Zachód żyje w błędnym przekonaniu o sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego: że "gesty dobrej woli" i ustępstwa terytorialne ze strony Izraela wzmacniają perspektywę pokoju na Bliskim Wschodzie. Fakty sugerują coś dokładnie odwrotnego.
W zeszłym tygodniu izraelska stacja telewizyjna Channel 10 informowała,że administracja USA naciska na Izrael, by przekazał części Obszaru C na Zachodnim Brzegu pod pełną kontrolą Izraela – pod kontrolę Autonomii Palestyńskiej (AP) Mahmouda Abbasa. Według podanej informacji, USA wierzą, że transfer terytorium będzie "gestem dobrej woli" wobec Palestyńczyków, torując drogę do ożywienia znajdującego się w impasie procesu pokojowego z Izraelem.
To założenie – oczywiście – już okazało się błędne. Doświadczenie ostatnich kilkudziesięciu lat pokazuje wyraźnie, że ustępstwa izraelskie zawsze wysyłają zły sygnał do Palestyńczyków.
W rzeczywistości Palestyńczycy odbierają gesty dobrej woli Izraela jako oznaki słabości i wycofania się. Błędna interpretacja rozumowania Palestyńczyków prowadzi następnie do większej przemocy palestyńskiej wobec Izraela. Trudno byłoby wyciągnąć inny wniosek niż to, że jeśli nacisk działa, naciskajmy dalej.
Ostatnie 24 lata pełne są przykładów tego, jak Palestyńczycy reagują na ustępstwa izraelskie.
Palestyńczycy postrzegali Porozumienia z Oslo, które podpisali Izrael i OWP w 1993 r., jako pierwszy krok Izraela ku całkowitej kapitulacji.
Porozumienia, które sprowadziły OWP z kilku krajów arabskich na Zachodni Brzeg i do Gazy, podpisano po pięciu latach pierwszej intifady palestyńskiej. Pozwalając OWP na przejęcie kontroli nad dużymi częściami Zachodniego Brzegu i nad Strefą Gazy, Izrael wysłał sygnał, że ugiął się przed przemocą i terroryzmem pierwszej intifady.
W chwilę po Oslo znowu zażądano od Izraela, by ułagodził Palestyńczyków: tym razem setki więźniów, wielu z żydowską (i arabską) krwią na rękach, wypuszczono z więzienia izraelskiego w celu stworzenia atmosfery "przychylnej" dla procesu pokojowego.
Zamiast uznania zwolnienia więźniów za to, czym było, czyli gestem dobrej woli, wielu Palestyńczyków uznało to za "zwycięstwo" terroryzmu i przemocy. Co gorsza, nie trwało długo zanim wielu wypuszczonych więźniów aresztowano ponownie za ich rolę w dalszym terroryzmie przeciwko Izraelowi. Zwolnienie więźniów także wysłało Palestyńczykom ten sam sygnał: terror istotnie opłaca się! Krótki pobyt w więzieniu izraelskim z pewnością doprowadza do zwolnienia dzięki jakiemuś izraelskiemu "posunięciu budującemu zaufanie".
Według danych statystycznych co najmniej połowa zwolnionych więźniów palestyńskich powróciła do terroryzmu.
Mimo tej ponurej statystyki społeczność międzynarodowa systematycznie żąda, by Izrael wypuszczał więcej skazanych terrorystów jako "gest dobrej woli" wobec Mahomouda Abbasa i innych.
Palestyńscy terroryści, wypuszczeni z więzienia przez Izrael jako "gest dobrej woli" witani z honorami w rezydencji prezydenta Mahmouda Abbasa w Ramallah 30 października 2013 r. Według statystyk co najmniej połowa zwolnionych więźniów palestyńskich powróciła do terroryzmu. (Zdjęcie: Oren Ziv/Getty Images) |
Od 1993 r. Izrael raz za razem stosował się do żądań społeczności międzynarodowej, tylko po to, by wzmocnić przesłanie dla Palestyńczyków: terroryzm istotnie wart jest zachodu.
Spójrzmy na chwilę na Gazę. W 2005 r. Izrael jednostronnie wycofał się ze Strefy Gazy po zniszczeniu 21 osiedli żydowskich i deportowaniu ponad 8 tysięcy Żydów z ich domów.
W oczach palestyńskich jednak izraelskie "wycofanie się" ze Stefy Gazy było wszystkim, tylko nie gałązką oliwną pokoju. Wycofanie się przyszło po pięciu latach krwawej drugiej intifady, kiedy Palestyńczycy prowadzili olbrzymią kampanię zamachów samobójczych i ataków rakietowych przeciwko Izraelczykom.
Tak więc dla Palestyńczyków Izrael raz jeszcze cofał się przed nieustającym rozlewem krwi.
Oto, co mówi się na ulicy palestyńskiej: Dzisiaj Izrael ucieka z Zachodniego Brzegu i ze Strefy Gazy, jutro Izrael ucieknie z Aszkelonu, potem z Aszdod i Tel Awiwu, a stamtąd do morza i osiągniemy nasz cel zniszczenia Izraela. Dlatego musimy nadal atakować Izrael.
Ponadto, to właśnie izraelskie wycofanie się z Gazy wepchnęło Hamas na jego obecny szczyt popularności wśród Palestyńczyków. Hamas przypisał sobie zasługę wygnania Żydów ze Strefy Gazy działalnością terrorystyczną. Kilka miesięcy później Hamas wygrał palestyńskie wybory parlamentarne, ponieważ Palestyńczycy jemu przypisali pełną zasługę za wygnanie Izraela ze Strefy Gazy.
Izraelskie wyjście z Gazy powiedziało Palestyńczykom jednoznacznie: po co prowadzić negocjacje, skoro uda się sprawę załatwić terrorem?
Pięć lat wcześniej izraelskie wycofanie się z Libanu południowego miało ten sam efekt: ośmieliło wspieraną przez Iran grupę terrorystyczną Hezbollah. Podobnie jak ze Strefą Gazy, wycofanie się z Libanu nauczyło Palestyńczyków, że terroryzm może wygnać Izraelczyków z kraju.
W ciągu ostatnich kilku lat dodatkowe izraelskie gesty dobrej woli, takie jak likwidacja punktów kontrolnych bezpieczeństwa i ułatwienie podróżowania po Zachodnim Brzegu, doprowadziły do zwiększenia przemocy, pochłaniając życie kolejnych Izraelczyków.
Abbas i jego najwyżsi rangą współpracownicy zawsze reagowali cynizmem na gesty izraelskie. Nigdy nie przyznali, że te kroki są gestami dobrej woli ze strony Izraela. Wręcz przeciwnie, szydzą z nich i mówią, że są to "zmiany kosmetyczne, by upiększyć ohydne oblicze Izraela" lub chwyty public relations.
Powiedzmy jasno: oddanie dodatkowych terenów Autonomii Palestyńskiej i wypuszczanie z więzień skazanych morderców nie przyczynią się do jakiegokolwiek "procesu pokojowego"; przyczynią się tylko do śmierci większej liczby Izraelczyków.
Zdaniem Palestyńczyków te kroki Izraela są "niewystarczające" i "niepomocne". Jego ustępstwa uważane są za gesty przerażonych ludzi i za słuszną nagrodę za terroryzm. Takie kroki skłaniają ich do nasilenia ataków na Izraelczyków. Następnym razem Amerykanie i Europejczycy pomyślą o żądaniu, by Izrael poczynił jeszcze więcej ustępstw wobec Palestyńczyków, niech rozważą, co Izrael mógłby otrzymać w zamian poza rozlaniem jeszcze więcej krwi żydowskiej.
Bassam Tawil: Palestyński badacz i dziennikarz mieszkający na Bliskim Wschodzie.