Wokół talibów, w dziwacznym połączeniu zbieżności interesów i ideologicznego pokrewieństwa, rozwija się nowy antyzachodni krąg, w którym jest również państwo członkowskie NATO.... Antyzachodnie nastroje łączą te regionalne mocarstwa, które są teraz w zalotach do nowych władców Afganistanu. Na zdjęciu: Rzecznik talibów, Zabihullah Mujahid. mówi na konferencji prasowej w Kabulu 7 września 2021. (Zdjęcie: Aamir Qureshi/AFP via Getty Images) |
Talibowie, od chwili swojego powstania w 1994 r., stosują znane, najbardziej okrutne kary praw szariatu, w tym ścinanie głów , kamienowanie kobiet, zmuszanie kobiet do chodzenia w burkach, zabijanie dziewcząt, które się chcą uczyć, zbiorowe gwałty i inne średniowieczne praktyki. Teraz, po raz pierwszy w historii NATO, prezydent państwa członkowskiego, Recep Tayyip Erdoğan, powiedział, że talibska interpretacja islamu nie jest sprzeczna z interpretacją stosowaną w Turcji.
Romans z islamem kwitnie. Pod koniec sierpnia talibowie zwrócili się do Turcji o wsparcie techniczne w obsłudze lotniska w Kabulu. Wspierające Hamas Turcja i Katar dyskutują z talibami o warunkach ponownego otwarcia lotniska Hamida Karzaja; problemem pozostaje tylko kwestia bezpieczeństwa techników, prywatnych firm i pracowników ochrony ludzi, którzy będą obsługiwać lotnisko. Drugiego września Turcja poinformowała, że rozpatruje propozycję talibów dotyczącą bezpiecznej eksploatacji lotniska w Kabulu.
"Przeprowadziliśmy nasze pierwsze rozmowy z talibami, które trwały trzy i pół godziny", powiedział Erdoğan dziennikarzom 27 sierpnia. "W razie potrzeby będziemy mieli okazję przeprowadzić takie rozmowy ponownie".
Turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu wspomniał również 6 września, że Turcja prowadzi "bezpośrednie rozmowy" z talibami na temat przyszłości Afganistanu. "Przecież – powiedział minister – byłoby błędem, gdyby Turcja całkowicie wycofała się z Afganistanu".
Zainteresowanie tureckich islamistów afgańskimi terrorystami nie wydaje się nieodwzajemnione. Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid stwierdził, że turecki zespół techniczny już w tym miesiącu przybył do Kabulu, aby pomóc w ponownym otwarciu lotniska dla lotów krajowych i międzynarodowych. Projekt umowy ujawniony przez Middle East Eye w sierpniu zawierał postanowienia, zgodnie z którymi Turcja uznałaby talibów za legalny rząd Afganistanu i zapewniłaby bezpieczeństwo na lotnisku w Kabulu za pośrednictwem prywatnej firmy.
Szóstego września Al Jazeera poinformowała, że talibowie zaprosili Turcję, Chiny, Rosję, Iran, Pakistan i Katar do wzięcia udziału w ceremonii ogłoszenia nowego rządu afgańskiego po dramatycznym wycofaniu się USA. Na liście gości talibów Turcja jest jedynym krajem członkowskim NATO. Jest to jedyny kraj, który ma oficjalny związek z Unią Europejską (jako potencjalny kandydat).
Wokół talibów, w dziwacznym połączeniu wspólnych interesów i pokrewieństwa ideologicznego, wyłania się nowy krąg antyzachodni, w którym jest państwo członkowskie NATO.
Ideologia islamistyczna nie jest jedynym motywem dołączenia Turcji do tej grupy nieformalnych sojuszników, zainteresowanych współpracą z talibami. Na przykład Rosja w zasadzie nie uznaje talibów. Te regionalne mocarstwa, które teraz zabiegają o względy nowych władców Afganistanu łączą antyzachodnie nastroje.
Tureckie partnerstwo w międzynarodowym konsorcjum pod przewodnictwem USA, które buduje myśliwiec F-35, zostało zawieszone po tym, jak Ankara zdecydowała się na zakup rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-400. Decyzja kosztowała turecki przemysł obronny utratę kontraktów o wartości 10 miliardów dolarów i amerykańskie sankcje (CAATSA). Co więcej, straty nie są tylko po jednej stronie. Według Ellen Lord, byłej podsekretarz stanu w Departamencie Obrony, ta trudna lekcja wyniesiona z nadmiernego zaufania do tego "sojusznika" w sprawie wrażliwej produkcji, będzie kosztować amerykańskich podatników od 500 do 600 milionów dolarów w postaci jednorazowych kosztów inżynieryjnych.
Wydaje się, że Turcja nie wyciągnęła wniosków z tej lekcji. Rosyjski eksporter broni, państwowa firma Rosoboronexport poinformowała pod koniec sierpnia, że wkrótce może podpisać nowy kontrakt z Turcją na dostawę kolejnych systemów rakietowych obrony przeciwlotniczej S-400. "Konsultacje trwają. Sądzę, że są już na końcowym etapie", powiedział dyrektor generalny Aleksander Miczejew na Międzynarodowym Forum Wojskowo-Technicznym Armia-2021, nie ujawniając szczegółów ewentualnego kontraktu.
Potwierdzając to, Erdoğan powiedział 29 sierpnia, że Turcja nie waha się przed zakupem drugiej partii S-400 z Rosji. "Jeśli chodzi o... zakup drugiego pakietu [S-400] i tak dalej; nie wahamy się w tych sprawach. Z Rosją podjęliśmy wiele kroków, czy to S-400, czy przemysł zbrojeniowy" – powiedział Erdoğan dziennikarzom.
Zaangażowanie we współpracę wojskową Rosji z Turcją nie może ograniczać się tylko do zaawansowanego systemu obrony powietrznej. Dyrektor rosyjskiej Federalnej Służby Współpracy Wojskowo-Technicznej Dmitrij Szugajew zasygnalizował, że Moskwa i Ankara prowadzą rozmowy na temat ewentualnych wspólnych przedsięwzięć dotyczących tureckich starań o budowę nowego rodzimego samolotu myśliwskiego TF-X. "Na tym etapie trwają konsultacje ze stroną turecką na poziomie wyspecjalizowanych grup w kwestiach interakcji w budowie tureckiego samolotu bojowego – powiedział Szugajew.
Afgańska katastrofa prezydenta USA Joe Bidena pobudzi kilka antyzachodnich sojuszy opartych na różnych antyzachodnich kalkulacjach. Dowód? Wystarczy spojrzeć na nazwy krajów z listy zaproszonych na urodzinowe przyjęcie u talibów.