Jeśli palestyńscy dziennikarze są wyrzucani z pracy za spotkanie z Izraelczykami, jaka byłaby reakcja Palestyńczyków, gdyby zobaczyli swojego prezydenta i swoich polityków siadających do stołu negocjacyjnego z Izraelem? Przedstawiciele Autonomii Palestyńskiej niewątpliwie zostaliby oskarżeni o zdradę, przestępstwo karane tam śmiercią. Na zdjęciu: Palestyńczycy niosą portrety Abbasa na demonstracji przeciwko porozumieniu pokojowemu między Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem w mieście Tubas, w pobliżu Doliny Jordanu, 27 września 2020. (Zdjęcie: Jaafar Ashtiyeh/AFP via Getty Images) |
Jeśli administracja prezydenta Bidena zdoła ponownie ożywić proces pokojowy między Izraelem i Palestyńczykami, będzie musiała wziąć pod uwagę fakt, że arabska kampania przeciw normalizacji stosunków z Izraelem jest dziś równie agresywna jak w przeszłości.
Antynormalizacyjna kampania, prowadzona również przez samych Palestyńczyków, postrzega każdego, czy to palestyńskiego przywódcę lub negocjatora, czy z innego arabskiego kraju, jako zdrajcę.
Dwa najnowsze przykłady tej trwającej od lat kampanii:
Szóstego stycznia 2021r. Związek Dziennikarzy Palestyńskich (PJS) - organizacja podporządkowana kierowanej przez Mahmouda Abbasa i rządzącej w AP partii Fatah, reprezentująca setki palestyńskich dziennikarzy - wydał ostrzeżenie przed próbami podejmowania przez członków jakichkolwiek działań normalizujących relacje z Izraelem.
To ostrzeżenie było odpowiedzią na informację, że Izraelskie Siły Obronne zaprosiły palestyńskich dziennikarzy na wiedokonferencję, na której miano poinformować o izraelskich krokach zmierzających do ograniczenia pandemii COVID-19.
Niektórzy dziennikarze palestyńscy, którzy otrzymali to zaproszenie, poinformowali o tym kierownictwo związku, które natychmiast wysłało ostrzeżenie do wszystkich swoich członków.
Warto zwrócić uwagę na retorykę tego oświadczenia wydanego przez organizację, której kierownictwo składa się z najwierniejszych ludzi Abbasa:
"Związek całkowicie odrzucając tego rodzaju zaproszenia potwierdza, że tego rodzaju konferencje i spotkania, organizowane przez okupacyjną armię, są niebezpieczne, nawet jeśli dotyczą problemów zdrowia. Wszystkie takie spotkania, również te prowadzone przez media społecznościowe, prowadzą tylko do normalizacji z syjonistycznym tworem. Związek ostrzega przed tego rodzaju spotkaniami."
Po pierwsze widzimy tu stwierdzenie, że nie ma znaczenia temat spotkania, nawet jeśli sprawa dotyczy pandemii. Związek jest przeciwny wszelkim spotkaniom z Izraelczykami, ponieważ oznaczałoby to normalizację stosunków z Izraelem. Jeśli dziennikarze tak zdecydowanie sprzeciwiają się współpracy Izraela i Autonomii w sprawach medycznych, dlaczego ten związek dziennikarzy pierwszego lutego nie potępił palestyńskiego kierownictwa za zaakceptowanie dostawy szczepionek z Izraela? Dlaczego jest akceptowalne przyjęcie szczepionek z Izraela, ale zakazuje się uczestnictwa w wideokonferencji na temat pandemii?
Po drugie, to ostrzeżenie może być traktowane jako groźba skierowana do palestyńskich dziennikarzy, którzy chcą uczestniczyć w wideokonferencjach z Izraelczykami. Ta groźba ukrywa możliwość wyrzucenia ze związku lub znalezienia się na czarnej liście, co oznacza bojkotowanie przez kolegów i napiętnowanie jako zdrajców za samo pojawienie się razem z Izraelczyklami. W przeszłości ten związek wzywał do bojkotu izraelskich mediów i zakazywał swoim członkom uczestnictwa w jakichkolwiek konferencjach, w których uczestniczą Izraelczycy, również w Europie i w Stanach Zjednoczonych.
Po trzecie, używając określenia "syjonistyczny twór" PJS sygnalizuje, że podobnie jak Hamas czy Iran, nie uznają istnienia Izraela. Do tego stopnia uważają samo słowo "Izrael" za anatemę, że nie są w stanie go z siebie wykrztusić.
Warto również zauważyć, że to ostrzeżenie PJS pokazuje jak niewiele różni Fatah i Hamas, szczególnie jeśli idzie o nazywanie Izraela "syjonistycznym tworem" i zakazywanie jakichkolwiek form normalizacji z Izraelem.
W ubiegłym roku Hamas zaaresztował kilkunastu palestyńskich aktywistów w Gazie pod zarzutem zdrady, ponieważ uczestniczyli w "konferencji" online z Izraelczykami. Wyjaśniając powody tych aresztowań, kontrolowane przez Hamas Ministerstwo Spraw Wewnętrznych stwierdzało: "Prowadzenie z jakiegokolwiek powodu jakichkolwiek wspólnych działań i kontaktów z izraelską okupacją jest zbrodnią karaną prawem, jest zdradą palestyńskiego ludu i jego poświęceń".
Aczkolwiek od 14 lat są zaangażowani we wzajemne wściekłe zwalczanie się, Fatah Abbasa i Hamas podobnie odrzucają porozumienia o normalizacji podpisane w ubiegłym roku przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn, Sudan i Maroko. Fatah i Hamas gotowe są odłożyć na bok mordercze waśnie, by razem przeciwstawić się każdej formie normalizacji stosunków z Izraelem, nie tylko przez Palestyńczyków, ale i przez jakiekolwiek kraje arabskie.
Drugim przykładem żywotności antynormalizacyjnej kampanii były palestyńskie reakcje na niedawny wywiad izraelskiego Ministra Obrony Benny Gantza dla egipskiej telewizji Al-Ghad.
Egipska stacja telewizyjna została potępiona przez Palestyńczyków (i innych Arabów), za rzekome promowanie normalizacji z Izraelem przez sam fakt przeprowadzenia tego wywiadu. Wielu Palestyńczyków wzywało na Twitterze do bojkotu tej stacji, zarzucając jej "zdradę".
Jeśli palestyński dziennikarz zostaje wyrzucony za spotkanie z Izraelczykami, a arabska stacja telewizyjna nie może nadawać wywiadów z Izraelczykiem, jaka byłaby palestyńska reakcja gdyby Abbas lub inny Palestyńczyk usiadł do stołu negocjacyjnego z Izraelem? Palestyńskie przedstawicielstwo zostałoby bez wątpienia oskarżone o zdradę.
Jeśli administracja prezydenta Bidena poważnie myśli o wznowieniu izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego, musi wziąć pod uwagę to, że te wezwania do bojkotu Izraela i zakazu normalizacji odstraszą każdego Palestyńczyka od siadania przy stole negocjacyjnym.
Jak długo antyizraelskie kampanie szaleją wśród Palestyńczyków, Abbas i jego towarzystwo długo będą się zastanawiać zanim zgodzą się usiąść przy stole z Izraelczykami.
Ostatnią rzeczą, jakiej chce jakikolwiek palestyński polityk, to jest zarobienie na nalepkę zdrajcy w środowisku tak Fatahu, jak i Hamasu, które uważają to za zbrodnię karaną śmiercią. Jeśli z drugiej strony Abbas chciałby tego uniknąć, musiałby podjąć wysiłek zakończenia podżegania nienawiści do Izraela, podżegania, którego źródłem są w pierwszym rzędzie ci, którzy go popierają.