Autonomia Palestyńska (AP) kontynuuje politykę dwulicowości w sprawie Strefy Gazy.
Z jednej strony prezydent Mahmoud Abbas i kierownictwo AP kontynuuje podżeganie przeciwko Izraelowi przez obarczanie go całą odpowiedzialnością za humanitarny i ekonomiczny kryzys w Strefie Gazy. Z drugiej strony, Abbas i jego rząd w Ramallah nadal narzuca ostre sankcje ekonomiczne na Strefę Gazy.
Obecnie Abbas robi co może, żeby nie dopuścić do zawieszenia broni między Izraelem a Hamasem i innymi grupami terrorystycznymi w Strefie Gazy. Abbas mówi, że niepokoi się, iż taka umowa utoruje drogę wprowadzeniu w życie jeszcze nie ogłoszonego planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu prezydenta USA Donalda Trumpa.
Abbas i kierownictwo palestyńskie w Ramallah, choć nigdy nie widzieli planu Trumpa, twierdzą, że przedstawia on założenie odrębnego państwa palestyńskiego w Strefie Gazy. Utrzymują także, że plan Trumpa dąży do przekształcenia konfliktu palestyńsko-izraelskiego z konfliktu politycznego i narodowego w konflikt związany tylko z kwestiami humanitarnymi i ekonomicznymi. Abbas mówi, że boi się, iż pomoc humanitarna i ekonomiczna, jaką społeczność międzynarodowa obiecuje Strefie Gazy jako część umowy o zawieszeniu broni, jest skierowana na wydobycie ustępstw od Palestyńczyków, szczególnie w sprawie Jerozolimy i palestyńskich uchodźców.
Abbas twierdzi również, że każde porozumienie o zawieszeniu broni umacnia rozziew między Zachodnim Brzegiem a Strefą Gazy. Utrzymuje, że OWP, "jedyny legalny reprezentant ludu palestyńskiego" jest jedyną stroną autoryzowaną do podpisywania porozumień z Izraelem.
Przypomnienie: w marcu 2018 r. Abbas i jego rząd zdecydowali o narzuceniu szeregu karnych posunięć przeciwko własnym ludziom: Palestyńczykom w Strefie Gazy. Te posunięcia obejmują, między innymi, zatrzymanie wypłat pensji tysiącom pracowników państwowych i zmuszenie tysięcy innych do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Zdecydował również o przestaniu płacenia Izraelowi za elektryczność przesyłaną do Strefy Gazy i ograniczył ilość przesyłek lekarstw do tej nadbrzeżnej enklawy.
Abbas broni sankcji wobec Palestyńczyków w Strefie Gazy argumentując, że Hamas odmawia oddania kontroli nad Gazą jego rządowi zgodnie z poprzednim porozumieniem o "pojednaniu", podpisanym między jego rządzącą frakcją Fatahu a Hamasem.
Po wprowadzeniu sankcji Abbasa gwałtowne zamieszki Palestyńczyków wzdłuż granicy Gaza-Izrael – zorganizowane przez Hamas i nazwane "Marszem Powrotu" – które rozpoczęły się w marcu, osiągnęły szczyt, kiedy zaczęto wypuszczać na Izrael podpalające latawce i balony.
Innymi słowy, sam Abbas ponosi pełną odpowiedzialność za starcia między Palestyńczykami a izraelskimi żołnierzami wzdłuż granicy między Strefą Gazy a Izraelem. Gdyby nie jego sankcje, frakcje palestyńskie nie rozpoczęłyby "Marszu Powrotu" – którego głównym celem był protest przeciwko pogarszającym się warunkom w Strefie Gazy, o które Palestyńczycy obwiniają Izrael zamiast własnych przywódców. Krew ponad 150 Palestyńczyków zabitych podczas zamieszek jest wyłącznie na jego rękach.
Po lewej: Palestyński uczestnik zamieszek za zasłoną dymną z płonących opon przy granicy Gazy z Izraelem, 8 czerwca 2018 r. (Zdjęcie: Ilia Yefimovich/Getty Images) Po prawej: Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmoud Abbas. (Zdjecie: Kevin Hagen/Getty Images) |
Przemocy, jaką widzieliśmy w ciągu ostatnich kilku miesięcy wzdłuż granicy Strefy Gazy i Izraela, można było uniknąć, gdyby Abbas zgodził się znieść sankcje, które sam nałożył na dwa miliony mieszkańców Strefy Gazy. Wybrał jednak kontynuowanie sankcji, żeby Palestyńczycy w Strefie Gazy kierowali swój gniew na Izrael. Abbas nie ma kwatery głównej ani biura w Strefie Gazy, gdzie tamtejsi Palestyńczycy mogliby protestować przeciwko niemu. Nie musi się więc martwić, kiedy postanawia karać własną ludność. Nie musi się też o nic martwić w sprawie społeczności międzynarodowej, ponieważ wie, że jak zwykle o kryzys w Gazie będą obwiniać wyłącznie Izrael.
Dzisiaj, kiedy Egipt, ONZ i inni usilnie starają się osiągnąć długoterminowe zawieszenie broni miedzy Hamasem a Izraelem, Abbas nagle czuje się niewygodnie. W ostatnich dniach on sam i inni przywódcy w Ramallah podżegali przeciwko proponowanej umowie o zawieszeniu broni, twierdząc, że jest to część izraelsko-amerykańskiego spisku, by oddzielić Strefę Gazy od Zachodniego Brzegu i utorować drogę wprowadzenia w życie nieznanego jeszcze planu pokojowego Trumpa. Abbas jest szczególnie zaniepokojony tym, że społeczność międzynarodowa będzie finansować ekonomiczne i humanitarne projekty w Strefie Gazy poza jego plecami. Chce, by pieniądze szły przez jego rząd. Chce kontroli nad każdym groszem, jaki społeczności międzynarodowa przeznaczyła na pomoc dla jego ludności.
Przejdźmy do sedna: Abbas stara się przedłużyć cierpienia swojej ludności w Strefie Gazy, żeby móc nadal kierować wściekłość i przemoc Palestyńczyków na Izrael. Wydaje się mieć nadzieję, że sankcje, jakie narzucił na Strefę Gazy, skłonią żyjących tam Palestyńczyków do rewolty przeciwko Hamasowi. Choć udało mu się z pierwszym celem – wywołania fali protestów przeciwko Izraelowi – jak dotąd jego pragnienie zobaczenie powstania Palestyńczyków przeciwko jego rywalom w Hamasie nie zostało spełnione.
Zamiast pomóc w rozwiązaniu kryzysu w Strefie Gazy Abbas kontynuuje dolewanie benzyny do ognia przez podżeganie przeciwko Izraelowi i administracji USA. W niedawnych wystąpieniach przed Centralną Radą OWP w Ramallah, Abbas wielokrotnie potępił Izrael i USA i oskarżył ich o spiskowanie przeciwko Palestyńczykom i o "partnerstwo" w "zbrodniach" przeciwko Palestyńczykom. Przysiągł także kontynuować bojkot administracji USA z powodu jej "stronniczości" na korzyść Izraela.
Nie jest jasne, jak zawieszenie broni w zamian za polepszenie warunków życia Palestyńczyków w Strefie Gazy jest związane z jakimkolwiek izraelsko-amerykańskim spiskiem. Od kiedy ekonomiczna i humanitarna pomoc jest uważana za spisek przeciwko Palestyńczykom?
Abbas, podobnie jak większość arabskich przywódców nigdy nie dbał o poprawę warunków życia Palestyńczyków. Z łatwością mogli pomóc Palestyńczykom zbudować silną gospodarkę i porządne instytucje państwowe. Zamiast tego Abbas i przywódcy arabscy chcieli trzymać Palestyńczyków w obozach dla uchodźców i w biedzie, żeby mogli kontynuować wymuszanie pieniędzy od świata i zwalanie całej winy na Izrael. Arabscy przywódcy wydają się dbać tylko o jedno: o wzbogacanie własnych kont bankowych i zapewnianie przyszłości własnym synom i córkom.
Jak może mówić o domniemanym planie pokojowym Trumpa, skoro ani on, ani żaden inny Palestyńczyk go nie widział? Skąd on i jego bliski współpracownik z OWP, Saeb Erekat, wiedzą, że plan Trumpa ma na celu "likwidację" palestyńskiej sprawy i praw narodowych?
Jest równie nieszczere to, że Abbas który jest odpowiedzialny za obecną falę przemocy wzdłuż granicy Strefy Gazy i Izraela, żąda obecnie od społeczności międzynarodowej, a konkretnie od ONZ, dostarczenia "międzynarodowej ochrony" dla Palestyńczyków przeciwko izraelskim posunięciom. W liście do sekretarza generalnego ONZ minister spraw zagranicznych Abbasa oskarżył Izrael o popełnianie "zbrodni" wobec palestyńskich cywilów, szczególnie w Strefie Gazy i ponowił wezwanie dostarczenia międzynarodowej ochrony dla Palestyńczyków.
To jest ten sam Abbas, którego sankcje pozbawiają chorych na raka leków do chemioterapii w Strefie Gazy.
To jest ten sam Abbas, którego sankcje pozbawiły tysiące pracowników państwowych ich płac w Strefie Gazy.
To jest ten sam Abbas, którego sankcje wywołały niedawną przemoc wzdłuż granicy między Strefą Gazy a Izraelem.
Abbas woła o "międzynarodową ochronę" dla Palestyńczyków, podczas gdy sam robi wszystko, co może, żeby pogorszyć warunki życia ludności Strefy Gazy. Nie chce zawieszenia broni między Hamasem i Izraelem; nie chce znieść sankcji, jakie narzucił na Strefę Gazy i nie chce, by społeczność międzynarodowa finansowała bezpośrednio projekty ekonomiczne i humanitarne, które poprawiłyby warunki życiowej jego ludności. Czego więc właściwie chce Abbas? Chce, żeby ludzie w Strefie Gazy kontynuowali protesty, by on mógł nadal demonizować Izrael.
Co gorsza, Abbas nie chce, by jego ludzie podnosili głos przeciwko tym sankcjom. Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu, którzy protestowali przeciwko jego karnym krokom, byli wielokrotnie bici przez policję Abbasa. W zeszłym tygodniu siły bezpieczeństwa Abbasa rozgromiły pokojowy protest w Ramallah przeciwko sankcjom.
Abbas nie ma nic przeciwko protestom, jak długo wzywają do obalenia Izraela lub USA. Ale Palestyńczycy, którzy ośmielają się krytykować jego politykę, często poddawani są różnego rodzaju karom, włącznie z zatrzymaniami i biciem.
Rozprawa Abbasa z protestami przeciwko jego sankcjom jest kolejną oznaką polityki podwójnych standardów w sprawie Strefy Gazy. Jeśli ktokolwiek potrzebuje "międzynarodowej ochrony", to ci protestujący, z którymi rozprawiają się siły bezpieczeństwa Abbasa na Zachodnim Brzegu. Czyny i słowa Abbasa pokazują, że dobro jego ludności jest ostatnią rzeczą, o jakiej myśli.
Abbas ma jedną strategię: podżegać swoich ludzi przeciwko Izraelowi i USA. Jest gotowy walczyć z Izraelem i z USA do ostatniego Palestyńczyka. Jest to walka, jaką prowadzi kosztem chorych na raka i ubogich rodzin. Dla niego zawieszenie broni w Strefie Gazy jest czymś złym, ponieważ mogłoby przynieść spokój i pozbawić go możliwości wzniecania nienawiści do Izraela i USA.
Pozostaje pytanie: czy społeczność międzynarodowa pozwoli Abbasowi na dalsze rozgrywanie swojej brudnej gry kosztem jego ludu, czy też zbudzi się i zrozumie, że Abbas jest częścią problemu, a nie częścią rozwiązania? Najlepszym sposobem wywierania nacisku na Abbasa jest jasne postawienie sprawy, że jak długo kontynuuje taką politykę, włącznie z podżeganiem przeciwko Izraelowi i USA, społeczność międzynarodowa nie będzie finansowała jego rządu.
Bassam Tawil: Muzułmański badacz i publicysta mieszkający na Bliskim Wschodzie.