztuki pili sangrię z plastikowych kubków i podziwiali obrazoburczą sztukę, grupa mieszkańców centrum Stambułu zaatakowała ich gazem pieprzowym i zamrożonymi pomarańczami. Podczas godzinnego ataku rozbili okna i poranili dziesiątki osób, włącznie z gośćmi zza granicy. Atakujący usprawiedliwiali się, że picie alkoholu, szczególnie na świeżym powietrzu, łamie zasady islamu. Ówczesny premier a dzisiejszy prezydent, Recep Tayyip Erdogan, powiedział, "Takie incydenty zdarzają się wszędzie na świecie".
Niemal sześć lat po tym incydencie tłum mężczyzn z pałkami i butelkami zaatakował grupę fanów Radiohead w sklepie z płytami, którego właścicielem był Koreańczyk. Zebrali się tam, w centrum Stambułu, żeby razem słuchać muzyki. Film z wideo z tego incydentu pokazuje rozjuszonego mężczyznę, który wpada do sklepu, wykrzykuje przekleństwa i groźby i większość ludzi pospiesznie ucieka. Czekająca tłuszcza atakuje wychodzących i rozbija drzwi do sklepu, choć na szczęście nikt nie odniósł poważnych obrażeń podczas tego ataku.
Raz jeszcze tłuszcza wpadła w gniew, ponieważ "niewierni" ośmielili się słuchać muzyki i pić podczas ramadanu. "Biło nas ponad 20 mężczyzn z rurami w rękach, rozbijali nam na głowach butelki piwa. Nie wiem, jak nam udało się umknąć" – opowiadała jedna z ofiar na mediach społecznościowych. Trzech spośród atakujących zatrzymano, ale władze sądownicze później ich uwolniły.
Nie był to jednak jedyny pokaz w ciągu pierwszych dwóch tygodni ramadanu. Zbiry nie zawsze są "nieoficjalne".
Urząd Gubernatora Stambułu zakazał parady LGBT, która miała odbywać się w dniach 19 do 26 czerwca na placu Taksim w Stambule. Urzędnicy powoływali się na "troskę o bezpieczeństwo i porządek publiczny". Decyzja o zakazaniu marszu była wywołana anonimowymi groźbami. Alperen Ocaklari, ultra nacjonalistyczna organizacja młodzieży islamistycznej przysięgała początkowo, że przeszkodzą marszowi, potem jednak wycofali się, mówiąc, że jej członkowie chcieli tylko, by wzięto pod uwagę ich uczucia religijne. Jeszcze wcześniej grupa młodzieży islamskiej groziła uczestnikom planowanego marszu.
W Turcji miesiąc święty tradycyjnie ma potencjał festiwalu bandyckiej nietolerancji islamistów wobec "Innego". Jest to dziwna nietolerancja.
Pobożni muzułmanie uparcie odmawiają zrozumienia, że podczas gdy Koran nakazuje im powstrzymanie się od picia alkoholu, nie nakazuje im atakowanie tych muzułmanów (i nie-muzułmanów), którzy tego nie robią. Czy może konserwatywni muzułmanie reagują na alkohol z obawy, że pijący mogą zakłócić spokój ich i ich rodzin? Co ludzie robią normalnie, kiedy ktoś pijany (lub trzeźwy) zakłóca spokój? Wzywają policję.
Dlaczego więc niektórzy muzułmanie atakują tych, którzy nie poszczą? Bo Koran nakazuje im połamanie kości niewiernym? Niekoniecznie. W rzeczywistości Koran mówi wyraźnie wiernym, że grzeszenie nie czyni z muzułmanina apostaty i że "nie ma przymusu w religii". Dlaczego więc ignorują ważne nauki koraniczne i czują potrzebę walki z niewiernym, o którym Koran mówi, że nie jest niewiernym?
Złe spojrzenia na pijących (szczęśliwców) i ciosy zadawane innym (mającym mniej szczęścia) są u podstawy "Wielkiego Podziału Tureckiego" po tym, jak rządzący islamiści głęboko spolaryzowali społeczeństwo od czasu, kiedy doszli do władzy w 2002 r. Pobożni muzułmanie nadali sobie sami władzę kolektywnego zabraniania zła i nakazywania dobra, zamiast indywidualnie unikać zła i wybierać dobro.
Nie ma wielu powodów, jeśli w ogóle są jakiekolwiek, by oczekiwać, że pobożni muzułmanie w Turcji nauczą się szanować nie-muzułmanów lub innych muzułmanów, którzy praktykują tę samą religię co oni, ale w inny sposób.
Burak Bekdil: Popularny publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News".