Przez kilka minionych tygodni tysiące Palestyńczyków w Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu demonstrowały, by poprzeć Hamas, szczególnie po tym, jak wystrzelił tysiące rakiet i pocisków na Izrael. Na zdjęciu: Tłum Arabów wymachuje flagami Hamasu 21 maja 2021 roku w Ramallah. (Zdjęcie: Abbas Momani/AFP via Getty Images) |
W przeddzień pierwszej oficjalnej wizyty na Bliskim Wschodzie sekretarz stanu USA, Antony Blinken potwierdził poparcie dla rozwiązania w postaci dwóch państw jako jedynego sposobu dostarczenia nadziei Izraelczykom i Palestyńczykom, że mogą żyć z "równym stopniem bezpieczeństwa, pokoju i godności".
Oczekuje się, że podczas wizyty w Izraelu i na Zachodnim Brzegu Blinken spotka się z prezydentem Autonomii Palestyńskiej, Mahmoudem Abbasem, który wzywa administrację Bidena, by pracowała na rzecz "osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego pokoju, który zapewni palestyńskiemu narodowi prawo do wolności i niepodległości" oraz do ustanowienia palestyńskiego państwa z wschodnią Jerozolimą jako jego stolicą.
Wznowienie dyskusji o "rozwiązaniu w postaci dwóch państw" pojawia się w okresie znacznego wzrostu popularności Hamasu, palestyńskiej organizacji terrorystycznej, której Karta otwarcie wzywa do zastąpienia Izraela państwem islamskim. Pojawia się także w czasie, kiedy popularność Abbasa jest najniższa od czasu śmierci Arafata.
Przez kilka minionych tygodni tysiące Palestyńczyków w Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu demonstrowały, by poprzeć Hamas, szczególnie po tym, jak terroryści z tej organizacji wystrzelili tysiące rakiet i pocisków na Izrael.
Demonstranci skandowali hasła wychwalające Hamas i Islamski Dżihad (palestyńskie marionetki Iranu) za ostrzeliwanie Jerozolimy, Tel Awiwu i innych izraelskich miast podczas 11-dniowej agresji na Izrael. Demonstranci wznosili flagi i plakaty z portretami przywódców Hamasu także na terenach pod panowaniem Autonomii Palestyńskiej (AP) Abbasa na Zachodnim Brzegu, włącznie z Ramallah, de facto stolicą Palestyńczyków.
Na terenie Al-Aksa w Jerozolimie tysiące Palestyńczyków wychwalały Hamas za ostrzeliwanie rakietami Izraela i skandowały: "Wszyscy jesteśmy ludźmi Mohammeda Deifa!"
Deif, najwyższy dowódca militarnego skrzydła Hamasu, Brygad Izz ad-Din al-Kassam, jest najbardziej poszukiwanym przez Izrael terrorystą od czasu jego bezpośredniego udziału w serii terrorystycznych zamachów, włącznie z zamachami samobójczymi i porwaniami Izraelczyków.
Podczas niektórych demonstracji Palestyńczycy skandowali hasła potępiające Abbasa jako "zdrajcę", "agenta USA" i "izraelskiego kolaboranta".
W ostatni piątek wielki mufti Jerozolimy, szejk Mohammed Hussein (którego mianował Abbas), został zaatakowany przez muzułmańskich wiernych w meczecie Al-Aksa.
Napastnicy, o których sądzi się, że są stronnikami Hamasu, wyrzucili muftiego z meczetu po oskarżeniu go o brak poparcia dla odpalania rakiet i pocisków na Izrael. Kiedy wyprowadzano go z meczetu, protestujący krzyczeli do muftiego: "Psy Autonomii Palestyńskiej muszą odejść!"
Wyrzucenie muftiego jest oznaką malejącej popularności i wpływów Abbasa wśród Palestyńczyków. Jest także oznaką rosnącej popularności Hamasu, który stanowi w swojej Karcie, "Allah jest celem, Prorok (Mahomet) jest wzorem, Koran jest Konstytucją, Dżihad (święta wojna) jest drogą, a śmierć w sprawie Allaha jest najbardziej wzniosłą wiarą".
Palestyńczycy, którzy wyszli na ulice, by dać wyraz poparciu dla Hamasu, mówili, że podzielają jego wiarę, że "ziemia Palestyny jest islamskim Wakf od pokoleń i do Dnia Sądu Ostatecznego; nikt nie może wyrzec się jej lub jej części, ani porzucić jej lub jej części. Żaden kraj arabski ani zgromadzenie krajów arabskich i żaden arabski król lub prezydent, Palestyńczyk lub Arab, nie ma tego prawa".
Palestyńczycy mówią ponadto, że podzielają pogląd Hamasu, że "inicjatywy [pokojowe], tak zwane pokojowe rozwiązania i międzynarodowe konferencje zmierzające do rozwiązania problemu palestyńskiego wszystkie są sprzeczne z wiarą Islamskiego Ruchu Oporu (Hamasu) i wyrzeczenie się jakiejkolwiek części Palestyny oznacza wyrzeczenie się części religii".
Palestyńczycy mówią Blinkenowi, że marnuje czas, jeśli sądzi, że zaakceptują "tak zwane pokojowe rozwiązanie" lub "wyrzekną się części Palestyny". Wysyłają także ostrzeżenie do Abbasa, że uznanie prawa Izraela do istnienia i akceptacja "rozwiązania w postaci dwóch państw" jest równoznaczna ze zdradą, jest zbrodnią karaną śmiercią.
Nie jest jasne, jak administracja Bidena wyobraża sobie działania Abbasa na rzecz ustanowienia państwa palestyńskiego obok Izraela, skoro ten palestyński przywódca jest oblężony przez własną ludność z powodu jego rzekomej wiary w możliwość pokoju z Izraelem.
Nie jest także jasne, jak administracja Bidena może spodziewać się, że Abbas spełni cokolwiek, skoro nawet nie może odwiedzić rządzonej przez Hamas Strefy Gazy, gdzie żyją dwa miliony Palestyńczyków.
W 2007 roku Abbas oskarżył Hamas o próbę zabicia go tuż przed tym, jak ta terrorystyczna grupa przechwyciła panowanie nad Strefą Gazy. Abbas powiedział, że widział taśmę wideo przedstawiającą ludzi Hamasu, którzy kopali tunel pod drogą, gdzie miał przejechać jego samochód i próbowali wypełnić ją 250 kilogramami materiałów wybuchowych.
Przywódcy Hamasu ostrzegali w przeszłości, że jeśli Abbas postawi stopę w Strefie Gazy, zostanie stracony przez powieszenie na publicznym placu za zdradę palestyńskiego ludu i za kolaborację z Izraelem.
Abbas ma teraz jeszcze większe powody do niepokoju, bo reputacja Hamasu wśród Palestyńczyków radykalnie wzrosła z powodu wystrzelenia przez nich tysięcy rakiet i pocisków na cały Izrael podczas ostatniej rundy walk.
Jak długo Izrael zachowuje ogólne panowanie nad bezpieczeństwem na Zachodnim Brzegu Abbas może czuć się bezpiecznie, siedząc w swoim gabinecie lub w domu w Ramallah. Jedynie obecność Izraela utrzymuje go u władzy i nie dopuszcza, by Hamas rozszerzył panowanie poza Strefę Gazy.
Wizyta Blinkena w Ramallah przychodzi także tuż po kontrowersyjnej decyzji Abbasa o odłożeniu wyborów do palestyńskiego parlamentu, które miały odbyć się 22 maja. Odłożenie tych wyborów rozgniewało wielu Palestyńczyków, którzy oskarżają Abbasa o pozbawienie ludzi prawa wybrania nowych przywódców.
Zamiast przyznać, że bał się, iż Hamas pokona jego frakcję, Fatah w wyborach, Abbas wybrał obwinianie Izraela o przeszkodzenie wyborom pod pretekstem, że Izrael nie odpowiedział na jego żądanie prowadzenia wyborów w Jerozolimie. W 2006 roku Hamas wygrał wybory parlamentarne głównie z powodu podziałów w Fatahu i szalejącej korupcji w Autonomii Palestyńskiej.
Abbas boi się pojechać do Strefy Gazy. Boi się zwycięstwa Hamasu w palestyńskich wyborach. Abbas boi się, że Hamas spróbuje dokonać zamachu stanu przeciwko Autonomii Palestyńskie na Zachodnim Brzegu.
Abbas wie, że "rozwiązanie w postaci dwóch państw" już jest zrealizowane, choć nie jest takie, jakie ma na myśli administracja Bidena. Od 2007 roku Palestyńczycy mają dwa oddzielne minipaństwa, jedno na Zachodnim Brzegu i drugie w Strefie Gazy. Abbasowi jednak nie jest wygodnie mówić o dwóch rywalizujących państewkach palestyńskich, ani o Hamasie i Palestyńskim Islamskim Dżihadzie i woli nadal udawać, że założenie palestyńskiego państwa obok Izraela jest realistyczną opcją.
Niedawny sondaż opinii publicznej pokazał, że 57% Palestyńczyków sprzeciwia się rozwiązaniu w postaci dwóch państw. Również 57% popiera "walkę zbrojną" i "powszechny opór" przeciwko Izraelowi.
Według tego sondażu, 68% Palestyńczyków chce, by Abbas zrezygnował z urzędu. Pod koniec 2020 roku 66% palestyńskiego społeczeństwa chciało rezygnacji Abbasa.
Tak więc Palestyńczycy mówią, że są przeciwni "rozwiązaniu w postaci dwóch państw" i chcą odejścia Abbasa. Mówią także, że uważają przywódców Hamasu za prawdziwych bohaterów Palestyńczyków i chcą walki zbrojnej z Izraelem.
To są głosy, których Biden nie usłyszy podczas jego wizyty w Ramallah. Jeśli Blinken naprawdę chce wiedzieć, co mówi palestyńska ulica, powinien wyjść i porozmawiać ze zwykłymi Palestyńczykami. Tam na ulicy, pojmie głębię antyizraelskich uczuć Palestyńczyków i ich głębokie poparcie dla marionetek Iranu i innych, którzy chcą wymazać Izrael z mapy.