Pomimo rzekomo zaostrzonych przepisów dotyczących uzyskania azylu, ogłoszonych 24 listopada, w Szwecji panuje chaos. Jak dotąd, w 2015 r., zarejestrowano 150 tys. osób ubiegających się o azyl, ale nie ma gdzie ich ulokować. Ludzie śpią w namiotach, w kartonowych pudłach w salach wystawowych, a nawet na ulicy. Wiele osób ucieka z ośrodków Służby Imigracyjnej. Ponad 22 tys. osób powinno być deportowanych, ale odmawia wyjazdu. Jest rzeczą zrozumiałą, że Szwedzi są przerażeni, iż wśród uchodźców mogą ukrywać się terroryści. Policja jest zajęta bezsensownymi kontrolami granicznymi i nie może zajmować się swoją normalną pracą. To nie przesada powiedzieć w tej sytuacji, że Szwecja straciła kontrolę praktycznie nad wszystkim.
Narzekają sami azylanci. W programie Uppdrag Granskning, nadanym przez szwedzką telewizję publiczną 2 grudnia, Salwa, matka małych dzieci, powiedziała reporterowi, że jest zmuszona mieszkać w ośrodku dla uchodźców razem z mężczyznami, których określiła mianem "złych ludzi". Gdy reporter wyjaśnił Salwie, że każdego tygodnia do Szwecji przybywa 10 tysięcy nowych azylantów i przez to wszystko "stoi na głowie", odparła: "Więc zamknijcie granice. Przestańcie przyjmować kolejnych ludzi. Gdy w domu masz dziesięcioro gości, a nie ma wystarczająco miejsca, czy przyjąłbyś dziesięcioro następnych?"
Szwedzki premier, wywodzący się ze Szwedzkiej Partii Socjaldemokratycznej, Stefan Löfven, powiedział w wywiadzie udzielonym w kwietniu ubiegłego roku gazecie Sydsvenskan,
"Nie ma ograniczenia [na liczbę uchodźców, których może przyjąć Szwecja. Będziemy przyjmować uchodźców zgodnie ze zobowiązującymi nas konwencjami. Czyniliśmy to wcześniej. Na początku lat 90 ubiegłego stulecia, z dawnej Republiki Jugosławii przybyło wielu migrantów. Dziś są oni normalną częścią szwedzkiego społeczeństwa. Wnoszą tutaj bardzo dużo."
Gdy więc Premier Löfven i Wice-premier Åsa Romson (z Partii Zielonych) przedstawili swoją nową, zaostrzoną politykę imigracyjną 24 listopada, wywołała ona szok w szwedzkim establishmencie. Dziennikarze, którzy nie zadali do tej pory ani jednego pytania rządzącym politykom odnośnie ich stosunku do polityki otwartych drzwi, teraz wydawali się całkowicie zaskoczeni, pomimo że w ciągu ostatnich kilku miesięcy, urząd za urzędem ostrzegał o nadciągającym kolapsie systemowym. Kiedy Romson zaczęła płakać podczas transmitowanej na żywo konferencji prasowej, ponieważ, jak powiedziała, została "zmuszona" być uczestnikiem zaostrzania najbardziej przyjaznej na świecie polityki imigracyjnej, wszyscy uwierzyli, że te nowe przepisy imigracyjne stały się faktem.
Informacją, którą przekazano szwedzkiemu społeczeństwu 24 listopada, była informacja, że, zasadniczo granice kraju zostają zamknięte, że Löfven odkrył, że istnieje granica. Partia nastawiona najbardziej krytycznie do panującej polityki imigracyjnej, Partia Szwedzkich Demokratów (Sverigedemokraterna) ogłosiła zwycięstwo. Jej przywódca, Jimmie Åkesson, natychmiast zwrócił się do Partii Konserwatywnej (Moderaterna) i Chrześcijańskich Demokratów (Kristdemokraterna), proponując rozwiązanie obecnego rządu i utworzenie nowego razem z tymi partiami. Propozycja ta została z miejsca odrzucona. Na tę reakcję należy prawdopodobnie spojrzeć pod kątem decyzji wszystkich siedmiu partii w szwedzkim Parlamencie o tym, aby nigdy nie współpracować z "ksenofobicznymi" Szwedzkimi Demokratami.
Nie ma zatem znaczenia, że inne partie przejęły ostatnio znaczną część polityki Szwedzkich Demokratów, ani, że wielu członków Partii Konserwatywnej w rzeczywistości chce posunąć się z nią nawet dalej i mogliby ją z łatwością przegłosować w Parlamencie, tworząc rząd ze Szwedzkimi Demokratami.
Osoba z zewnątrz może odnieść wrażenie, że każda partia w Szwecji konkuruje teraz z pozostałymi o to, kto potrafi zasugerować wdrożenie bardziej rygorystycznych środków oszczędnościowych. Konserwatyści mówią, że chcą m. in. powstrzymać osoby, które przybywają z innych krajów Unii Europejskiej przed szukaniem azylu w Szwecji. Mówią oni też, że pragną wprowadzenia nowych kroków dla deportowania tych migrantów, których podania o azyl zostały odrzucone. Rząd jest w trakcie negocjacji z Afganistanem, aby spróbować przekonać to państwo, by przyjęło z powrotem niektórych z wielu Afgańczyków (36 261 całościowo, z tego 20 947 domniemanych "dzieci"), którzy szukali azylu w Szwecji w tym roku.
Jak dotąd wydaje się, że żaden dziennikarz z mainstreamowych mediów nie odkrył, aby nowo wprowadzone kontrole graniczne – wprowadzone, ponieważ rząd najwyraźniej zdecydował, iż istnieje "poważne zagrożenie porządku publicznego i bezpieczeństwa w kraju" – miały jakieś zauważalne skutki. Media nadal stwarzają wrażenie, że osoby starające się o azyl są faktycznie zatrzymywane na granicach i, że jak ogłosił Minister Sprawiedliwości i Migracji, Morgan Johansson, wszystkie przejścia graniczne będą kontrolowane przed Świętami Bożego Narodzenia.
Jednakże, jak odnotowano to w zeszłym miesiącu, aby uniknąć pokazywania jakichkolwiek dokumentów, terrorysta przybywający do Szwecji w celu popełniania aktów terrorystycznych, musi jedynie powiedzieć straży granicznej, że ubiega się o azyl. Jest wówczas natychmiast odwożony do najbliższego ośrodka Służby Imigracyjnej. Podczas gdy Służba Imigracyjna próbuje ustalić kim jest, może on planować swoje ataki w ciszy i spokoju szwedzkiej wsi. A ponieważ ustalenie wiarygodnej tożsamości osoby zabiera Służbie Imigracyjnej przeciętnie 222 dni, nie musi się on wcale spieszyć.
Jedną z osób, którą zmęczyła już ta cała szarada, jest pracownik Straży Granicznej na Moście Öresund (pomiędzy Danią i Szwecją). Powiedział on Gatestone Institute, że każdego dnia nowe przepisy powodują, iż określona liczba uchodźców, z których wielu planowało przejazd przez Szwecję, aby starać się o azyl w Finlandii lub Norwegii, powraca do Danii z własnej, nieprzymuszonej woli. Dodał jednak, że rzadko się zdarza, by ktoś odmówił przedstawienia dokumentów tożsamości czy ubiegał się o azyl, a wskutek tego jego starania byłyby odrzucane.
Powiedział też: "Prawda jest taka, że osoby z niecnymi zamiarami wiedzą dokładnie, co mają robić, gdy tu przyjeżdżają."
"Te informacje szerzą się lotem błyskawicy. Te nowe kontrole graniczne istnieją tylko w celu uspokojenia społeczeństwa. Nie mają absolutnie żadnego wpływu na napływ migrantów. Społeczeństwu pokazuje się całkowicie błędny obraz tego, co robimy. Nie rozumieją, że większość czasu spędzamy na sprawdzaniu dojeżdżających do pracy Szwedów i Duńczyków. Gdy tego nie robimy, prasa zaczyna szaleć i wypisywać o dyskryminacji.
"Wydaje się, że osoby u władzy nie chcą, by osoby przebywające tutaj nielegalnie były deportowane. Dają im darmową opiekę zdrowotną, darmową opiekę stomatologiczną i szkoły dla dzieci. To są cały czas sprzeczne sygnały. Uważam, że decydenci powinni zdecydować, czego tak naprawdę chcą. Te kontrole zupełnie nic nie oznaczają. Są tylko formalnością i ich zadaniem jest stworzenie wrażenia, że wszystko wygląda dobrze i nikt nie jest dyskryminowany. Tymczasem powinniśmy poświęcać więcej czasu i wysiłku tam, gdzie naprawdę to jest potrzebne."
Rzecznik prasowy Szweckiej Policji Narodowej (Rikpolisstyrelsen), Stephan Ray, zapytany przez Gatestone dlaczego policja przydziela olbrzymie środki kontrolom granicznym, które de facto, niewiele znaczą, stwierdził, że nie ma czasu rozmawiać na ten temat, ponieważ musi skorzystać z łazienki i odłożył słuchawkę.
Ekspert do spraw międzynarodowych, który poprosił o anonimowość, powiedział Gatestone, że nie był już w stanie zrozumieć, o czym myślał rząd, umożliwiając przyjazd do Szwecji osób potencjalnie niebezpiecznych. Dodał, że w żadnej międzynarodowej konwencji nie stwierdza się nadrzędności prawa do azylu względem bezpieczeństwa społeczeństwa danego kraju. Powiedział też, że najbardziej racjonalnym postępowaniem byłoby stworzenie ogrodzonych ośrodków dla uchodźców w pobliżu granic państwa i nie wypuszczanie na zewnątrz osób ubiegających się o azyl, dopóki nie ustali się, iż nie są terrorystami ani zbrodniarzami wojennymi: "Zgodnie z Konwencją ds. Uchodźców z 1951 roku" - powiedział - "nawet osoby, które są zbrodniarzami wojennymi i w ojczyźnie grozi im kara śmierci, kraj ma prawo odesłać ich z powrotem."
Mimo to, skazani mordercy i zbrodniarze wojenni – na ich szczęście – pozostają w Szwecji. Jest regułą, że nikt, komu w ojczyźnie grozi kara śmierci lub prześladowania, nie będzie tam odesłany. Dotyczy to nawet osób, które popełniły najwyższe przestępstwa w Szwecji i zostały skazane na deportację. Nie jest pewne, czy morderca z IKEI, Abraham Ukbagabir, może być deportowany do Erytrei po zakończeniu wyroku w Szwecji. Najwyraźniej istnieją "utrudnienia" przy wprowadzeniu deportacji do Erytrei. Niedawno na witrynie alternatywnych mediów, Nyheter Idag, ujawniono, że ponieważ istnieją "przeszkody" w deportowaniu osób do Syrii, terroryści, którzy okażą się wojownikami Państwa Islamskiego szukającymi azylu, zostaną w Szwecji.
Gdy Gatestone zapytało Służbę Imigracyjną dlaczego bardziej martwi się o bezpieczeństwo cudzoziemców niż o życie obywateli szwedzkich, Matilda Niang z biura prasowego Służby odparła, że zamykanie azylantów przed ustaleniem ich tożsamości byłoby niehumanitarne. "Zamknięcie" - powiedziała - "miałoby też wpływ na osoby starające się o azyl, które nie popełniły żadnych przestępstw."
Zatem, pomimo, że wielu Szwedów odetchnęło z ulgą, gdy rząd ogłosił ograniczenia w imigracji, nowe przepisy w rzeczywistości nie pociągają za sobą żadnych zmian.
Żaden z czynnych polityków nie wyraził jak dotąd wątpliwości co do słuszności zmiany Szwecji z kraju Szwedów w kraj wielokulturowy, żaden też nie powiedział jeszcze, że polityka importowania migrantów musi ulec zakończeniu.
Może być po prostu tak, że środki zaproponowane przez rząd stanowią tylko fasadę, mającą uspokoić szwedzkie społeczeństwo, w nadziei zmniejszenia panującej w kraju presji.
Do tych nowych środków należą, m. in.:
- Moratorium na status pobytu stałego. Od teraz, status pobytu jest ważny przez okres trzech lat, z opcją przedłużenia na jeden rok. Status pobytu stałego ma być nadawany tylko osobom, które po upływie tego czasu są w stanie utrzymać się finansowo.
- Zaostrzenie limitów na sprowadzanie krewnych.
- Zaostrzenie wymogów odnośnie samowystarczalności i zdolności finansowego utrzymania własnej rodziny.
- Medyczne określenie wieku tzw. dzieci-uchodźców bez opieki.
- Sprawdzanie tożsamości we wszystkich środkach transportu publicznego: każda osoba na promie, w pociągu, czy autobusie jadącym do Szwecji, musi okazać paszport lub prawo jazdy.
Pobyt tymczasowy stanowi przekaz, który szybko dotrze do migrantów. Jednakże to, czy w Szwecji pozostanie mniej osób jest wątpliwe. Nic nie stoi na przeszkodzie rządowi, aby zmienić pobyt tymczasowy na pobyt stały po upływie czterech lat. Wtedy pojawi się też kwestia, co zrobić z migrantami, którzy nie wyjadą. Medyczne określenie wieku wielu Afgańczyków, którzy twierdzą, że mają mniej niż 18 lat, aby przyspieszyć otrzymanie azylu, może odnieść pewien skutek. Nieprzeprowadzanie takich badań w Szwecji spowodowało, że w kraju lawinowo zjawiają się "brodate dzieci." W każdym tygodniu przyjeżdża ponad tysiąc takich "dzieci", z których ponad 80% pochodzi z Afganistanu. W Danii, gdzie określanie wieku stało się rutyną, okazało się, że przynajmniej 50% tych tak zwanych dzieci jest w istocie osobami dorosłymi. W Norwegii i Finlandii odsetek ten wyniósł 66%.
Około 75% wszystkich "dzieci" ubiegających się o azyl w Szwecji, otrzymuje go. Dlatego, starając się o azyl, migranci powszechnie twierdzą, że są w wieku poniżej 18 lat. W 2013 r. przyjechało 4 tysiące "dzieci". W 2014, liczba wzrosła do 7 tysięcy, a podczas pierwszych jedenastu miesięcy roku 2015, oszałamiające 32 180 "dzieci-uchodźców bez opieki" starało się o azyl w Szwecji. Ponad połowa pochodziła z Afganistanu, druga największa grupa była z Syrii, dalej z Erytrei i Somalii. Około 2 tysięcy stanowiły dziewczynki.
Kilka dni po ogłoszeniu przez Szwecję nowych przepisów odnośnie przyznawania azylu, napływ migrantów znacznie się zmniejszył. 28 i 29 listopada zarejestrowano odpowiednio tylko 392 i 375 osób, po wcześniejszym maksimum 1500 osób dziennie. Większość pochodziła z Afganistanu, Syrii i Iraku. Jednak następnego dnia liczba wniosków o azyl ponownie podskoczyła do ponad 1000.
Analityk wywiadu Służby Imigracyjnej, Anders Westlund, powiedział dziennikowi Aftonbladet, że spadek w liczbie migrantów był najprawdopodobniej spowodowany tym, że na greckie wyspy przybywało z Turcji mniej uchodźców. "Widzimy też, że zaostrzenie kontroli granicznych na Bałkanach i zimno powstrzymują ludzi przed przyjazdem do Europy" - powiedział. "Nadchodzi zima, co czyni podróż bardziej ryzykowną."
Tymczasem policja jest zalana bezsensownymi kontrolami granicznymi i nie może wykonywać swojej normalnej pracy, a po ulicach poruszają się swobodnie przestępcy.
Najwyraźniej prokuratorzy okręgowi mają tak mało pracy, że ostatnio obiecali wspomóc Służbę Imigracyjną trzydziestoma niewystarczająco zatrudnionymi prokuratorami. Służba Imigracyjna, pomimo, że niedawno zatrudniła kolejnych 1200 pracowników, oczywiście walczy, by dać sobie radę z panującą sytuacją. W całości, pensje pracowników Służby Imigracyjnej kosztują szwedzkich podatników 250 milionów koron (ok. 29 milionów dolarów) miesięcznie, czyli około 3 miliardy koron (ok. 350 milionów dolarów) rocznie.
"Jesteśmy w stanie udostępnić im 30 prokuratorów i urzędników" powiedział prokurator główny, Solveig Wollstad, w wywiadzie dla Gatestone, "ponieważ obniżyła się liczba naszych przypadków. Policja jest zajęta innymi sprawami, takimi, jak walka z terroryzmem i ochroną migrantów."
Zapytany, czy sytuacja nie jest przypadkiem spowodowana obniżeniem przestępczości, Wollstad powiedział: "Nie, nie, nie. To zmniejszenie jest związane z faktem, że policja tak bardzo zajmuje się innymi sprawami, takimi, jak zapobieganie terroryzmowi i uporaniem się z napływem uchodźców. Dziś więcej policji potrzebne jest na granicach. Szwecja jest w kryzysie. Nie tylko my udostępniamy naszych pracowników – robią to również Narodowa Administracja Sądów, Urząd Komorniczy, Służba Więzienna i Kuratorska, a także kilka innych instytucji państwowych."
Krótko mówiąc, jedynym zauważalnym skutkiem nowych przepisów azylowych "humanitarnego superpaństwa" jest to, że szwedzka policja jest zajęta sprawdzaniem tożsamości osób, które nie szukają azylu w Szwecji, przez co brakuje jej funkcjonariuszy do aresztowania przestępców.
"Tak długo, jak retoryka zakorzeniona w Szwecji jest postrzegana jako manifestacja boskości i dobroci", pisze profesor Administracji i pisarz, Jan Tullberg, w niedawno opublikowanym artykule, "niekompetencja polityczna będzie paraliżowała kraj."
Pomimo, że Gatestone Institute popiera treść artykułów napisanych do dnia dzisiejszego przez Ingrid Carlqvist, nie jest już z nią w jakikolwiek sposób związany.