Izrael ma potężną armię i kwitnącą, dynamiczną gospodarkę. Ale Izrael, to bardzo mały kraj, jest chyba najbardziej zagrożonym narodem na świecie. Ponieważ zaś czyny terrorystyczne popełnione przeciwko Izraelczykom niemal nigdy nie są opisane jako czyny terrorystyczne, Izrael jest jedynym krajem uznanym za winnego bronienia się przeciwko terroryzmowi. Izrael jest także jedynym krajem żyjącym obok terytorium pod rządami terrorystów i proszonym, by nie traktował atakujących go bojówek jako terrorystów.
22 grudnia 2015 r. parlament grecki jednogłośnie zatwierdził wniosek wzywający premiera, Alexisa Tsiprasa do uznania "państwa Palestyny".
Prezydent Autonomii Palestyńskiej (AP), Mahmoud Abbas, który był z wizytą oficjalną w Atenach, skorzystał z okazji, żeby powiedzieć, że AP nie będzie dłużej akceptować nazywania jej inną nazwą i że zostaną wydane paszporty z nazwą "Państwo Palestyna".
Wiceminister spraw zagranicznych Izraela, Tzipi Hotevely, zareagowała mówiąc, że Mahmoud Abbas idzie "błędną drogą, która nie zaprowadzi go do nikąd". Były ambasador Izraela w Kanadzie, Alan Baker, w raporcie dla Jerusalem Center for Public Affairs napisał, że jest to "wyraźne i rażące złamanie porozumień z Oslo".
Abbas wybrał, być może, "błędną drogę', ale wydaje się nią iść, niewątpliwie mając nadzieję na to, że kolejne kraje uznają nieistniejące "państwo Palestyna".
Abbas nieustannie łamie okrzyczane niegdyś porozumienia z Oslo – ale były one łamane od samego początku. Praktycznie rzecz biorąc, porozumienia te nie istnieją. Były oparte na ułudzie i kłamstwach.
Ułudą było, że Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP) może stać się szacownym, przestrzegającym prawa rządem, wyrzec się przemocy i przestrzegać porozumienia.
Kłamstwem było twierdzenie, że OWP, reprezentujące "naród palestyński", była gotowa wymienić "terytoria za pokój" i rzeczywiście pragnęła stworzenia państwa żyjącego w pokoju obok Izraela.
Ułuda została szybko rozbita. W 1993 r., natychmiast po podpisaniu Porozumień z Oslo, przewodniczący Jaser Arafat podczas wizyty w Johannesburgu porównał je do rozejmu z Hudajbija, tymczasowego porozumienia, jakie Mahomet podpisał z plemieniem Kurajszytów w 628 r. W rozejmie Mahomet obiecał nie atakować plemienia przez dziesięć lat; ale dwa lata potem, kiedy zebrał więcej wojska, złamał rozejm, zaatakował pełną siłą i zmasakrował Kurajszytów.
Kiedy w kilka dni później Arafat został przewodniczącym Autonomii Palestyńskiej, nie marnował czasu i pokazał, że AP nadal jest OWP i że nie wyrzekł się absolutnie niczego.
Od tego czasu mordercze ataki na Izrael nie ustawały. Zmniejszyła się ich liczba dopiero, kiedy Izrael zbudował obronną barierę bezpieczeństwa.
W dziesięcioleciu po Oslo w atakach terrorystycznych zginęło 1400 Izraelczyków; tysiące innych odniosło rany, ale przeżyło – są tylko okaleczeni.
W 2000 r. powstały Brygady Męczenników Al-Aksa – "wojskowe" skrzydło "umiarkowanej" partii rządzącej Autonomią Palestyńską, Fatahu. Kiedy Brygady Męczenników Al-Aksa organizowały zamachy samobójcze i podkładały bomby, znaczenia nabrały także inne islamskie grupy terrorystyczne, szczególnie Hamas i Palestyński Islamski Dżihad.
Autonomia Palestyńska od początku stworzyła antyizraelskie i antyżydowskie media. Założono szkoły AP i natychmiast zaczęły uczyć, że nienawiść do Żydów jest ważna.
Przywódcy Autonomii Palestyńskiej prowadzili negocjacje z Izraelem, ale AP nigdy nie uznała Izraela jako państwa narodu żydowskiego.
AP nigdy nie przestała żądać niewinnie brzmiących ustępstw - "trujących pigułek", które oznaczałyby zniszczenie Izraela. Wśród nich "prawa powrotu" dla niemal równie wielu Palestyńczyków, ilu liczy populacja Izraela. To żądanie jest stałe i oznaczałoby demograficzne przytłoczenie Żydów Palestyńczykami – tak jakby od Francji zażądano przyjęcia 60 milionów muzułmanów.
Niestety, Palestyńczycy tylko nasilili przemoc. Było ponad 11 tysięcy ataków rakietowych na kraj, który jest mniejszy od Wyspy Vancouver. Większość jednak przywódców politycznych i dziennikarzy na Zachodzie uparcie odmawia zobaczenia tych faktów.
Zmuszano kolejne rządy izraelskie do zachowania się tak, jakby nie widziały niekończących się ataków na swoje państwo. Izraelczykom powiedziano, że mają się zachowywać, jak gdyby mieli naprzeciwko siebie ludzi, z którymi rzeczywiście mogą się dogadać. To tak jak gdyby Francji rozkazano osiągnięcie porozumienia z Al-Kaidą.
Powiedzenie premiera Icchaka Rabina, że Izrael jest zmuszony by "prowadzić negocjacje jak gdyby nie było terroryzmu" powtarza się nieustannie Izraelczykom, jak gdyby ataki terrorystyczne nie były dokonywane na nich każdego dnia.
Niektóre rządy izraelskie oferowały oddanie Palestyńczykom niemal wszystkiego. W 2008 r. Ehud Olmert posunął się tak daleko, że zaproponował całkowite wycofanie się z Judei i Samarii (całego Zachodniego Brzegu) i rezygnację z izraelskiej kontroli nad Starym Miastem w Jerozolimie; wielu izraelskich polityków i dowódców wojskowych mówiło mu, że takie wycofanie jest propozycją samobójstwa. Palestyńczycy odrzucili to, nie kłopocząc się nawet przedstawieniem własnej propozycji.
Z czasem kłamstwa zdobyły posłuch. Czyny terrorystów palestyńskich przestano określać jako akty terroru, a zaczęto mówić o nich jako o "oporze" przeciwko "okupacji".
Autonomia Palestyńska próbuje teraz zyskać uznanie jako "Państwo Palestyna" w nadziei, że słowa staną się rzeczywistością, mimo że podpisała zobowiązanie do negocjacji, co znaczy, że oni także musieliby coś ofiarować – może zakończenie podżegania (na co już zgodzili się w Oslo, ale nigdy nie wprowadzili w życie); zakończenie konfliktu, może chociażby uznanie Izraela.
Autonomia Palestyńska ma teraz status "członka obserwatora" prze ONZ. Abbas, sprawujący obecnie jedenasty rok swojej czteroletniej kadencji, przyjmowany jest wszędzie jako prawomocny prezydent. Nie mówi – i nie mówi tego nikt inny – że nie byłby dzisiaj wśród żywych, gdyby nie chronił go Izrael. Hamas od dawna próbuje go zabić i zastąpić jego rząd własnym.
Niemal nikt nie odważa się przetłumaczyć na angielski krwiożerczych wypowiedzi, jakie Abbas wygłasza po arabsku.
Palestyńscy przywódcy fałszują historię, a wielu Europejczyków kupuje to. Wielu wierzy obecnie, że naród palestyński istniał od "starożytnych czasów" i jest jednym z najbardziej "uciskanych" narodów na ziemi.
Palestyńscy przywódcy często oznajmiają – a Kościoły chrześcijańskie nawet nie protestują – że Jezus był Palestyńczykiem. Zaprzeczają temu, że urodził się jako Żyd w żydowskiej rodzinie. Zażądali od UNESCO (której "Palestyna" jest pełnym członkiem od 2011 r.), by uznać starożytne miejsca żydowskie za miejsca islamskie – i zgodzono się na ich żądanie! Zgodnie z rezolucją uchwaloną 21 października 2015 r. przez Konferencję Ogólną UNESCO, Grób Racheli jest teraz "meczetem Bilal bin Rabah " a Grota Patriarchów w Hebronie jest "Meczetem Ibrahimi".
W większości mediów zachodnich Judea i Samaria przedstawiane są jako "okupowane terytoria palestyńskie", a Izrael jako "władze okupacyjne".
Obecność Żydów na Zachodnim Brzegu – domu Żydów przez niemal 4 tysiące lat – przedstawiana jest jako "nielegalne wtargnięcie". Ludzie, którzy podobno mdleją na samą myśl o czystce etnicznej gdziekolwiek, nie mają problemu z żądaniem wygnania wszystkich Żydów z Judei i Samarii – oraz z przyszłego "Państwa Palestyna".
Te kłamstwa postawiły Izrael w niebezpiecznej pozycji.
Izrael ma potężną armię i kwitnącą, dynamiczną gospodarkę. Ale Izrael, to bardzo mały kraj, jest chyba najbardziej zagrożonym narodem na świecie. Ponieważ zaś czyny terrorystyczne popełnione przeciwko Izraelczykom niemal nigdy nie są opisane jako czyny terrorystyczne, Izrael jest jedynym krajem uznanym za winnego bronienia się przeciwko terroryzmowi. Izrael jest także jedynym krajem żyjącym obok terytorium pod rządami terrorystów i proszonym, by nie traktował ich bojówek jako terrorystów.
Wielu Europejczyków zgodnie z przypisywaną Josephowi Goebbelsowi sentencję, że jeśli powiesz wystarczająco wielkie kłamstwo i będziesz je powtarzać, ludzie w końcu w nie uwierzą, daje się nabrać.
Izrael jest obecnie – wyłącznie z powodu propagandy i fałszowania historii – najbardziej chyba demonizowanym narodem w historii.
Jest to kraj poddany nieustannej ofensywie dyplomatycznej przez swoich wrogów, a także przez ludzi – takich jak J Street i New Israel Fund – którzy nazywają siebie "przyjaciółmi". Izrael jest jedynym krajem, od którego nieustannie oczekuje się "więcej ustępstw" wobec wrogów, którzy nawet nie ukrywają swoich ludobójczych zamiarów.
Umowy Oslo określano jako akt pokoju. W rzeczywistości – dla Palestyńczyków – były aktem wojny.
Były olbrzymim zwycięstwem dla OWP, która od tego momentu mogła przejść do kolejnych zwycięstw. Palestyńczycy ruszyli do zrealizowania swojego nigdy nie zarzuconego planu przejęcia Izraela "etapami" zgodnie ze swoim "Planem dziesięciu punktów".
Obecny rząd izraelski, podobnie jak jego poprzednicy, przyjmuje postawę obronną i wydaje się radzić sobie ze status quo.
Trwają nikczemne ataki ze strony zadufanych ludzi nienawidzących Żydów, którzy udają, że nie lubią tylko Izraela. Ruch BDS nieustannie próbuje zdobyć pole; na szczęście Izrael rozszerzył stosunki handlowe z Dalekim Wschodem, gdzie są one kwitnące. Unia Europejska postanowiła niedawno poprosić swoich członków, by opatrzyli dyskryminującymi etykietkami produkty przedsiębiorstw żydowskich działających poza "granicami 1967", które były tylko linią zawieszenia broni (na żądanie Arabów) – i nigdy nie były granicami. Kampania szkalowania Izraela narasta i szerzy swój jad.
W Izraelu minister sprawiedliwości, Ajelet Szaked, zaproponowała prawo, które wymaga od organizacji pozarządowych (NGO) działających w Izraelu, by zadeklarowały wszystkie dotacje od obcych rządów. "Rażąca interwencja obcych krajów w sprawy wewnętrzne Izraela poprzez finansowanie [NGO] jest bezprecedensowym zjawiskiem, które łamie wszystkie reguły i normy stosunków między krajami demokratycznymi" – powiedziała.
Ta propozycja jest krokiem we właściwym kierunku: w Stanach Zjednoczonych organizacje finansowane zza granicy są poddane ostrym ograniczeniom.
Trzeba zrobić więcej. W Izraelu rozmaite NGO pod pretekstem "wolności słowa" rozprowadzają podżegającą, antyizraelską propagandę. Są wrogami wewnętrznymi. Fałszują dowody i wysyłają je do krajów, które chcą zaciągnąć Izrael – ale żaden inny kraj – przed Międzynarodowy Trybunał Karny. Takie NGO powinny być traktowane jako wrogowie wewnętrzni, którymi są.
Jaser Arafat przewodniczący Autonomii Palestyńskiej, przez ostatnie lata jego życia, ponieważ zachęcał do zamachów samobójczych i podżegał dzieci do szukania śmierci jako męczennicy, miał od rządu izraelskiego nakaz pozostawania, w swoim pałacu prezydenckim, Muqata, w Ramallah.
Ponieważ Mahmoud Abbas, obecny przywódca palestyński oskarżył Żydów izraelskich o "bezczeszczenie" meczetu Al Aksa "brudnymi stopami" i powiedział, że "krew wylana w obronie miejsca świętego jest czysta", ponosi on bezpośrednią odpowiedzialność za obecną falę mordowania Żydów izraelskich. Rząd izraelski powinien wydać podobny nakaz z wyjaśnieniem, że Abbas jest człowiekiem, który jest winny podżegania do mordowania niewinnych cywilów i nie może mieć pozwolenia na swobodę ruchów.
Jaser Arafat (L) i Mahmoud Abbas na plakacie propagandowym Fatahu. Tekst arabski: "Jemu ufamy" na górze i pod spodem: "Wzywam was do utrzymania jedności narodowej. To jest cenniejsze od nas wszystkich". |
Rząd izraelski mógłby także uczciwie powiedzieć, że żadne negocjacje nie są możliwe z organizacją, która popiera terroryzm i uczy dzieci nienawiści do Żydów.
Rząd izraelski mógłby pójść jeszcze dalej i wyjaśnić światu, że sama Autonomia Palestyńska jest organizacją terrorystyczną i zerwać z nią wszystkie stosunki polityczne, gospodarcze i finansowe.
Świat zachodni powinien prosić Izrael, by przestał wspierać organizację – Autonomię Palestyńską – która codziennie popiera terroryzm; a Izrael powinien poprosić świat zachodni, by przestał wspierać organizację – Autonomię Palestyńską – która popiera terroryzm i pracuje nad stworzeniem jeszcze jednego państwa terrorystycznego – szczególnie w czasach, kiedy zagrożenie międzynarodowym terroryzmem jest tak silne i wszechobecne.
Oczywiście, wielu przywódców europejskich odpowiedziałoby prawdopodobnie, że widzą tylko jedno państwo terrorystyczne: Izrael. To absurdalne, ale sąd UE w grudniu 2014 r. usunął Hamas z listy UE organizacji terrorystycznych.
Obecnie, kiedy chaos nasila się na Bliskim Wschodzie, "kwestia palestyńska" zdecydowanie nie jest główną troską krajów muzułmańskich w regionie. Głównym celem Arabii Saudyjskiej jest przetrwanie irańskich prób zdestabilizowania jej. Pewni przywódcy saudyjscy mogą nawet uważać obecnie, że Izrael jest sojusznikiem.
W Egipcie priorytetem jego prezydenta, Abdela Fattaha Al-Sisiego, jest walka z śmiertelnym wrogiem na Synaju.
Równocześni Iran jest zajęty szerzeniem terroryzmu i dążeniem do własnej broni nuklearnej, jak również międzykontynentalnych pocisków balistycznych. Iran bije także rekordy w egzekucji własnych obywateli; liczbie więźniów politycznych przetrzymywanych pod sfingowanymi zarzutami; ratowaniem tego, co pozostało z reżimu Assada w Syrii i, z pomocą Rosji, wzmacnianiem siły grupy terrorystycznej Hezbollahu w Libanie.
Zarówno Iran, jak Państwo Islamskie nie ukrywają ludobójczych zamiarów wobec Izraela. Niedawno ajatollah Ali Chamenei, "Najwyższy Przywódca" Iranu, ogłosił swój plan zniszczenia Izraela.
Pośrodku tego wszystkiego John Kerry powiedział niedawno coś słusznego: "Okoliczności" doprowadziły "do poważnego rozważenia możliwości upadku Autonomii Palestyńskiej".
Fala morderstw wywołana przez Abbasa na początku września miała katastrofalne skutki dla finansów Autonomii Palestyńskiej. Po odejściu Mahmouda Abbasa próba przejęcia AP przez Hamas lub ISIS jest praktycznie rzecz biorąc nieunikniona.
Kerry poprawnie powiedział, że "kilku ministrów izraelskich jasno przedstawiło sprzeciw wobec państwa palestyńskiego". Byłoby ściślejsze powiedzenie, że kilku ministrów izraelskich wydaje się uważać, że tworzenie państwa, któremu pisane jest zostanie państwem terrorystycznym, byłoby wyjątkowo złym pomysłem.
Kilka dni temu premier Izraela, Benjamin Netanjahu, powiedział wysokim urzędnikom rządowym, że Izrael musi "zapobiec upadkowi Autonomii Palestyńskiej, ale być przygotowany na wypadek jej upadku".
Sondaże opinii publicznej pokazują, że ponad 75% Arabów izraelskich definiuje się jako Izraelczycy i że ponad 60% spośród nich w pełni akceptuje definicję Izraela jako kraju żydowskiego. Sondaże pokazują również, że 18% Arabów izraelskich popiera przemoc przeciwko Żydom.
Przez dwadzieścia lat Arabowie izraelscy i Arabowie żyjący w Judei i Samarii byli zatruwani propagandą Autonomii Palestyńskiej – z podręczników; przez oficjalne działania władz, takie jak nazywanie stadionów, ulic i placów publicznych imionami terrorystów, jak również przez media kontrolowane przez rząd AP. Naród palestyński zasługuje na lepsze przywództwo niż ma. Ich obecni destrukcyjni przywódcy i prawdopodobnie jeszcze bardziej destrukcyjni przywódcy, którzy przyjdą po nich, nie powinni być zachęcani – ani przez zdradziecką Europę, ani przez nikogo innego.