W 1853 r. John Russell cytował cara Mikołaja I, który powiedział, że Imperium Osmańskie jest "chorym człowiekiem – bardzo chorym człowiekiem" odnosząc się do stanu zniedołężnienia w jakie popadło to niedomagające imperium. 163 lata później współczesne państwo tureckie idzie w ślady osmańskie.
Turcja pod rządami prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana oscylowała między hybrydową demokracją a gorzkim autorytaryzmem. Po nieudanym puczu 15 lipca jest teraz wciągana w jeszcze większy mrok. Idiotyczny zamach dał Erdoğanowi to, co chciał: pretekst, by dobrać się do każdego dysydenckiego Turka. Polowanie na czarownice rozbija demokratyczne fundamenty kraju.
Wykorzystując próbę zamachu, rząd turecki ogłosił stan wyjątkowy, który będzie trwał przez trzy miesiące z opcją przedłużenia go na kolejne ćwierć roku. Erdoğan, ogłaszając stan wyjątkowy, obiecał "wyczyścić wirusy rakowe jak przerzuty" w ciele zwanym Turcją. Wraz ze stanem wyjątkowym Turcja zawiesiła także Europejską konwencję praw człowieka, cytując Artykuł 15, który stanowi:
"W przypadku wojny lub innego niebezpieczeństwa publicznego zagrażającego życiu narodu, każda z Wysokich Układających się Stron może podjąć środki uchylające stosowanie zobowiązań wynikających z niniejszej Konwencji w zakresie ściśle odpowiadającym wymogom sytuacji, pod warunkiem, że środki te nie są sprzeczne z innymi zobowiązaniami wynikającymi z prawa międzynarodowego."
Przed 15 lipca wolności obywatelskie w Turcji były de facto w zamrażarce. Obecnie są również de jure w zamrażarce.
27 lipca armia turecka przeprowadziła czystkę 1684 oficerów, w tym 149 generałów, z powodu podejrzenia, że mieli związki z Fethullahem Gülenem, żyjącym w USA duchownym, który kiedyś był najzagorzalszym sojusznikiem Erdoğana, ale teraz jest jego największą nemezis i podejrzanym organizatorem próby zamachu. Tego samego dnia rząd zamknął pod tym samym zarzutem trzy agencje informacyjne, 16 stacji telewizyjnych, 23 radiostacje, 45 gazet, 15 pism i 29 wydawnictw. Dwa dni przed tą akcją wydano nakazy aresztowania 42 dziennikarzy jako część dochodzenia przeciwko "organizacji terrorystycznej Fethullaha [Gülena]".
Podczas stanu wyjątkowego w Turcji niebezpiecznie jest także pytanie, czy zamach 15 lipca mógł być fałszywym zamachem, zaaranżowanym lub tolerowanym przez Erdoğana dla długofalowych zysków. Prokuratorzy tureccy prowadzą dochodzenia przeciwko ludziom, którzy sugerują na mediach społecznościowych, że próba zamachu była w rzeczywistości mistyfikacją. Minister sprawiedliwości, Bekir Bozdag, powiedział, że: "Każdy, kto sugeruje, że próba zamachu była zainscenizowana, 'prawdopodobnie odgrywał w niej rolę'". To jednak nie wszystko.
W olbrzymiej czystce rząd wyrzucił ponad 60 tysięcy pracowników z armii, sądownictwa, policji, szkół i uniwersytetów, w tym 1577 dziekanów wydziałów, którzy zostali zawieszeni. Aresztowano ponad 10 tysięcy ludzi i słychać poważne oskarżenia o stosowanie wobec nich tortur. Świadkowie powiedzieli Amnesty International, że pojmani oficerowie byli gwałceni przez policję, setki żołnierzy pobito, a niektórym zatrzymanym całymi dniami odmawiano żywności, wody i dostępu do adwokata. Władze tureckie aresztowały także 62 dzieci i oskarżyły je o zdradę. Ci nieletni, w wieku od 14 do 17 lat, byli ze szkoły wojskowej Kuleli w Stambule. Uczniów wtrącono do więzienia i nie pozwolono na kontakt z rodzicami.
Polowanie na czarownice nie odbywa się tylko w sektorze rządowym. Kilka przedsiębiorstw tureckich wyrzuciło z pracy setki pracowników podejrzanych o związki z Gülenem. Tureckie linie lotnicze, Turkish Airlines, wyrzuciły 211 zatrudnionych, w tym zastępcę dyrektora i szereg członków załóg.
Niestety, Turcja musiała wybierać między dwiema nieprzyjemnymi opcjami: dyktaturą wojskową i dyktaturą wybraną. Dobrą wiadomością jest to, że próba zamachu nie powiodła się i Turcja nie jest dyktaturą trzeciego świata kierowaną przez nieprzewidywalnego generała, który uwielbia odpowiadać siłą na każdy sprzeciw. Złą wiadomością jest, że Turcja jest rządzona przez nieprzewidywalnego, wybranego prezydenta, który uwielbia odpowiadać siłą na każdy sprzeciw.
Burak Bekdil: Popularny publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News".