Ogłoszenie przez sekretarza stanu USA, Antony'ego Blinkena, z 25 maja, że administracja Bidena poprosi Kongres o przyznanie 75 milionów dolarów jako pomoc dla Palestyńczyków oraz że Waszyngton ponownie otworzy konsulat USA w Jerozolimie, wysyła niewłaściwy komunikat do przywódców Palestyńczyków. Na zdjęciu: Blinken (po lewej) rozmawia z prezydentem Autonomii Palestyńskiej, Mahmoudem Abbasem 25 maja 2021 roku w Ramallah. (Zdjęcie: Alex Brandon/Pool/AFP via Getty Images) |
Ogłoszenie przez sekretarza stanu USA, Antony'ego Blinkena, z 25 maja, że administracja Bidena poprosi Kongres o przyznanie 75 milionów dolarów jako pomoc dla Palestyńczyków oraz że Waszyngton ponownie otworzy konsulat USA w Jerozolimie – który uprzednio działał jako de facto ambasada zajmująca się stosunkami USA z Palestyńczykami - wysyła niewłaściwy komunikat do przywódców palestyńskich.
Po pierwsze, te gesty sygnalizują prezydentowi Autonomii Palestyńskiej (AP), Mahmoudowi Abbasowi, że USA będzie popierać i hojnie finansować każdego arabskiego dyktatora, który źle traktuje nie tylko własną ludność, ale także sąsiadów. Ta polityka obejmuje także takich przywódców, jak Władimir Putin w Rosji, Xi Jinping w Chinach i "Najwyższy Przewodnik" Ali Chamenei w Iranie, jak również innych despotów.
Jednym z pretekstów do wojny, jaką rozpoczął Hamas, było to, że Abbas anulował parlamentarne wybory, które miały odbyć się w maju i w czerwcu. Rzeczywistą przyczyną anulowania tych wyborów było to, że wszystko wskazywało na kolejne zwycięstwo Hamasu.
Hamas wygrał poprzednie wybory parlamentarne w 2006 roku z powodu frustracji Palestyńczyków szalejącą polityczną, administracyjną i ekonomiczną korupcją Fatahu, dominującej frakcji Abbasa w AP.
Administracja Bidena – przez oferowanie Abbasowi więcej pieniędzy i ponowne otwarcie dyplomatycznej misji USA, która bezpośrednio kontaktuje się z palestyńskimi władzami – nagradza Abbasa za to właśnie zachowanie.
Przez bezpośrednie angażowanie Abbasa i wysyłanie najwyższego rangą dyplomaty USA, by spotkał się z nim w Ramallah, administracja Bidena mówi Palestyńczykom, że nie dba ani o prawa człowieka, ani o odpowiedzialne zarządzanie.
Mówi Palestyńczykom – jak również przywódcom na całym świecie – że Stany Zjednoczone i Biden nie mają żadnego problemu z utrzymywaniem stosunków z przywódcą, który fatalnie rządzi własną ludnością, który podżega ich do przemocy i który nie ma najmniejszego zamiaru zachęcać ich do pokoju z sąsiadami.
Ponadto administracja Bidena mówi Abbasowi, że nie ma problemu z jego dalszymi, jednoosobowymi rządami w AP i jego rozprawą z politycznymi rywalami i użytkownikami mediów społecznościowych, którzy odważają się występować przeciwko korupcji i łamaniu praw człowieka na rządzonym przez AP Zachodnim Brzegu.
W przeddzień wizyty Blinkena w Ramallah siły bezpieczeństwa Abbasa aresztowały szereg palestyńskich działaczy politycznych pod zarzutem "obrażenia" wysokich rangą palestyńskich polityków na różnych platformach mediów społecznościowych lub podczas wieców na Zachodnim Brzegu.
Kiedy Abbas ogłosił decyzję o odłożeniu wyborów, przedstawił skrajnie poważne – i skrajnie fałszywe – oskarżenia wobec Izraela. Abbas powiedział, że uważa Izrael za odpowiedzialnego za przeszkadzanie w wyborach, czego Izrael nie zrobił, i za prowadzenie "napaści" na meczet Al-Aksa w Jerozolimie, czego Izrael także nie zrobił.
Ta ostra retoryka Abbasa przeciwko Izraelowi przyczyniła się w rzeczywistości do wybuchu przemocy na ulicach Jerozolimy, gdzie Palestyńczycy fizycznie atakowali policjantów i żydowskich cywilów.
18 maja Abbas oznajmił w Parlamencie Arabskim, organie ustawodawczym Ligi Arabskiej, że planuje wnieść oskarżenie Izraelczyków o "zbrodnie wojenne" za reagowanie na rakiety i pociski marionetek Iranu, Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu wystrzelone przez nich na teren Izraela.
Pakiet 75 milionów dolarów pomocy dla Palestyńczyków, o które Blinken zamierza poprosić Kongres, najprawdopodobniej po prostu pomoże Abbasowi w jego staraniach o wniesienie zaskarżenia o "zbrodnie wojenne" przeciwko Izraelczykom na różnych międzynarodowych forach, włącznie z Międzynarodowym Trybunałem Karny (ICC), który próbuje również postawić Amerykanów w stan oskarżenia.
Jak na ironię, ten sam Abbas, który powiedział Blinkenowi, że jest oddany procesowi pokojowemu z Izraelem, jest tym samym Abbasem, który także chce widzieć swojego izraelskiego "partnera do pokoju" na ławie oskarżonych w ICC.
Innymi słowy, Abbas chce zawrzeć pokój z Izraelczykami, ale dopiero po tym, jaki uda mu się doprowadzić do tego, że będą w kajdanach i uwięzieni za rzekome "zbrodnie wojenne". Nie trzeba dodawać, że jest to ten sam Abbas, który nie zamierza oskarżać Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu o ich zbrodnie wojenne wystrzelenia w ciągu kilku dni ponad 4000 rakiet i pocisków na Izrael.
Poza finansową nagrodą dla Abbasa Biden dał także polityczny podarunek Hamasowi w postaci ponownego otwarcia dyplomatycznej misji USA we wschodniej Jerozolimie. Konsulat służył jako łącznik z palestyńską dyktaturą do czasu, kiedy administracja Trumpa włączyła go do nowej ambasady USA w Jerozolimie.
Hamas rozpoczął niedawną wojnę z Izraelem rzekomo z powodu Jerozolimy. Hamas powiedział Palestyńczykom, że odpala rakiety i pociski na Izrael jako część kampanii "wyzwolenia Jerozolimy i meczetu Al-Aksa od syjonistycznego wroga". Hamas nawet nazwał tę wojnę z Izraelem "MieczJerozolimy".
Rzeczywistym powodem, dla którego Hamas rozpoczął wojnę, była jednak próba zdobycia większej siły na całych terytoriach palestyńskich, jak to miał nadzieję zdobyć w wyborach zanim zostały nagle odwołane.
Wówczas Hamas postanowił (być może za namową Iranu) wypróbować "Plan B": pokaz siły, żeby Palestyńczycy zobaczyli, kto naprawdę jest "silnym koniem" – i żeby jeszcze bardziej osłabić Abbasa, którego władza polityczna istnieje tylko dlatego, że Izrael dostarcza mu bezpieczeństwa przez okrągłą dobę.
Celem Hamasu było wysłanie komunikatu do Palestyńczyków i świata, że Żydzi nie mają żadnych praw w Jerozolimie; że jest to wyłącznie arabskie i muzułmańskie miasto i że tylko Hamas może je dostarczyć Palestyńczykom. Możliwe także, że Hamas chciał pokazać światu, że wbrew twierdzeniom Izraela Jerozolima nie jest zjednoczonym miastem, gdzie Arabowie i Żydzi żyją razem.
Prawdą jest, że Hamas i AP chcą tego samego: zniszczenia Izraela i zastąpienia go państwem islamskim. Różnią się tylko tym, jak to osiągnąć. Abbas wolałby zrobić to dyplomatycznie, przez międzynarodowe grupy ogłaszające Państwo Palestynę, które można następnie, jeśli to konieczne, używać jako odskoczni do podbicia reszty terytorium; Hamas, jak stanowi w swojej Karcie, woli zdobyć całą ziemię przez akcją militarną, poprzez dżihad. Ani AP, ani Hamas nie są w najmniejszym stopniu zainteresowani jakimkolwiek rodzajem pokoju z Izraelem.
A teraz przychodzi Blinken i ogłasza ponowne otwarcie konsulatu w tym mieście. Oto jak Palestyńczycy rozumieją jego posunięcia: jeśli odpalasz 4000 rakiet i pocisków na Izrael, dostaniesz konsulat USA w Jerozolimie i miliony dolarów z pieniędzy amerykańskiego podatnika. To działa! Rozwiązaniem więc jest robienie tego dalej!
Przez ponowne otwarcie konsulatu Blinkem mówi także zarówno Hamasowi, jak Abbasowi, że USA nie uznają Jerozolimy jako zjednoczonej i niepodzielnej stolicy Izraela. Blinken poinformował tym także Abbasa i Hamas, że formuła byłego prezydenta USA, "pokój za pokój" na Bliskim Wschodzie spadła z wokandy; nie muszą się dłużej martwić.
Abbas i Hamas potępili plan Trumpa jako "spisek, by wyeliminować palestyńską sprawę i prawa". Teraz Abbas i Hamas zacierają ręce, ponieważ uważają, że administracja Bidena właśnie osiągnęła ich cel wyrzucenia do kosza planu pokojowego Trumpa, "Pokój przez dobrobyt: wizją poprawienia życia narodów palestyńskiego i izraelskiego". Popierały ten plan Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn, Arabia Saudyjska, Egipt i Maroko, jak również Serbia i Kosowo.
Wizyta Blinkena, nawet jeśli intencje były najlepsze, była więc wielką wygraną Iranu, Hamasu, Hezbollahu i tych wszystkich Arabów i muzułmanów, którzy zaciekle sprzeciwiają się prawu Izraela do istnienia i całkowicie odrzucają pokój z nim.
Decyzja administracji Bidena o wznowieniu bezwarunkowej pomocy finansowej dla AP – i dla Iranu – oznacza tylko wzmocnienie dyktatur i korupcji dla ludzi żyjących na Bliskim Wschodzie. Oznacza, że Abbas może kontynuować autokratyczne rządy i ucisk, łącznie z pozbawianiem swojej ludności parlamentarnego rządu, wolności słowa i równej sprawiedliwości według prawa. Decyzje Ameryki ośmielą Hamas i Palestyński Islamski Dżihad i pokazały im, że ich najnowsza wojna przeciwko Izraelowi nie poszła na marne.
Przez nagrodzenie Abbasa, Hamasu i antynormalizacyjnego obozu w arabskim świecie, administracja Bidena roztrzaskała swój deklarowany cel ożywienia procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Zdecydowanie pokazała, że korupcja i dyktatura opłacają się. Pokazała, że terroryzm opłaca się – przynosi miliony dolarów. Nie jest prawdopodobne, że palestyńskie podżeganie i przemoc wobec Izraela zmniejszą się w sytuacji tak zachęcających rezultatów.
Bassam Tawil: Muzułmański badacz i publicysta mieszkający na Bliskim Wschodzie.