Kiedy prezydent USA, Donald Trump, przygotowuje się do drugiego spotkania z prezydentem Autonomii Palestyńskiej (AP), Mahmoudem Abbasem, w Betlejem w następnym tygodniu, dwie palestyńskie grupy terrorystyczne oznajmiły, że administracja USA planuje "zlikwidowanie sprawy palestyńskiej". Ostrzeżenia Hamasu i Islamskiego Dżihadu są skierowane nie tylko do Trumpa i jego nowej administracji, ale także do Abbasa i każdego przywódcy arabskiego, który ośmiela się "zmawiać" z USA.
Te dwie palestyńskie grupy terrorystyczne, które kontrolują Strefę Gazy i jej dwa miliony mieszkańców ponowiły także przysięgę prowadzenia walki przeciwko Izraelowi, mówiąc, że nie oddadzą ani centymetra Palestyny od morza (Śródziemnego) do rzeki (Jordan).
Trump i jego administracja zrobiliby dobrze, gdyby zważali na te ostrzeżenia wydane przez Hamas i Islamski Dżihad, szczególnie po niedawnych wypowiedziach Abbasa dotyczących rozwiązania w postaci dwóch państw i pokoju z Izraelem. Abbas kontroluje tylko część Zachodniego Brzegu, więc jak zamierza założyć państwo palestyńskie, skoro nie może nawet postawić stopy w Gazie? Niedawno Hamas oznajmił, że jeśli i kiedy 82-letni Abbas pokaże się w Strefie Gazy, zostanie powieszony na placu publicznym za "zdradę stanu".
Ostrzeżenia palestyńskich grup terrorystycznych wypowiedziano podczas wspólnego wiecu w Strefie Gazy 15 maja. Przywódcy Hamasu i Islamskiego Dżihadu przysięgli "zachować karabin palestyński i prawa palestyńskie wobec wszystkich spisków i prób likwidacji sprawy palestyńskiej".
Przywódca Hamasu, Mahmoud Zahar, powiedział, że "zasady palestyńskie są częścią naszej religii [islamskiej] i nie możemy uczynić w nich żadnych ustępstw. Nie zrezygnujemy ani z jednego centymetra naszej ziemi i miejsc świętych. Będziemy kontynuować działania do wyzwolenia każdego centymetra Palestyny".
Zahar ostrzegł także Abbasa, by nie podpisywał żadnego porozumienia z Izraelem, które obejmuje rezygnację z praw palestyńskich. "Każdy, kto rezygnuje z naszych praw i naszych miejsc świętych, zdradza Allaha i jego Proroka Mahometa" – ostrzegł Zahar.
Wypowiedź Zahara o "wyzwoleniu każdego centymetra Palestyny" pojawia się wśród fałszywych twierdzeń w mediach zachodnich, że Hamas porzucił swoje marzenie o likwidacji Izraela.
Te twierdzenia opierają się na nowej deklaracji programowej opublikowanej ostatnio przez Hamas; mówią w niej, że ruch terroru islamskiego akceptuje państwo palestyńskie na Zachodnim Brzegu, Strefie Gazy i Jerozolimie Wschodniej, jednak bez uznania prawa Izraela do istnienia. Przekład: Hamas dąży do państwa palestyńskiego jako bazy wypadowej do zniszczenia Izraela.
Zahar i inni przywódcy Hamasu użyli wszystkich dostępnych platform, żeby wyjaśnić, że ich akceptacja państwa palestyńskiego na liniach sprzed 1967 r. nie oznacza porzucenia planu likwidacji Izraela.
Wyjaśniali także, bardzo obszernie, że ten nowy dokument nie zastępuje oryginalnej Karty Hamasu, która explicite wzywa do zniszczenia Izraela.
Szczerość Hamasu co do jego prawdziwych zamiarów jest w całkowitym kontraście do oszustwa, z jakim ta deklaracja programowa jest traktowana przez innych.
Na przykład, pewne media zachodnie i "eksperci" sprawy palestyńskiej oraz "analitycy" zwodniczo opisują ten dokument jako oznakę umiarkowania i pragmatyzmu ze strony Hamasu.
Podczas gdy przywódcy Hamasu dumnie oznajmiają, że nie ma żadnej realnej zmiany ich ideologii i Karty, niektórzy ludzie Zachodu wydają się mieć jakiś rodzaj uszkodzenia słuchu, kiedy chodzi o prawdę o tym ruchu terrorystycznym.
Inny przywódca Hamasu, Ahmed Bahr, powiedział na wiecu, że jego ruch nadal ostro sprzeciwia się kooperacji w sprawach bezpieczeństwa między Autonomią Palestyńską Abbasa a Izraelem na Zachodnim Brzegu.
Bahr określił współpracę w sprawach bezpieczeństwa i rozprawę ze zwolennikami Hamasu na Zachodnim Brzegu jako nową "Nakbę" (katastrofę) palestyńską – określenie używane przez Palestyńczyków i Arabów do opisania założenia Izraela w 1948 r.
Nawiązując do zbliżającej się wizyty Trumpa w Jerozolimie i w Betlejem oraz doniesień, że administracja amerykańska dąży do ożywienia zamarłych rozmów pokojowych między AP a Izraelem, wysoki funkcjonariusz Hamasu powiedział, że Palestyńczycy pozostają oddani "oporowi, by wyzwolić Palestynę, mimo spisków, które knuje się przeciwko nim".
Dla Hamasu i jego sojuszników starania pokojowe Trumpa są po prostu spiskiem, którego celem jest zmuszenie Palestyńczyków do ustępstw na rzecz Izraela, jakie są dla nich nie do przyjęcia. Nie zaakceptują niczego poza likwidacją Izraela i jego zastąpieniem państwem islamskim, rządzonym przez islamskie prawo szariatu.
Przywódcy Islamskiego Dżihadu powiedzieli ze swej strony, że zbliżająca się wizyta Trumpa na Bliskim Wschodzie ma na celu "stworzenie nowego sojuszu dla zachowania" interesów Izraela. Wierzą oni, że domniemany sojusz będzie składał się z Izraela, Autonomii Palestyńskiej Abbasa i kilku krajów arabskich.
Zdaniem przywódcy Islamskiego Dżihadu, Mohammeda al-Hindiego, organizowany przez Trumpa sojusz "stworzy nową Nakbę" dla Palestyńczyków. "Palestyna jest ziemią wszystkich Palestyńczyków i częścią naszej historii" - oświadczył. On również ostrzegł Abbasa przed zgodą na jakiekolwiek porozumienie, które obejmuje ustępstwa wobec Izraela.
Ignorowanie takich gróźb ze strony palestyńskich grup terroru jest skrajnie niebezpieczne. To nie są marginalne frakcje z ograniczoną liczbą zwolenników wśród Palestyńczyków. Ideologia Hamasu i Islamskiego Dżihadu jest szeroko rozpowszechniona wśród Palestyńczyków i żyje w sercach i umysłach wielu z nich. Te grupy terroru są popularne nie tylko w Strefie Gazy, ale także wśród szerokich warstw Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu.
Dopiero co, w zeszłym tygodniu, otrzymaliśmy kolejne przypomnienie o rosnącej popularności Hamasu na Zachodnim Brzegu, kiedy jego zwolennicy wygrali – trzeci rok z rzędu – wybory do rady studenckiej na uniwersytecie Bir Zeit University pod Ramallah. Zwycięstwo Hamasu w wyborach uniwersyteckich raz jeszcze wprawiło Abbasa i ludzi mu lojalnych w oszołomienie.
Wynik wyborczy nie jest jednak dezorientujący: pokazuje z przerażającą jasnością, że Hamas mógłby z łatwością przejąć każde państwo palestyńskie, jakie USA i Europejczycy pomogą stworzyć na Zachodnim Brzegu.
Nikt nie jest tego bardziej świadomy niż Abbas – jest to sytuacja, która wyjaśnia, dlaczego spędził ostatnie dziesięciolecie na blokowaniu wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Nade wszystko Abbas chce uniknąć błędu z 2006 r., kiedy Hamas wygrał wybory parlamentarne.
Na początek Trump mógłby zapytać Abbasa, jak właściwie planuje poradzenie sobie z groźbami Hamasu i Islamskiego Dżihadu oraz innych grup palestyńskich, że zniszczą Izrael i udaremnią każde "zdradzieckie" porozumienie pokojowe z Izraelem. W obecnej sytuacji, kiedy Palestyńczycy są codziennie radykalizowani przeciwko Izraelowi, a popularność Hamasu szybuje, rozmowy o rozwiązaniu w postaci dwóch państw i pokoju brzmią po prostu jak urojenia.
Abbas jest słabym przywódcą z minimalnym poparciem wśród Palestyńczyków. Nigdy nie przeżyje żadnego rodzaju rzeczywistego układu pokojowego z Izraelem – taka jest rzeczywistość, którą, jak na ironię sam stworzył, dokładając do tego wszystkich starań.
Trump i jego doradcy mogliby odłożyć na stronę słodkie słówka prawione przez Abbasa i jego rzeczników i posłuchać zamiast tego niepokojących prawd wypowiadanych przez innych Palestyńczyków, takich jak Hamas i Islamski Dżihad. Albo też Zachód może nadal fantazjować o nowym Bliskim Wschodzie, w którym Arabowie i muzułmanie akceptują prawo Izraela do istnienia – podczas gdy w rzeczywistości wielu z nich jest całkowicie pochłoniętych próbami zrównania go z ziemią.
Na spotkaniu z prezydentem Autonomii Palestyńskiej, Mahmoudem Abbasem w Betlejem w przyszłym tygodniu prezydent USA, Donald Trump mógłby odłożyć na stronę słodkie słówka prawione przez Abbasa i jego rzeczników i posłuchać zamiast tego niepokojących prawd wypowiadanych przez innych Palestyńczyków, takich jak Hamas i Islamski Dżihad. Na zdjęciu: Trump i Abbas wygłaszają wspólne oświadczenie 3 maja 2017 w Waszyngtonie. (Zdjęcie: Olivier Douliery-Pool/Getty Images) |
Bassam Tawil – palestyński badacz i publicysta mieszkający na Bliskim Wschodzie