Od ilu najokrutniejszych terrorystów Izrael uwolnił świat w ciągu kilku krótkich tygodni zwieńczając tę serię 17 października likwidacją arcyterrorysty Jahji Sinwara? Mały Izrael znów pokazuje światu, jak wygrać – i przy okazji ratuje cywilizację i wolny świat. Dla tych z nas, którzy mają tyle szczęścia, że żyją w wolnym społeczeństwie, a nie w społeczeństwie strachu, jak nazywa je były radziecki dysydent Natan Szaranski, pozwólmy Izraelowi wygrywać dalej!
Wojna na wielu frontach, jaką Izrael obecnie prowadzi przeciwko reżimowi irańskiemu i jego licznym terrorystom, jest bitwą, którą Zachód powinien był podjąć – i to dawno temu. Jednak od czasu prezydentury Baracka Obamy jego administracja, jak również administracja Bidena-Harris i rządy europejskie, zamiast stawić czoła zagrożeniom ze strony Iranu, ugłaskiwali go i finansowali. Przywódcy Zachodu wybrali drogę bezczynności, ugłaskiwania, ignorowania sankcji i unikania sankcji wtórnych – co oznacza, że kraje prowadzące interesy z Iranem nie mogą prowadzić interesów ze Stanami Zjednoczonymi – i dostarczania miliardów dolarów terrorystom, aby umożliwić im atakowanie Izraela i wojsk amerykańskich, a Iranowi dokończenie jego programu nuklearnego.
Całkowicie bezzasadny, ale szeroko reklamowany Wspólny Kompleksowy Plan Działań (JCPOA) Obamy, który, jak twierdził, "osiągnął szczegółowe porozumienie, które na stałe zabrania Iranowi uzyskania broni jądrowej i odcina wszystkie drogi Iranu do bomby", nie osiągał niczego, co zapowiadano. Oświadczenie było oszustwem opartym na "głupocie amerykańskiego wyborcy", jak powiedział współpracownik Obamy, Jonathan Gruber. Problemem z JCPOA były oczywiście jego "klauzule wygaśnięcia". Zapewniły Iran, że za kilka krótkich lat będzie mógł legalnie posiadać tyle broni jądrowej, ile będzie w stanie wyprodukować.
To podejście, najwyraźniej mające na celu uniknięcie konfrontacji, tylko wzmocniło Iran i jego sieci terrorystyczne, pozwalając im na niekontrolowane rozszerzanie swoich wpływów i agresji. Zachód rzeczywiście karmił krokodyla w nadziei, że zje go na końcu, jak mówił Winston Churchill. To strategia samobójcza — ale dokładnie to zrobił Zachód. Aby uniknąć konfrontacji z zagrożeniem, Zachód najwyraźniej wybrał zamiast tego próbę przekupienia swoich wrogów, aby odroczyli atak, prawdopodobnie w nadziei, że nastąpi on za kadencji kogoś innego.
Tymczasem Iran i inne kraje, które najwyraźniej życzą Ameryce wyłącznie wszystkiego najgorszego, użyły tych łapówek, by zwiększyć zagrożenie. Zachód pozostawił Izrael, by walczył w wojnie, która nigdy nie powinna była być prowadzona przez sam Izrael. Narody zachodnie, z powodu błędnych kalkulacji dyplomatycznych, potrzeby głosów, tchórzostwo i strachu przed konfliktem, zasadniczo przekazały odpowiedzialność za utrzymanie pokoju na świecie Izraelowi, obserwując z boku, jak konflikt narasta.
Zamiast tego Europa, Organizacja Narodów Zjednoczonych i ich instytucje próbowały osłabić Izrael na każdym kroku (na przykład tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj).
Izrael, mniejszy od New Jersey, zmaga się sam z największym sponsorem terroryzmu na świecie, Iranem, a także dobrze uzbrojonymi marionetkami, których reżim irański używa do ochrony przed odwetem. Zasięg Iranu wykracza daleko poza jego granice. Jego odciski palców są widoczne w aktach terroryzmu na całym świecie, od Argentyny po Europę, po próby zabójstwa Saudyjczyka, dysydenta i amerykańskich głów państw na amerykańskiej ziemi.
W kraju reżim Iranu systematycznie tłumi sprzeciw i dopuszcza się naruszeń praw człowieka na masową skalę — od więzienia i egzekucji przeciwników politycznych — nawet dzieci — po brutalne tłumienie protestów. Jego zagraniczne działania terrorystyczne obejmują finansowanie i uzbrajanie milicji, grup rebelianckich i organizacji terrorystycznych na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Ameryce Południowej. Zaniechanie przez Zachód neutralizacji tych zagrożeń dało Iranowi przestrzeń i finansowanie, by rozkwitł, jednocześnie porzucając Izrael, by sam stawił czoła temu potwornemu reżimowi. Zamiast pomóc Izraelowi pokonać irański terroryzm i narastające naruszenia praw człowieka, a choćby po prostu podziękować mu, Zachód robi wszystko, aby zniesławić, sabotować i atakować Izrael.
Tymczasem Iran – który według doniesień znajduje się na ostatnim etapie produkcji tego, co nieżyjący już senator Daniel Patrick Moynihan 26 lat temu nazwał "islamską bombą" – zbroi Rosję prowadzącą wojnę z Ukrainą, a także zbroi grupy terrorystyczne w takich krajach jak Irak, Liban, Syria i Jemen, gdzie jego wpływy utrwalają konflikty i chaos, a także ma głębokie powiązania z innymi wrogami Zachodu – Rosją, Chinami i Koreą Północną.
Być może jeszcze bardziej niepokojące są rodzące się sojusze wojskowe Iranu z autorytarnymi reżimami w Ameryce Łacińskiej, na podwórku Stanów Zjednoczonych. Sojusze te stanowią niebezpieczną eskalację strategii Iranu, mającej na celu rozszerzenie jego zasięgu na półkulę zachodnią, daleko poza Bliski Wschód. Izrael, stawiając czoła Iranowi, robi coś więcej niż tylko broni się – stawia czoła globalnej sieci złowrogich sił, które zagrażają pokojowi i stabilności na całym świecie.
Głównymi przeciwnikami Izraela są irańskie marionetki, takie jak Hezbollah, dobrze uzbrojona i dobrze finansowana organizacja terrorystyczna, która od dawna działa jako irańska łapa w Libanie. Izrael zmaga się również z inną wspieraną przez Iran organizacją terrorystyczną, Hamasem, którego historia przemocy i terroru jest długa, brutalna i charakteryzuje się zamachami samobójczymi, atakami rakietowymi i atakami na izraelskich cywilów.
7 października 2023 r. Hamas rozpoczął terrorystyczny dżihad przeciwko Izraelowi, zamordował 1200 osób, w tym niemowlęta, torturując, ścinając głowy, gwałcąc i paląc żywcem wiele ofiar, a także porwał ponad 250 innych. Ta zbrodnia była tylko jednym z długiej serii makabrycznych aktów popełnionych przez Hamas. Autonomia Palestyńska i grupy terrorystyczne, za namową USA, zdawały się zakładać, że będą w stanie wznowić rządzenie Strefą Gazy i kontynuować ataki na ludność Izraela.
Oprócz Hezbollahu i Hamasu, Izrael walczy z wspieraną przez Iran rebeliancką grupą Huti w Jemenie, którą administracja Bidena-Harrisa usunęła z listy zagranicznych organizacji terrorystycznych po niecałym miesiącu urzędowania. W podzięce Huti zaatakowali nie tylko Izrael, ale także Arabię Saudyjską, Abu Zabi i wojska USA w regionie. Huti zdestabilizowali również Morze Czerwone i zablokowali praktycznie całą żeglugę przez Kanał Sueski. Statki są teraz zmuszone do okrążania kontynentu afrykańskiego, co zwiększa koszty transportu towarów o miliardy dolarów tylko na paliwo. Mimo naruszeń prawa międzynarodowego przez Huti i ich niszczycielskiego wpływu w całym regionie, społeczność międzynarodowa nie podjęła żadnych poważnych działań przeciwko nim.
Zachód jest odpowiedzialny za stawienie czoła tym siłom, ale to Izrael wykonuje zadanie. Mocarstwa zachodnie, które powinny być na czele walki z terroryzmem, zrzekły się swojej roli, pozostawiając Izraelowi cały ciężar. To nie powinna być walka wyłącznie Izraela — to walka, którą Zachód powinien podjąć z pełną siłą. Izrael wkroczył tam, gdzie inni wahali się lub nawet umożliwiali agresję — akt oskarżenia o niezdolność Zachodu do wykonania zadań będących jego odpowiedzialnością.
Jeśli Zachód jest zbyt bojaźliwy lub niechętny, by bezpośrednio zaangażować się w walkę z niesprawiedliwością, terrorem i tyranią, to najmniejsze, co może zrobić, to stanąć po stronie Izraela i przestać próbować sabotować go na każdym kroku (na przykład tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj). Wsparcie nie powinno ograniczać się do słów, ale obejmować wsparcie polityczne, dyplomatyczne i wojskowe. Przez zaniechanie pełnego poparcia Izraela, Zachód wzmacnia te właśnie kraje, które pracują nad zmianą porządku świata – z wolności na tyranię – poprzez zastąpienie Zachodu.
Izrael samotnie dźwiga ciężar wielu frontów w walce z terroryzmem. Wolny Świat, ze swoimi ogromnymi zasobami i wpływami, jest obecnie zagrożony na co najmniej trzech teatrach działań – w Europie Wschodniej, na Bliskim Wschodzie i w regionie Indo-Pacyfiku – powinien być na czele tej walki. Zamiast tego pozostawił Izraelowi pracę, którą zachodnie demokracje powinny były podjąć dawno temu. Jest groteskowe, że społeczność międzynarodowa, w szczególności administracja Bidena-Harris i Unia Europejska, nie oferują jednoznacznego wsparcia. Walka Izraela nie dotyczy tylko jego własnego przetrwania, ale także bezpieczeństwa i pokoju Wolnego Świata. Zachód, poprzez swoją bierność, zawodzi nie tylko Izrael, ale także osłabia szanse na własne przetrwanie.