Synagoga w Göteborgu w Szwecji, która została obrzucona bombami zapalającymi 9 grudnia 2017 r. (Zdjęcie: Lintoncat/Wikimedia Commons) |
Przebywasz nielegalnie w europejskim kraju, lekceważąc nakaz deportacji i dokonując podpaleń? Żaden problem. Jeśli kraj, do którego masz zostać zwrócony, mógłby w jakikolwiek sposób skrzywdzić cię, możesz pozostać w Szwecji, popełnić kolejne przestępstwa i wyrządzać krzywdę Szwedom.
Szwedzki Sąd Apelacyjny obalił niedawno wyrok deportacji wobec jednego z trzech sprawców próby podpalenia synagogi w Göteborgu w grudniu 2017 r. na podstawie tego, że byłoby to sprzeczne z jego "podstawowymi prawami człowieka".
22-letni Arab z Gazy, znany jako Feras, był w Szwecji nielegalnie, kiedy dokonał ataku na synagogę. Wcześniej szwedzki Urząd Migracyjny (Migrationsverket) odrzucił jego prośbę o azyl i powiedziano mu, by opuścił kraj. Nie zrobił tego jednak. Z niejasnych powodów nie został zatrzymany i deportowany, i nadal chodził wolny.
Feras wykorzystał tę wolność by wziąć udział w ataku na synagogę w Göteborgu. Dołączyło do niego 10-15 innych młodych mężczyzn, z których tylko trzech stanęło przed sądem. Kiedy żydowska młodzież zebrała się w przyległym budynku na przyjęciu, Feras i jego przyjaciele obrzucili płonącymi przedmiotami samochody zaparkowane za płotem otaczającym synagogę. Nikt nie został ranny i deszcz szybko ugasił ogień, powodując tylko stosunkowo niewielkie straty materialne. Dlatego też sąd odmówił zakwalifikowania czynu jako próby zabójstwa, jak domagała się tego prokuratura. Zarówno sąd pierwszej instancji, jak i sąd apelacyjny, uznały jednak, że atak stanowił antysemickie przestępstwo nienawiści.
Sąd pierwszej instancji skazał Ferasa za "nielegalne groźby i próbę dokonania poważnych szkód" na dwa lata więzienia i deportację po odbyciu kary. Niemniej sąd apelacyjny powiedział, że Feras "...wyrażał poważne, nielegalne groźby naruszenia [nietykalności] członków żydowskiej kongregacji, ale ten czyn można także postrzegać jako poważne przestępstwo polityczne skierowane również przeciwko innym Żydom".
"Biorąc pod uwagę możliwe zainteresowanie Izraela tą sprawą i niepewną sytuację, jaka panuje na przejściach granicznych do Gazy i na Zachodni Brzeg, jak też na samych terytoriach, Sąd Apelacyjny uważa, że istnieje uzasadniony powód do obawy, że fundamentalne prawa człowieka NN nie będą chronione, jeśli zostanie wydalony do Palestyny. Sąd Apelacyjny odrzuca dlatego wniosek prokuratora o deportację..."
Sąd powołał się także na raporty szwedzkiego ministerstwa spraw zagranicznych dotyczące poszanowania praw człowieka i demokracji w Izraelu.
Innymi słowy, sąd spekulował, że ponieważ Feras groził i próbował zabić Żydów, co "można także postrzegać jako poważne przestępstwo polityczne skierowane również przeciwko innym Żydom", Izrael jest zainteresowany w przesłuchaniu go. Tylko z tego powodu – bez przedstawienia żadnych dowodów ani szczegółów – deportowanie go w region Izraela i Gazy byłoby rzekomo wbrew jego "fundamentalnym prawom człowieka".
Wyrok Sądu Apelacyjnego oznacza, że Feras, nielegalny imigrant oraz skazany przestępca, otrzymał pozwolenie na pozostanie w Szwecji z tej tylko przyczyny, że popełnił poważne przestępstwo przeciwko szwedzkim Żydom. I to mimo faktu, że Szwecja odrzuciła jego prośbę o azyl, a więc nie miał żadnego prawa na pozostanie w kraju. Po odsiedzeniu dwóch lat w więzieniu zostanie zwolniony i będzie mógł popełniać nowe przestępstwa nienawiści przeciwko żydowskim obywatelom Szwecji.
Precedens, jaki ustanawia ten wyrok – jeśli sprawa nie zostanie zaskarżona i zmieniona przez Sad Najwyższy – jest niepokojący: jeśli popełniasz przestępstwa przeciwko Żydom, które mogą być "postrzegane jako poważne przestępstwo polityczne skierowane również przeciwko innym Żydom", to możesz być uprawniony do azylu w Szwecji. Prawa szwedzkich Żydów widocznie przestają się liczyć.
Właściwie wydaje się, że w szwedzkim systemie sądowniczym prawa wszystkich obywateli szwedzkich przestały się liczyć. Raport z 2017 r. pokazał, że 75% cudzoziemców skazanych na kary więzienia i następującą po nich deportację, mogło po odbyciu kary więzienia z rozmaitych powodów (takich jak ryzyko tortur lub kary śmierci w kraju pochodzenia lub dlatego, że kraje pochodzenia odmówiły ich przyjęcia) pozostać w Szwecji.
Według nowszych statystyk, 9 z 10 skazanych cudzoziemców w Szwecji nie zostaje deportowanych.
Ten problem rozciąga się także na terrorystów. Na przykład, w 2017 r. Syryjczyk, który przybył do Szwecji jako "uchodźca" w 2015 r. został uniewinniony w sądzie z oskarżenia o atakowanie szyickich muzułmanów bombami zapalającymi. Ponieważ jednak powiedział w monitorowanych rozmowach, że uważa się za dżihadystę, który chce zostać męczennikiem, i biorąc pod uwagę fakt, że kontaktował się z ISIS, szwedzki wywiad uznał go widocznie za zbyt niebezpiecznego, by pozostawał w Szwecji. Władze imigracyjne starały się o jego deportację, ale nie udało im się. Wygląda na to, że prawo nie pozwala na jego deportację do Syrii bowiem ryzykował tam aresztowanie lub egzekucję. W tej sytuacji wypuszczono go, by mógł korzystać ze swobody w Malmö.
Jak się wydaje w Szwecji "prawa człowieka" zagranicznych kandydatów na morderców są ważniejsze niż prawa człowieka praworządnych obywateli.