Co się stanie, jeśli pozwolimy Hamasowi wygrać tę wojnę? Jeśli Hamas otrzyma pozwolenie na osiągnięcie swojego celu przez masowe morderstwa, porwania i gwałty? Jeśli ofiary tych okrucieństw – naród Izraela i wszystkie kraje walczące z terroryzmem – przegrają? Jeśli perspektywy pokoju w regionie i Wolnym Świecie zostaną poważnie zniszczone? Jeśli stosunki między USA i Izraelem oraz utrata wiary w USA jako gwaranta wolności będą nadal się pogarszać?
Administracja Bidena może nagrodzić palestyńskich terrorystów, jednostronnie uznając państwo palestyńskie, które oczywiście wkrótce zostanie zmilitaryzowane. Niepowodzenie UNIFIL- u w utrzymaniu pokoju w południowym Libanie i UNRWA w walce z terroryzmem w Gazie powinno sugerować ostrożność.
Jeżeli takie będą wyniki obecnej wojny, Hamas otrzyma zachętę do powtarzania swoich zbrodni – tak jak zapowiedział, że będzie to robił "raz za razem", nie tylko w Izraelu, ale w innych krajach zachodnich, w tym w naszym. Dlaczego nie? Jeśli zbrodnia opłaca się, zostanie powtórzona. To jeden z powodów, dla których karzemy przestępstwa. Prezydent Joe Biden powiedział to samo w odniesieniu do rosyjskich zbrodni przeciwko Ukrainie. Słusznie ostrzegł, że jeśli pozwoli się Putinowi odnieść korzyści z ataku na Ukrainę, będzie to zachętą do atakowania innych narodów. Biden ma co do tego rację. Dlaczego nie powiedział tego samego o Hamasie? Dlaczego próbuje uniemożliwić Izraelowi pokonanie Hamasu? Czy wynika to z obawy przed utratą głosów skrajnie lewicowych, antyizraelskich Demokratów?
Biden ignoruje – i słusznie – tych amerykańskich wyborców, którzy są zwolennikami Putina, ale słucha wyborców antyizraelskich. Dlaczego kapituluje przed groźbami ze strony elementów skrajnie lewicowych w Partii Demokratycznej? Takie postępowanie jest niewłaściwe nie tylko moralnie i dyplomatycznie; jest to głupie politycznie. Ci ekstremistyczni antyizraelscy fanatycy nie zadecydują o wyniku wyborów prezydenckich w 2024 roku. Zrobią to wyborcy centrowi, tacy jak ci, którzy niedawno wybrali Thomasa Souzziego do Kongresu. A centrowi wyborcy popierają Izrael a nie Hamas.
Antyizraelscy lewicowcy nie będą głosować na Trumpa, który jest bardziej proizraelski niż Biden. Prawdopodobnie nie zostaną w domu w dniu wyborów i nie pomogą w ten sposób Trumpowi. Z drugiej strony wyborcy centrowi prawdopodobnie zagłosują przeciwko Bidenowi, jeśli uznają, że ma on zobowiązania wobec Szwadronu lub innych antyamerykańskich "przebudzonych" ekstremistów.
Choć krajowe implikacje wyborcze słabnącego poparcia Bidena dla Izraela są ważne, implikacje międzynarodowe mają znacznie ważniejsze konsekwencje. Świat będzie znacznie mniej bezpiecznym miejscem, jeśli uniemożliwi się Izraelowi pokonanie Hamasu i demontaż jego zdolności militarnych. Wydaje się, że podwójne standardy, które Biden stosuje do zwycięstwa Rosji, które słusznie uważa za niedopuszczalne, oraz do zwycięstwa Hamasu, które wydaje się być skłonny tolerować, są niewytłumaczalne w świetle racjonalnej polityki USA i podstawowej przyzwoitości.
Biden musi być tak samo oddany zapobieżeniu zwycięstwu Hamasu, jak zapobieżeniu zwycięstwu Rosji. Nie jest to jednak jego obecne podejście. Zamiast tego skupia się na wskaźniku zgonów wśród cywilów w Gazie. Nie mamy też pojęcia, ilu niewinnych cywilów w porównaniu z terrorystami i tymi, którzy im pomagają, jest wśród zabitych w Gazie. Nie mamy również pojęcia, ilu zabitych zostało wykorzystanych przez Hamas jako ludzkie tarcze lub zostało zabitych przez wadliwe rakiety terrorystów ze Strefy Gazy, które uderzyły we własną ludność. Nie możemy po prostu zaakceptować stronniczych danych przekazanych przez agentów propagandy Hamasu, którzy już zdyskredytowali się, udzielając fałszywych informacji, i przyłapano ich również na strzelaniu do własnych obywateli, aby uniemożliwić im szukania bezpieczeństwa w południowej Gazie, do czego namawiali ich Izraelczycy.
Izrael robi wszystko, co jest możliwe, aby zmniejszyć liczbę ofiar cywilnych, podczas gdy Hamas próbuje ją zwiększyć po obu stronach. Polityka amerykańska powinna polegać na pomaganiu Izraelowi w pokonaniu Hamasu i zapobieganiu odrodzeniu się i rozprzestrzenianiu jego terroryzmu przeciwko ludności cywilnej, a nie na pomaganiu Hamasowi w zapewnieniu zwycięstwa przez wiązanie Izraelowi rąk.
Tragiczna rzeczywistość jest taka, że Hamas wygrywa wojnę – przynajmniej według własnej definicji zwycięstwa. Zwrócił opinię światową przeciwko Izraelowi, szczególnie wśród młodych. Doprowadził do popsucia stosunków Izraela z Ameryką. Zaangażował Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości i Organizację Narodów Zjednoczonych. Zniszczył perspektywy pokoju z Arabią Saudyjską. Popsuł stosunki między Izraelem a jego sąsiadami. Wzmocnił także poparcie dla siebie wśród Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu.
Koszty były wysokie, ale większość z nich poniosła palestyńska ludność cywilna i Izraelczycy. Hamasu zupełnie nie obchodzi śmierć Palestyńczyków, czego dowodem jest fakt, że nigdy nie zapewniał schronienia ludności cywilnej, budując jednocześnie rozległe tunele, aby chronić własnych bojowników. Świat może postrzegać szkody wyrządzone Gazańczykom jako cenę zwycięstwa Hamasu, ale Hamas nie widzi tego w ten sposób.
Tak więc, jeśli administracja Bidena nie zmieni kursu i nie będzie zachęcać Izraela do osiągnięcia uzasadnionego celu militarnego, jakim jest pokonanie Hamasu, terroryzm zwycięży, a cywilizacja przegra.